Kości i trudna prawda

pixabay.com

Cicha żałoba i ogromny ból. Wojna domowa w Hiszpanii pozostawiła blizny. Fundamenty dzisiejszego państwa postawiono na kościach. Tysiące mogił, egzekucje, łapanki, a to wszystko odcięte grubą kreską, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. 

SPACER ŚMIERCI

W latach 1936-1939 w Hiszpanii toczyła się wojna, która przyniosła zwycięstwo totalitaryzmowi. Generał Francisco Franco z pomocą wiernych sobie oddziałów oraz ingerencji Hitlera i Mussoliniego przejął władzę w państwie. Odebrał ją legalnie wybranemu rządowi. Madryt, Barcelona i Walencja upadły i nie pomogły okrzyki „No Pasaran” („Nie przejdziecie”). Koniec wojny nie oznaczał końca śmierci i terroru. Rozpoczęła się fala egzekucji i łapanki. Nie było sądów i możliwości obrony. Falangiści, czyli członkowie hiszpańskiej faszystowskiej bojówki przychodzili do domów i zabierali wroga nowej władzy na „spacer”. Według historyków, takie spacery mogły przynieść nawet 300 tysięcy ofiar. 

Nie tylko podczas panowania Franco władza mordowała. W przededniu wojny republikanie również dokonywali masowych egzekucji na więźniach i cywilach. Wśród nich był Jose Antonio Primo de Rivera, twórca i ideologiczny wojownik Falangi. W historii Hiszpanii XX wieku wyróżniamy biały i czerwony terror. Pierwszy z nich to określenie na zbrodnie dyktatury Franco, drugi to terror, którego w latach 1930-36 dopuścili się republikanie. Lewicowe oddziały zabijały głównie przedstawicieli kleru. Brutalność była widoczna po obu stronach.

PAMIĘĆ

Pamięć o poległych cywilach i działaczach republikańskich zatarła się mocniej. Wygrani tolerowali czczenie tylko tych, którzy zginęli w krucjacie przeciwko Republice i komunistom. Tak więc, przez lata dyktatury tylko jedna strona mogła liczyć na godne pochówki poległych. Biały terror opierał się nie tylko na masowych egzekucjach, ale również na odbieraniu dzieci z republikańskich rodzin i umieszczaniu ich w katolickich szkołach i domach prawicowych. Kształcono je tam zgodnie z frankistowską ideologią. Proces ten trwał niezwykle długo, a dzieci stawały się żywym towarem. 

Szkielety rozstrzelanych cywilów w większości nadal znajdują się pod ziemią. Jej rozgrzebywanie jest rozdrapywaniem ran. Wielu starszych Hiszpanów mówi „po co o tym wspominać, to było już dawno.” Młodzi z kolei nie są zainteresowani tematem, patrzą w przyszłość. Jest jednak wiele rodzin, które mimo wszystko chcą walczyć. Prawda i honorowy pochówek są dla nich możliwością poznania własnej tożsamości. Mnóstwo rodzin do dziś nie wie, co stało się z ich przodkami. Młodsi z nich ledwo pamiętają twarze swoich ojców i dziadków. Szczęściarzem jest ten, kto ma chociaż cień wspomnienia. Bardzo rozlegle temat ten opisała Katarzyna Kobylarczyk w swojej książce „Strup – Hiszpania rozdrapuje rany”. Pojawia się w niej wiele postaci, które nadal poszukują swoich bliskich, bądź już ich odnalazły, ale nie są w stanie odzyskać ich ciał. Świetnie napisany reportaż, który pokazuje, że Hiszpania to nie tylko dobra zabawa, wino i uśmiechy. 

VALLE DE LOS CAIDOS

Dla jednych jest symbolem okrucieństwa i pogardy, a dla drugich oznaką pojednania i przebaczenia. Dolina Poległych – Valle de los Caidos, to mauzoleum, które powstało z inicjatywy Franco i miało być hołdem dla nacjonalistów, którzy zginęli w czasie wojny. W pewnym momencie zdecydowano jednak, że krzyż znajdujący się w centrum budowli, jest w stanie objąć swoimi ramionami obie strony konfliktu. W Dolinie pochowano też poległych republikanów, pod warunkiem, że byli oni katolikami. Budowa zajęła ok. 20 lat, a rąk do pracy nie brakowało. Z powodu przepełnionych więzień, Franco wprowadził system skracania wyroków dla tych skazanych, którzy podjęli się pracy przy tworzeniu Valle de los Caidos. Rok pracy skracał wyrok o 10 lat. Wśród więźniów-ochotników było również wielu represjonowanych republikanów i komunistów. Ich udział w tworzeniu grobowca był dla Franco jednym z przejawów pozornej polityki pojednania. 

Budowa mauzoleum nie należała do prostych zadań. Wymagania Franco były trudne do zrealizowania. Dyktator był wiecznie niezadowolony, ciągle pragnął czegoś więcej, czegoś, co przyprawi o dreszcze. Dolina miała stać się symbolem krucjaty, oznaką siły, poświęcenia i wielkości. Kompleks składa się m.in. z krypt i podziemnej bazyliki wykutej w skale. Przeciwnicy istnienia budowli mówią Katarzynie Kobylarczyk, że „dolinę należy zwrócić naturze”, bo haniebnym jest, aby fanatyczna wizja dyktatora stała się obiektem kultu i pomnikiem dla totalitaryzmu. Tym bardziej, że do 2019 roku w Dolinie spoczywał sam Franco. Jego grób ekshumowano i decyzją Sądu Najwyższego, kości przeniesiono w okolice Madrytu, gdzie spoczywa jego żona. Nacisk na sprawę wywierał rząd premiera Pedro Sancheza. Głowa państwa oraz jego zwolennicy twierdzą, że haniebnym jest, aby zmarły w 1975 roku generał spoczywał obok ofiar wojny, której był prowodyrem.

Franco i Primo de Rivera nadal mają w Hiszpanii swoich fanów, a niektórzy odwiedzający ich groby wykonują salut rzymski. Gest zakazany w wielu państwach świata nadal jest dla niektórych Hiszpanów wyrazem tęsknoty za światem pożądanych przez nich wartości. Tych wartości, które zabiły tysiące osób.

pixabay.com

CO TERAZ?

Pomimo nielicznych wyjątków, rodziny poszukujące swoich przodków w Valle de los Caidos, nie mają dostepu do ich szczątków. Wiąże się to z licznymi utrudnieniami technicznymi, a także protestami środowisk kościelnych i rodzin niektórych ze spoczywających w mauzoleum, które nie zgadzają się na ekshumacje. (Niektóre szkielety znajdują się w zbiorowych ossuariach). Szacuje się, że w dolinie spoczywa około 40 tys. osób.

Wojna domowa w Hiszpanii to konflikt, który rozdarł kraj i pozostawił rozległe rany. Wiele rodzin nie odnalazło swoich przodków i prawdopodobnie nigdy nie odnajdzie. Ekshumacje masowych grobów to często proces odbywający się w akompaniamencie ciszy, gdyż znajdowane pod ziemią osoby nie mają przy sobie dokumentów, nie wiadomo jak dokładnie w dane miejsce trafiły, a co za tym idzie, nikt ich tam nie szuka.

Ocena wojny domowej wiąże się ze strachem, mocnym podziałem i wielkim milczeniem. Ludzie, którzy chcieli mówić, przez lata spotykali się z piętnowaniem. Ciągle rozstrzyga się, o kim trzeba pamiętać intensywniej, a komu należy się potępienie. Z pewnością ocena konfliktu oraz i białego, i czerwonego terroru to sprawa niezwykle skomplikowana. Jak każdy kraj, Hiszpania ma swoje trudy i historyczne zaszłości. Bratobójcza walka nigdy nie jest łatwa do przepracowania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *