Nowe rozdanie w polskiej kadrze koszykarzy [ANALIZA]
9 min readWe wtorek nowy selekcjoner reprezentacji Polski koszykarzy — Igor Milicić ogłosił szeroki, bo aż 24-osobowy skład na dwa pierwsze mecze eliminacji do XIX Mistrzostw Świata w Koszykówce Mężczyzn 2023 z Izraelem (25.11) i Niemcami (28.11). Co prawda połowa zawodników z tej listy zostanie pominięta w wyniku selekcji, ale mimo wszystko można wyciągnąć z tych powołań kilka pewnych spostrzeżeń. A jaki jest główny wniosek? Taki, że chorwacki szkoleniowiec przed bojem o grę na MŚ 2023 zdecydował się zacząć długo przez wielu ekspertów wyczekiwany proces zmiany pokoleniowej w kadrze.
Bitwa o miejsce wśród najlepszych bez doświadczonego rozgrywającego
Żeby zacząć analizować i komentować pierwsze decyzje chorwackiego selekcjonera najpierw warto przedstawić listę powołanych. Tak prezentuje się lista 24 wybrańców trenera Milicicia:
⚪️🔴 Trener @mili44igor podał szeroki 24 osobowy skład #KoszKadra na listopadowe spotkania kwalifikacyjne do @FIBAWC ⤵️
➡️https://t.co/ibfHwxilL7@EnergaSA @BankPekaoSA #PolskiCukier #Suzuki pic.twitter.com/dj65rrijCk
— KoszKadra (@KoszKadra) October 26, 2021
Patrząc na nazwiska powołanych zawodników, przychodzi mi do głowy kilka ciekawych spostrzeżeń. Na początku powiem tak — myślę, że Igor Milicić już swoimi pierwszymi powołaniami zaskoczył koszykarskich kibiców ekspertów i kibiców bardziej niż Mike Taylor jakimikolwiek swoimi powołaniami przez 8 lat swojej współpracy z kadrą. W powołaniach amerykańskiego szkoleniowca pojawiały się praktycznie te same nazwiska. No może jedynie pod koniec jego przygody z polską kadrą coś się zaczęło zmieniać. Z kolei Chorwat, który za niespełna miesiąc zacznie z reprezentacją pierwszą część bitwy o grę na mistrzostwach świata, już zaczyna wprowadzać świeżą krew do kadry. Za to u mnie ma już sporego plusa.
Ciekawe czy już w listopadzie szansę na grę w kadrze dostaną zawodnicy grający w lidze akademickiej w USA (NCAA), czyli Igor Milicić (19 lat) i Jeremy Sochan (18 lat). W przypadku pierwszego z wymienionych to nie jest zbieżność nazwisk, bo 19-latek jest najstarszym z trzech synów chorwackiego selekcjonera. I choć pewnie znajdą się krytycy takich decyzji, to ja nie widzę w tej sytuacji nic złego, by ojciec powoływał syna do kadry. Zwłaszcza jeśli ten jest utalentowany i może dać reprezentacji wiele dobrego w przyszłości. Liczę też na to, że nowy trener ambitniej postawi z kolei na Sochana, który zaliczył już imponujący debiut w kadrze seniorskiej (18 punktów w meczu z Rumunią w eliminacjach do Eurobasketu 2022), bo na dzisiaj jest to najbardziej utalentowany polski koszykarz, któremu daje się spore szanse na grę w NBA. Zresztą niebezpodstawnie — w grze 18-latka widać spory luz w grze, umie zagrozić rzutem z dystansu, ma ciąg na kosz. Jest do tego bardzo atletyczny. Więc skoro już i tak mamy zmianę pokoleniową w kadrze, to warto dać Jeremiemu sporą rolę w nowym rozdaniu. Zapewniam, nic na tym nie stracimy, a zyskać możemy bardzo, ale to bardzo wiele.
1. Startujemy z procesem wymiany pokoleniowej w kadrze!
- Średnia wieku szerokiej kadry na turniej kwalifikacyjny do Kowna: 27,25 lat (najmłodszy Sochan — 18 lat, najstarsi — Koszarek, Hrycaniuk — po 37 lat*)
- Średnia wieku składu, który grał w tym turnieju: 29,4 lat (najmłodszy Łukasz Kolenda – 21 lat, najstarsi — Koszarek, Hrycaniuk po 37 lat)
- Średnia wieku szerokiej kadry na kwalifikacje do mistrzostw świata — 24,66 lat (najmłoszy Sochan — 18 lat, najstarszy — Zyskowski, Wojciechowski po 29 lat)
2. Nowe nazwiska w kadrze i w dodatku z Energa Basket Ligi!
Mateusz Szlachetka, Dominik Wilczek, Jakub Nizioł, Grzegorz Kulka i Mikołaj Witliński. Spytacie pewnie, po co wymieniam tę piątkę zawodników i co ich łączy? Otóż zrobiłem to nie bez przyczyny, gdyż każdy z tych koszykarzy praktycznie po raz pierwszy pojawia się w szerokim zestawieniu seniorskiej kadry Polski. Wszyscy są młodzi i grają w Energa Basket Lidze. Jednakże nie zdziwię się, jeśli żaden z nich nie znajdzie się w finałowej dwunastce, ale i tak już mają się z czego cieszyć. Igor Milicić umieszczeniem ich w tym zestawieniu przekazuje już jedną istotną informację: „Chłopaki jesteście na moim radarze, obserwuje was, pracujcie i rozwijajcie się dalej, a zagracie w reprezentacji”. Chorwat pokazuje tym, że chce stawiać na nowych, dotychczas anonimowych koszykarzy dla polskiej reprezentacji — niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto spodziewał się na tej liście Szlachetki bądź Witlińskiego! Śmiem twierdzić, że Mike Taylor nikogo z tej piątki by nie powołał. Warto na koniec tego wniosku podkreślić, że każdy z tych chłopaków zasłużył tym (Witliński, Nizioł) bądź poprzednim sezonem w swoim wykonaniu na miejsce w kadrze (Szlachetka, Kulka, Wilczek).
3. Czy leci z nami pilot!? — Kadra nie ma doświadczonego rozgrywającego na poziomie reprezentacyjnym!
Na liście mamy powołanych aż pięciu rozgrywających (Taylor powoływał czterech) Są to: Kolenda, Szlachetka, Mazurczak, Ponitka i Schenk. No i fajnie, więc w czym problem? W tym, że żaden z nich nie ma doświadczenia na poziomie reprezentacyjnym, międzynarodowym. W ostatnim czasie Kolenda był jedynie trzecią „jedynką” w kadrze, Mazurczak był blisko załapania się do składu meczowego kadry, a Schenk dostawał szansę podczas letnich zgrupowań. Marcel Ponitka grał głównie jako rzucający obrońca w reprezentacji narodowej do czasu, gdy był do niej powoływany (do konfliktu ze swoim bratem). Ta sytuacja ma swój plus i minus. Zaleta jest taka, że w drużynie będzie się toczyć zacięta walka o pozycję pierwszopiątkowego rozgrywającego i jest to spora okazja i szansa, by zaistnieć w reprezentacji Polski. Wada jest taka, że jeśli chcemy zagrać na mistrzostwach świata, to w eliminacjach na rozegraniu potrzebujemy doświadczonej, bardziej ogranej w międzynarodowych imprezach jedynki. Takiej np. jak A.J Slaughter (zresztą dziwne, że on nie jest powołany — normalnie sensacja). Bez solidnego pilota nasza kadra może mieć problem z wylądowaniem na mistrzostwach świata. W locie spodziewam się turbulencji, przynajmniej na starcie.
4. Gdzie doświadczeni zawodnicy będący w przyzwoitej formie?
„Chciałbym mocno odseparować nową kadrę od tego, co było wcześniej. Na pewno nie ma tematu konfliktu Adama Waczyńskiego z kadrą czy z kimkolwiek z mojego sztabu szkoleniowego. Mam świetne relacje z Adamem. Nawet proponowałem mu pracę w Ostrowie”.
Jednakże byłego kapitana polskiej kadry nie ma na liście powołanych. Szkoda, bo w lidze hiszpańskiej w zespole Casademont Zaragoza spisuje się bardzo dobrze. W niespełna 16 minut na boisku rzuca średnio 9 punktów na mecz przy 43% skuteczności w rzutach za 3 punkty. We wrześniu w rywalizacji z Bilbao Basket (100:76) zdobył aż 17 punktów w czasie 19 minut spędzonych na boisku. Doświadczony zawodnik, z wysokim koszykarskim IQ i w dodatku będący w świetnej formie. Taki skrzydłowy w nowym rozdaniu kadry mimo wszystko by się bardzo przydał. Mógłby przekazywać swoje doświadczenie i dawać wsparcie młodym graczom. Czas pokaże, czy pominięcie Waczyńskiego było dobrą decyzją. Mam jednak wielką nadzieję, że współpraca i relacja „Wacy” z chorwackim szkoleniowcem będzie lepsza niż ta z Taylorem i jeszcze zobaczymy skrzydłowego w barwach reprezentacji Polski.
Dobry start, ale to jest dopiero początek
Co prawda kołowrotek trenera Milicicia niedługo pójdzie w ruch i aż 12 zawodników z niego wypadnie, ale pierwsze powołania chorwackiego szkoleniowca oceniam zdecydowanie na plus. Zaczyna robić to, czego od niego oczekują koszykarscy eksperci i kibice. Bo z oczekiwaniami związku może być różnie — one potrafią być zmienne i trudno temu zaradzić. Mam tylko nadzieję, że autonomia w podejmowaniu decyzji przez chorwackiego szkoleniowca będzie większa niż za Mike’a Taylora. Tak naprawdę efekty nowej miotły zobaczymy dopiero pod koniec listopada, po pierwszych meczach reprezentacyjnych. Wtedy będzie czas i miejsce na szersze i dogłębne oceny pracy trenera Stali Ostrów Wielkopolski. Nie chce zapeszać, ale na razie jest bardzo dobrze. Jest odważny w swoich decyzjach. Oby tak dalej!