Reprezentacja Polski z 13. miejscem. Może być jeszcze lepiej

fot. pixabay.com

Piłka z podania Przemysława Krajewskiego trafiła w ręce Patryka Walczyka, który stanął oko w oko z bramkarzem Niemców. Niestety nasz obrotowy nie wykorzystał okazji. Obrona Andreasa Wolfa nie pozwoliła Polakom zająć 3. miejsca w I grupie fazy zasadniczej…

Ta jedna niewykorzystana sytuacja przygwoździła nas do pechowego 13. miejsca Mistrzostw Świata piłkarzy ręcznych rozgrywanych w Egipcie. Jednak biorąc pod uwagę przewidywania ekspertów i wyniki osiągane ostatnio przez Polaków, trzeba powiedzieć wprost — turniej jest sukcesem. Coś w Afryce się narodziło, zaczęliśmy grać jako zespół na wysokim poziomie.

Wygrana z Brazylią różnicą 10 goli, walka jak równy z równym z Hiszpanami i ten pechowy remis z Niemcami. Szkoda tylko, że z Węgrami się nie udało. Kibice szczypiornika znów poczuli emocje. Miejmy nadzieję, że ich powrót jest tylko początkiem. Na razie trzeba postawić pytanie: kto z naszych był najlepszy?

Jednego nazwiska podać nie można. Warto jednak napisać o tych wszystkich, którzy grali pierwsze skrzypce w drużynie Patryka Rombla.

Bezapelacyjnie największym wygranych mistrzostw w Egipcie został Adam Morawski. Bramkarz występujący na co dzień w Wiśle Płock, bronił jak natchniony. Ratował skórę drużynie w meczach z Niemcami i  Hiszpanią. Prawdziwy koncert interwencji zanotował w potyczce z Brazylią. W klasyfikacji bramkarzy po wszystkich meczach fazy zasadniczej Morawski plasował się na 10. miejscu z 35-procetową skutecznością obron. Jak na zawodnika, który stał w bramce bez większych przerw, to naprawdę niezły wynik. Przez świetną dyspozycję Wiślaka na parkiet rzadko wchodzili Mateusz Kornecki i Piotr Wyszomirski. Trudno o nich coś więcej powiedzieć.

Pod nieobecność Kamila Syprzaka (zakażenie koronawirusem) znakomicie z roli pierwszego obrotowego wywiązał się Maciej Gębala. Dużą skutecznością strzelecką popisał się również Dawid Dawydzik z Azotów Puławy. Nieco gorzej wypadł Patryk Walczak (pomijając już ostatnią sytuację na turnieju) z Vardaru Skopje.

Na prawym skrzydle swoją pozycję przypieczętował Arkadiusz Moryto. Świetna skuteczność nie tylko w czasie gry, ale i podczas wykonywania rzutów karnych. Zawodnik Vive zakończył turniej z 36 bramkami! Przez dyspozycję Moryty rzadziej na prawej flance pojawiał się Michał Daszek. Pochodzący z Tczewa szczypiornista wcześniej często schodził pomagać kolegom w rozegraniu. W Egipcie mieliśmy z tym o wiele mniejsze problemy niż np. w ubiegłorocznych Mistrzostwach Europy. Brak zadań w tej linii i świetna forma Moryty zepchnęły Daszka do roli zmiennika. Najwięcej minut złapał w meczu z Niemcami, w którym udowodnił, że nie zapomniał grania na najwyższym poziomie (choć nie ustrzegł się paru błędów).

Przemysław Krajewski jako jeden z weteranów kadry był ważną częścią drużyny. W Egipcie reprezentacja częściej wykorzystywała lewe skrzydło. To dało Krajewskiemu więcej sytuacji niż zazwyczaj (a co za tym idzie, rzuconych bramek). Niestety w kluczowym spotkaniu z Węgrami doświadczony, 33-letni Krajewski nie trafiał czasem w bramkę. Poza tym był to porządny turniej zawodnika Wisły Płock.

Największy progres zaliczyło zdecydowanie polskie rozegranie. Za tempo gry odpowiadał tercet: Tomasz Gębala, Michał Olejniczak i Rafał Przybylski. Najstarszy z nich, 29-letni prawy rozgrywający, mile zaskoczył swoją przebojowością. Przybylski często wykorzystywał przerwy w obronie przeciwnika, czego wcześniej nie robił zbyt często. Największym minusem gracza Azotów Puławy były kłótnie z sędziami. Czasem przesadzał z pretensjami.

Najbardziej jednak grę napędzał młodziutki Olejniczak (na turnieju skończył 20 lat!). Od tego sezonu jest zawodnikiem Łomży Vive. Turniej z pewnością utwierdził w przekonaniu kieleckich włodarzy, że było warto ściągnąć go ze SMS-u Gdańsk. Rzuty zza zasłony, pojedynki jeden na jednego, niekonwencjonalne podania. Niecodziennie widzi się tak dojrzałego zawodnika w tak młodym wieku.

Dobrą dyspozycję potwierdzili zawodnicy, którzy dostawali mniej minut od trenera Patryka Rombla. Jan Czuwara, Maciej Majdziński, a w szczególności Szymon Sićko zasłużyli, żeby patrzeć na nich przez pryzmat przyszłości kadry. Choć i tak nasza drużyna była jedną z najmłodszych na turnieju. Średnia wieku reprezentantów Polski wynosiła 26,7 lat.

I to jest największy pozytyw naszej reprezentacji. Nie 13. miejsce, a przyszłość. Bo turniejem Polacy pokazali światu swój potencjał. Przeogromny potencjał. – Apetyt rósł w miarę jedzenia. Czujemy lekki niedosyt. Paradoksalnie przed turniejem trzy spotkania wygrane i jeden remis bralibyśmy w ciemno, tymczasem wracamy z niedosytem. I to dobrze rokuje na przyszłość – podsumował po powrocie z Egiptu Patryk Rombel.

Za dwa lata mistrzostwa globu zawitają do naszego kraju. Możemy więc wiązać z nimi ogromne nadzieje. Żeby jednak nie pompować zbyt mocno balonika, trzeba najpierw zakwalifikować się na Mistrzostwa Europy. Przed wylotem do Afryki pokonaliśmy dwukrotnie Turków. Na wiosnę reprezentację Polski czekają po dwie potyczki z Holandią i Słowenią. Trzymajmy za naszych kciuki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *