Filmowe podsumowanie roku 2016
7 min readCo w tym roku interesującego pojawiło się na ekranach kin, a co rozczarowało? Który film warto zapamiętać, a o którym zapomnieć? Redakcja CDN-u przygotowała specjalne podsumowanie… na więcej niż dwa głosy.
Na początku roku, tak jak zwykle, w kinach zagościły produkcje nominowane do różnych nagród. Leonardo DiCaprio wreszcie otrzymał Oscara – za rolę w „Zjawie”. A niektóre filmy zaskoczyły swoimi nieoczywistymi tematami. „Big Short” udowodnił, że historia o ekonomii i bankowości może być wciągająca. Również w „Joy”, o wynalazczyni mopa, nie wiało nudą. Jednak to kameralny „Pokój” podbił serca wielu widzów. Nie zaskoczył za to Tarantino – jego dzieło, jak zwykle, było pełne brutalności.
Magda Skórska: „Nienawistna ósemka” – Na początku stycznia ze swoją wariacją na temat westernu powrócił Quentin Tarantino. Jego „Nienawistna ósemka” to krwawa opowieść o grupie nieznajomych, których zamieć śnieżna uwięziła w zajeździe. Nieufni, pełni wzajemnych podejrzeń podróżni (wśród nich łowca głów, kowboj, kat, szeryf) muszą przetrwać noc pod jednym dachem. Jak na Tarantino przystało nie zabrakło tu ”głębokich” anegdot oraz licznych zwrotów akcji. Ta aż trzygodzinna, podzielona na rozdziały historia rozkręca się powoli. Małymi kroczkami zbliżamy się do krwawego finału. Dla wszystkich ceniących sobie twórczość reżysera była to kolejna dawka dobrego kina, którego każda minuta jest cenna. Bo jak upiera się twórca – stworzy jeszcze tylko dwa filmy.
W repertuarze nie zabrakło kina superbohaterskiego. Nie obyło się bez imponujących strać i interesujących zwrotów akcji, ale również rozczarowań. Odrobinę świeżości do tego wprowadził „Deadpool”, łamiący nie tylko czwartą ścianę, lecz także konwenanse. Jednak nie wszystkim spodobał się niepoprawny humor komiksowej postaci. Niegrzeczne okazały się też produkty spożywcze.
Agata Siemaszko: „Sausage Party” – pierwsza animacja 18+ w kinach. O historii Franka – parówki, dążącej do poznania siebie, głośno było w sierpniu. O tym, że będzie ostro, wiadomo było już z nazwisk autorów: Seth Rogen („Simpsonowie”), Conrad Vernon („Shrek”). Po premierze animacji, widzowie rozdzielili się na dwa obozy, ponieważ czarny humor można albo kochać, albo nienawidzić. A tego w „Imprezie Parówek” było mnóstwo. Rozpoczynając od żartobliwych odniesień do bieżącej sytuacji politycznej, a kończąc na żenujących żartach o kupie. Oprócz tego: bezlik wulgaryzmów, rasizmu oraz nawiązań do seksu. Słowem wszystko to, co lubią gimnazjaliści i studenci. „Sausage Party” to jedna z najbardziej jaskrawych premier tego roku. Animacja, przeznaczona wyłącznie dla dorosłych jest niepopularnym zjawiskiem w kinematografii. Można prognozować, że „Impreza Parówek” zachęci innych do tworzenia takich produkcji.
Pojawiły się również liczne blockbustery, remake’i oraz kolejne części znanych produkcji. Począwszy choćby od „Księgi dżungli”, przez „Ghostbusters”, a na „Bridget Jones 3” kończąc. Ponadto, zadebiutowały na kinowych ekranach niewyeksploatowane jeszcze światy („Warcraft: Początek”, „Osobliwy dom Pani Peregrine”). Znalazło się też miejsce dla historii dodającej coś nowego do znajomego uniwersum – „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”.
Marta Korejwo: „Bridget Jones 3” – na dalsze losy niezdarnej, ale uroczej Bridget musieliśmy czekać aż 12 lat. Czy było warto? Zdecydowanie tak! Nowa część nie rozczarowała swoich fanów. Brak Hugh Granta jako Daniela Cleavera i szczupła Renee Zellweger jako główna bohaterka nie wpłynęły negatywnie na odbiór filmu. Można nawet powiedzieć, że zmiany dodały świeżości, przy czym nadal można było odczuć ten sam, dawny klimat. Panna Jones kończy już 43 lata, jednak tym razem z większym dystansem podchodzi do mijającego czasu. Jest już kobietą spełnioną zawodowo. W pracy stanowiska zaczynają obejmować młodsi koledzy, jednak Bridget, mimo jak zawsze wielu wpadek, potrafi obronić swoją pozycję. Po raz kolejny dużo trudniejsze okazują się sprawy miłosne. Pojawia się dwóch mężczyzn – niedawno poznany, przystojny Jack Qwant oraz stara miłość Mark Darcy. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy okazuje się, że Bridget jest w ciąży i nie wie, kto jest ojcem. Czy Jones pozna prawdę? Do ostatniej sceny film trzyma widzów w niepewności.
Maciej Strąk: „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” – cóż można napisać o filmie w uniwersum najpopularniejszych książek J.K. Rowling? Było magicznie, z humorem i przepięknie. Od strony wizualnej najnowsze dzieło pisarki (tym razem w roli scenarzysty), prezentuje się nader dobrze. Fantastyczne zwierzęta są ciekawą wariacją na temat stworzeń z realnego świata z dodatkiem animacji na wysokim poziomie. Niestety, fabularnie wypada znacznie gorzej. Każdej z wykreowanej postaci można zarzucić jedno – nijakość. Do tego dochodzi jeszcze fatalny casting na głównego bohatera. Eddie Redmayne ma ciągle minę zbitego psa. Poza tym sama postać grana przez niego odzywa się stosunkowo rzadko i wychodzi na nudną personę. Film „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” ma jeszcze trzy znaczące wady: wątek miłosny, efekty 3D i muzyka. Jednak są to niedoskonałości, które ustępują miałkości głównego bohatera. Mimo to, dzięki ślicznej oprawie wizualnej, oglądało się tę produkcję bardzo dobrze.
2016 okazał się dobrym rokiem dla polskiego kina. „Jestem mordercą”, „Wołyń”, „Moje córki krowy” czy w końcu „Ostatnia rodzina” – produkcje te udowodniły, że rodzime kino ma się dobrze i jeszcze może pozytywnie zaskoczyć. Można jedynie żałować, że dzieło Jana P. Matuszyńskiego nie zostało zgłoszone do oscarowych nominacji. Jednak należy się cieszyć, że widzowie też chętnie chodzili na polskie filmy (zwłaszcza na dwie części Pitbulla).
Magda Skórska: „Ostatnia rodzina” – zasługuje na szczególne wyróżnienie spośród wielu premier filmowych. Jan Matuszyński stworzył kontrowersyjny obraz rodziny Beksińskich: cenionego malarza Zdzisława oraz jego syna Tomasza – dziennikarza radiowego i tłumacza. Jednak to nie wątek biograficzny ma tu największe znaczenie. To przede wszystkim opowieść o rodzinie i specyficznej więzi jaka łączy krewnych. Mimo że ich relacje wydają się być oderwane od rzeczywistości to jest to bardzo uniwersalna historia. Grupa ludzi, którzy tak bardzo jak potrafią się wzajemnie ranić i doprowadzać do łez tak bardzo się kochają i wspierają. Mroczna estetyka, ciągnący się przez całą fabułę motyw przemijania, akcja zamknięta w ciasnym mieszkaniu na warszawskim blokowisku. Kamera ustawiona gdzieś w rogu korytarza Beksińskich sprawia, że czujemy jakbyśmy podglądali ich codzienne życie. Tworzy to intymną atmosferę, która pozwala dobrze poznać postaci i uwierzyć w ich autentyczność. „Ostatnia rodzina” to świetne kreacje aktorskie oraz doskonale opowiedziana historia. Wciągające, warte obejrzenia kino.
Tomek Piotrowski: „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” – film, na który Polacy nie czekali długo, ale czekali bardzo. To był wielki hit tego roku, bo w pierwszy weekend kolejki w kinach niemal się nie kończyły – cała Polska ruszyła, by zobaczyć nowy kogel-mogel Patryka Vegi. Trudno się było w nim odnaleźć, ale sądząc po reakcjach publiczności – był zrobiony dobrze, czy też może odpowiednio dla odbiorcy , czyli Polaka. Bo film mimo swojego typowego charakteru, ma w sobie coś co nas wciąż przyciąga – nawet jeśli występuje w nim tyle wątków i postaci, że nie mamy już pojęcia o co do końca chodzi, nawet jeżeli żarty opierają się po prostu na ludzkiej głupocie i nawet jeżeli brutalizm i zlewająca nas zewsząd krew porusza nasze treści żołądkowe. No i jeszcze jedno – film miał być o kobietach, ale chyba nie do końca zdominowały one fabułę. Ale widzowie i tak woleli oglądać celebrytę Oświecińskiego, aniżeli aktorkę – Bachledę Curuś. Może właśnie dlatego zewsząd dochodzą głosy, że w kolejnej części zagra Doda? No bo kolejna część będzie i to pewnie wkrótce. A czy będzie inna? Wątpię, ale i tak pójdę.
A co z kinem gatunkowym? Jeżeli chodzi o Sci-Fi, to popularne serie nadal cieszyły fanów, choć kilka minusów też odnotowano („Star Trek: W nieznane”, „Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie”). Jednak pojawiło się również inne spojrzenie na fantastykę naukową: „Nowy Początek”. Natomiast o tegorocznych horrorach niestety niewiele można pozytywnych słów napisać.
Maciej Strąk: „Nowy Początek” – dawno nie było filmu, który tak nienachalnie wykorzystywał efekty specjalne do rozwijania fabuły. „Arrival” to świeże spojrzenie na tematykę cywilizacji pozaziemskich, którzy nie atakują ludzkości, ale chcą się komunikować. Film porusza również kwestię rozumienia czasu czy broni. Wiedzieliście, że kosmicznym pistoletem może być sam język pisany? Emocje odtwarzane przez obsadę aktorską są wybitne. Widzimy panikę, rozpacz oraz zakochanie w ludzkiej, nie-hollywoodzkiej formie. O całą oprawę dba również klimatyczna ścieżka dźwiękowa, która od samego początku do końca buduje klimat historii. „Nowy Początek” jest pełnoprawnym kandydatem na film roku, jak nie tej dekady.
Magdalena Krysztopa: „Obecność 2” – horror średni, trochę rozczarowuje. Pierwsza część zostawiła niedosyt, który druga miała zaspokoić – niestety tak się nie stało. Trzeba jednak przyznać, że film jest efektowny. Scenografia robi wrażenie, dobrze odwzorowano realia epoki. Horror mało straszy, to bardziej dramat z elementami grozy. Reżyser nastrój buduje grą świateł, odbiciami lustrzanymi, cieniem, a nie krwią i brutalnymi scenami. Przewidywalne sceny – wiadomo, że zaraz coś się pokaże i (w zamyśle) przestraszy. Nie jest to film zły, widzowi niewymagającemu może się podobać. Za dużo wątków „romantycznych”, przez co „Obecność 2” staje się bardziej historyjką o miłości niż opowieścią o duchach i istotach nie z tego świata.