Poznajcie „Mroczne Umysły”

Podobały Ci się „Igrzyska Śmierci”? Seria „Niezgodna” zrobiła na Tobie wrażenie? A może któraś część „Więźnia labiryntu” wbiła Cię w fotel? Jeśli tak, nie rozczarują Cię „Mroczne Umysły”.

Najnowszy thriller amerykańskiej produkcji przedstawia historię młodzieży, która… nie zginęła. Nieznany wirus zabił 90% dzieci. Te, które przeżyły, cechują się wyjątkową inteligencją lub ponadnaturalnym zdolnościami. W oczach rządu stanowią one zagrożenie, więc zaczyna się je rodzicom i przenosi do specjalnego obozu. Tam są dzielone na grupy, w zależności od tego, jak niebezpieczne się wydają. Wśród nich jest Ruby (Amandla Stenberg), która zostaje główną bohaterką filmu.

Młodziutka Stenberg godnie udźwignęła swoją rolę, kreując postać interesującą, emocjonalną i nieskazitelnie dobrą. Scenarzystom najwyraźniej zależało, żeby jej bohaterce nie można było nic zarzucić. Ruby w jej wydaniu bywa wręcz irytująco dobrą osobą, czasami aż chce się jej powiedzieć, by postąpiła inaczej i zadbała o własne szczęście. Być może ten zabieg ma na celu przekazanie młodemu widzowi, że w życiu nie zawsze należy się kierować egoistycznymi pobudkami.

Reszta obsady również nie rozczarowuje. Harris Dickinson, jako Liam, jest męskim ideałem nastolatek. Skylan Brooks, jako Chubs, idealnie odgrywa rolę schematycznego bystrzaka. Młodziutka Miya Cech podbija serca swoim urokiem i zdolnościami. Jedynie Mandy Moore, jako Cate, wypada blado i przeciętnie. Jej postać nie wzbudza emocji. Gdyby nie scena, w której pomaga Ruby, to praktycznie mogłoby jej nie być.

„Mroczne Umysły” są ekranizacją książki Alexandry Bracken. W środowisku czytelniczym aż zawrzało od opinii, że ekranizacja nie oddaje charakteru bohaterów i pomija wiele wątków. Wydaje się jednak, że Jennifer Yuh Nelson, reżyserując film, dała z siebie wszystko. Również scenariusz, za który odpowiedzialni byli Bracken i Chad Hodge dostarcza fabułę, która zadowoli tych, którzy książki nie czytali. Jak wiadomo, po przeczytaniu książkowych pierwowzorów oczekiwania widza rosną. Twórcom jest ciężko dogodzić fanom i osiągnąć poziom chociażby Harrego Pottera.

Na ogromne wyróżnienie w filmie zasługują dynamicznie skrojone kadry i montaż. Scenografia jest przyjemna dla oka i dopracowana. Jako widzowie zawsze jesteśmy w epicentrum akcji. Również muzyka nie rozczarowuje. Benjamin Wallfisch, który jest  odpowiedzialny za muzykę, skroił ją idealnie do scen. Wallfisch ma duże doświadczenie w tworzeniu utworów do filmów pełnych zwrotów akcji, więc producenci zdecydowanie wybrali odpowiednią osobę.

Trudno powiedzieć czy „Mroczne Umysły” osiągną sukces porównywalny do „Igrzysk śmierci” lub serii „Niezgodna”. Wydaje się, że sama książka zdobyła mniejszą popularność od tytułów wyżej wymienionych. Z tego powodu może przyciągnąć do kina mniejszą liczbę widzów. W filmie występują sceny zabawne, wzruszające i te pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. To wszystko sprawia, że „Mroczne Umysły” z pewnością są pozycją godną uwagi i zapewnią mocne emocje nie tylko młodzieży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *