Religia na miarę naszych możliwości

Religia smoleńska

Religia smoleńska | rys. Anna Nagel

 Ludzie porzucają religie swoich przodków. A może to one odrzucają swoich wiernych? Żyjemy w czasach wszechobecnego wyścigu szczurów. W takiej rzeczywistości wiara bardzo często spada z ludzkich piedestałów. Co może zająć jej miejsce?

Gromadzić i konsumować

„Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy”. Przekonanie, że podniesienie statusu społecznego i osiągnięcie szczęścia poprzez gromadzenie dóbr materialnych wzrasta. Jest to typowe dla społeczeństw całego świata. Wbrew dominującej opinii, konsumpcjonizm nie jest domeną ostatnich dekad. To zjawisko towarzyszyło nawet cywilizacjom starożytnym. Być właścicielem wzniosłej budowli i założyć ekskluzywne szaty. Wszystko po to, by zaznaczyć swą elitarność, wyższość nad resztą. Dziś do elementów świadczących o naszym poziomie dołączyły drogie samochody, złote karty kredytowe i kilkunastoletnia whisky.

Zgodnie z najnowszymi badaniami 2017 rok będzie przełomowy. Jak wynika z badań KPMG liczba bogatych Polaków zwiększy się. Bogatych, czyli zarabiających ponad 85 tysięcy złotych rocznie. Za taką kwotę można kupić wiele. Mimo to, bogacz z Warszawy nadal nie dorównuje elitom Berlina czy Madrytu. Zostawiając w tyle zestawienia majątkowe Europejczyków, prognozę KPMG należy uznać za informację pozytywną. Pomimo wielu problemów nasze społeczeństwo staje się coraz bardziej zamożne. Jeśli nie całe, to przynajmniej jego część. Niewątpliwie, jest to efekt dążenia do doskonałości i chęci powiększania ilości posiadanych dóbr. Choć wydaje się to dziwne, „religia konsumpcjonizmu” nie przynosi naszemu społeczeństwu samych strat.

Religia smoleńska

Niechęć do obecnych w polskim społeczeństwie sposobów myślenia może nieść ze sobą opłakane skutki. I wcale nie chodzi tu o efekt zaborów, czy niemiecko-sowieckiej okupacji. W tym przypadku przeciwnicy „systemu” pochodzą stąd, z Polski. Choć jak uważają, ktoś tą Polskę im zabrał.

Czasami, na potrzeby politycznej gry, trzeba stworzyć nową „religię”. Bo jak nazwać uznawanie za słuszne czegoś niepotwierdzonego, a wręcz przeciwnie, naukowo obalonego. Plan skupienia ludzi wokół tzw. „mitu smoleńskiego” powiódł się. I choć wszelkie dowody temu przeczą, część społeczeństwa ślepo wierzy, że 10 kwietnia 2010 roku 96 osób zginęło w wyniku zamachu. Jeśli nie w zamachu, to w wyniku spisku.

Trudno w to uwierzyć, ale pokłady gniewu, brak politycznego spełnienia i odrzucenie powszechnie uznanych wartości doprowadziły do powstania ruchu. Co dziwniejsze, posiada on wiele cech typowych dla religii. Duchowym przywódcą jest poseł Jarosław Kaczyński. Wśród kapłanów, apostołów odnaleźć możemy takie postaci jak minister Macierewicz czy marszałek Karczewski. Nie braknie również rytuałów w postaci „miesięcznic”, czyli pochodów i wieców ograniczających się do wychwalania przywódcy i krytykowania wrogów. Przeciwnikiem, sprowadzonym do roli szatana, jest tzw. „układ”, czyli politycy opozycyjni, często liberalni, zazwyczaj zasilający szeregi Platformy Obywatelskiej i .Nowoczesnej. Nie brakuje również osób, które trzeba nawrócić. W tym przypadku są to wyborcy niegłosujący na Prawo i Sprawiedliwość. Pozostaje tylko zadać pytanie: czy polityczna religia ustąpi kiedyś miejsce tej prawdziwej?

W co wierzyć?

Dążenie do spełnienia, pokazywanie własnej wartości, a także pragnienie zemsty mogą spychać na dalszy plan nasze życie duchowe. Sprawdzenie czy proces ten jest dobry wydaje się niemożliwe. Krytyka takich zachowań również wydaje się być niewskazana. Bo czy nie można spełniać swych marzeń bez obecności Boga i modlitw przed świętymi obrazami? Można, choć niektórym rozmowa „z kimś z góry” pomaga. Pozostaje nam dalej realizować swe cele i nie spoglądać na innych. Chyba, że inni patrzą na nas.

rys. Anna Nagel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

17 − cztery =