18/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Cierpienia młodego kasjera – student pracujący w księgarni

4 min read

fot. Kristin Nador (flickr.com)

fot. ®DS (flickr.com)
fot. ®DS (flickr.com)

„Klient nasz Pan. Szef to mój Pan. A każdy inny to też Pan” – każdy, oprócz kasjera. On czasami staje się człowiekiem. Ale, oczywiście, nie w godzinach pracy.

W restauracji czy w sklepie można zrobić awanturę, gdy jedzenie jest nieświeże. Także gdy nasze zamówienie lub zakup w teorii różni się od tego, co dostaliśmy w praktyce. A jak można skutecznie zepsuć humor kasjerowi w księgarni?

Pytania o kebaba lub prezerwatywy

Klienci myślą, że jesteśmy wszechwiedzący. Zaczynając od prośby o znalezienie książki z niebieską okładką przedstawiającą panią w zielonym płaszczu, a kończąc na pytaniach o jadłospis autorki lub o partię, z którą jest związana. Zdarzało się też, że klienci pytali, czy dostaną u nas kebaba (!) lub prezerwatywy. Ale oczywiście gdy czegoś nie mamy lub czegoś, co gorsza, nie wiemy, jesteśmy obrażani i szykanowani – opowiada Magdalena, która mimo krótkiego stażu w pracy, sypie jak z rękawa ciekawymi anegdotami.

„Proszę mnie nie szantażować!” – czyli problemy z grosikiem

Częstym powodem niesnasek z klientami są też pieniądze. – Jedna Pani, gdy powiedziałam, że muszę być jej winna przysłowiowego grosika, zaatakowała mnie, że „gdyby w każdym sklepie jej tak mówili, to po kilku latach straciłaby miesięczną emeryturę”. Byłam w szoku, ale próbując rozluźnić sytuację, zażartowałam: „Jeśli dałaby mi Pani 9 groszy, to wydam grosika razem z dziesięcioma”. Pani odpowiedziała, że „mam jej nie szantażować i że tak bezczelnej obsługi jeszcze nie widziała” – mówi z przejęciem Magda.

fot. Kristin Nador (flickr.com)
fot. Kristin Nador (flickr.com)

Półnaga starsza kobieta

Zdarzyło się nawet, że jedna z klientek rozebrała się przed kasjerem. Najpierw podała mu banknot stuzłotowy, ale stwierdziła, że jednak ma drobne. Kasjer oddał jej ten banknot, ale po wydaniu paragonu kobieta zaczęła awanturować się, że wcale nie dostała tych pieniędzy. Na dowód zaczęła wyrzucać wszystko z torebki, a następnie rozbierać się na środku sklepu. – Wyglądało to dość zabawnie i strasznie zarazem, gdy półnaga, starsza kobieta stała przed kasą, krzycząc i awanturując się o pieniądze. Oczywiście nasza kierowniczka pokazała jej nagranie z monitoringu, na którym było wyraźnie widać, co robi z banknotem. Wsadziła go do bocznej kieszeni torebki .

„No chyba Pani żartuje”

Klienci wściekają się też, gdy zdarza się, że nie zostaje już żaden egzemplarz jakiejś z codziennych gazet. Potrafią pogardliwie zwracać się do kasjerów i rzucać obraźliwe komentarze na temat całej obsługi sklepu. – Gazety to w ogóle newralgiczny temat. Po sytuacji, w której klientka zarzuciła nam i całej sieci, że jesteśmy lewicowi, bo jedna z czołowych, prawicowych gazet była zakryta przez Gazetę Wyborczą, wolę już na ten temat nie dyskutować – dodaje Karolina, kolejna młoda pracowniczka księgarni.

fot. Martin Cathrae (flickr.com)
fot. Martin Cathrae (flickr.com)

„Zbliżenie nie działa? To skandal”

Malwina, studentka pedagogiki, opowiada z kolei o sprzeczce, podczas której pewne małżeństwo skrytykowało „źle, nieergonomicznie ustawioną kasę” i niedziałające terminale. A właściwie jeden terminal. – Wyjaśniłam wtedy, że przy jednej z kas  płacenie zbliżeniowe nie działa, ale mogą oczywiście skorzystać z niego w innej kasie. W odpowiedzi usłyszałam, że jestem śmieszna, bo to skandal, że w sobotę, kiedy jest ruch, występuje taka awaria. Na odchodne z pogardą rzuciła stwierdzenie, że zapewne nie rozumiem nawet pojęcia płacenia zbliżeniowego – mówi z lekkim zażenowaniem.

Można zadać pytanie, dlaczego w takim razie kasjerzy po prostu nie zmienią pracy. – Oczywiście, praca z ludźmi jest denerwująca, ale często mamy z niej profity. I nie mówię o pieniądzach – mówi Malwina – Pamiętam, jak jedna starsza Pani prawie popłakała się ze szczęścia, bo jednym kliknięciem rozwiązałam jej problem z kartą na punkty, z którą „użerała się” przez pół roku. Bardzo mi wtedy dziękowała. Dla takich klientów naprawdę warto pracować w tym sklepie. Często też można przeprowadzić interesującą rozmowę „na poziomie” lub nawet pomóc sobie samemu. Magda opowiada, jak do kasy podeszła pewna Pani i pochwaliła się, że jest organizatorką jednego z sopockich festiwali. Obiecała Magdzie, że załatwi jej autograf jednego z członków jej ulubionego zespołu. Co prawda podpisu nie udało się zdobyć, ale dzięki niej Magda ma zdjęcia z całym zespołem!

Praca w księgarni ma więc pewne plusy. Żaden książkowy maniak nie pogardzi też zniżkami na literackie zakupy i dostępem do najnowszych tytułów. Marudnych klientów trzeba po prostu jakoś znieść i, mimo cierpień, nie skończyć jak młody Werter.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

19 + jeden =