Uczta dźwięków z Juno Reactor

Jak połączyć w jednym miejscu fanów muzyki elektronicznej, etnicznej i undergroundowych brzmień? Zaprosić na koncert Juno Reactor. W niedzielę (9 marca) klub B90 oszalał pod wpływem ulubieńców rodzeństwa Wachowskich.

Gdy na scenie pojawił się Ben Watkins z ekipą wiadomo było, że szykuje się prawdziwie taneczna impreza. Publiczność na prawie dwie godziny przeniosła się w specyficzny świat rodem z Matrixa. Przearanżowany, czołowy numer zespołu, czyli „Navras” otworzył drogę do stworzonego przez Wachowskich Syjonu. Ciężkie brzmienia, pomoc syntezatora i duży wkład dźwięków z laptopa – tak zaczęła się przygoda trójmiejskich fanów z Juno Reactor. Później było już tylko lepiej. Chociaż komputer dzielnie wspierał Watkinsa przez cały występ, to muzycy dali z siebie to co najlepsze, szczególnie charyzmatyczny gitarzysta.

junoreactor-11Grupa znana jest z łączenia trance’u z etnicznymi nutami. Nie zabrakło tego i tym razem. Maggie Hikri, wokalistka z Izraela, hipnotyzowała zgromadzonych swoim ciepłym, egzotycznym wokalem. Takiego głosu na soundtracku do swojego ostatniego filmu nie pożałowałby nawet sam Jim Jarmusch. Cały ten pełen buzującej energii koncert dopełniała Mali Mazal, która wspólnie z Maggie zafundowała popis swoich tanecznych umiejętności. Jej solowy występ, przy akompaniamencie perkusji, zrobił wrażenie nie tylko na zgromadzonych w klubie panach.

Szczególny klimat zapanował, gdy rozbrzmiały znane dźwięki motywu z „Desperado 2”. Do „Pistolero” dołączyły głosy publiczności, a głębokie basy i gitarowe riffy porwały zgromadzonych na kolorowe ulice Meksyku. Koncert Juno Reactor to przede wszystkim świetny performance, choć momentami graniczący o kicz. Ci, którzy liczyli na popis muzycznych możliwości, mogli wyjść zawiedzeni. Muzycy pod wodzą ojca chrzestnego goa trance’u postawili na spektakl pełen świateł, egzotycznych tańców i dobrej zabawy.

W starej stoczniowej hali tuż przed zespołem zagrał DJ ELF. House’owe sety nie tylko rozgrzały zgromadzonych w klubie. Zdaniem jednych muzyk zagrał lepiej niż sam kolektyw. Do większości należeli jednak ci drudzy, którzy na występ legendarnego już zespołu czekali kilka lat. Kolektyw ostatni raz odwiedził Polskę w 2009 roku, dlatego gdański koncert zgromadził tłum fanów.

Więcej o Juno Reactor możecie przeczytać TUTAJ.

Po raz kolejny potwierdziło się, że klub B90 jest stworzony do tego typu imprez. Dobra organizacja, zero pogłosu i industrialna, surowa przestrzeń, która doskonale łączy się z muzyką jaką zaserwowało Juno Reactor.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

6 + czternaście =