Jacqueline Livingston. W cieniu feminizmu

Jacqueline Livingston, Autoportret z Richardem i Shalimarem. Plastikowa rodzina, 1971, ©Leo Brissette

Do 28 października w Gdańskiej Galerii Fotografii będzie można obejrzeć wystawę Jacqueline Livingston. Artystki totalnej, ale jednocześnie pozostającej w cieniu.

Przez kobiety uznana za twórczynię zbyt mało feministyczną, z kolei dla mężczyzn jej sztuka za bardzo podkopywała obowiązujący w sztuce i życiu patriarchat. Odrzucona przez jednych i drugich postanowiła pozostać niezłomna i uparcie być wierna swoim poglądom.

Historia sztuki zna mnóstwo przypadków, gdy życie artysty odbija piętno na jego twórczości. Poznając pewne wątki z życiorysu można lepiej lub po prostu zrozumieć, co artysta miał na myśli. W przypadku Jacqueline Livingston nie można oddzielić życia osobistego od życia artystycznego, gdyż dla niej to jedno i to samo.

Amerykanka portretowała swoją rodzinę. Banalnie? Bynajmniej. Patrząc na zdjęcia syna, męża, teścia, później synową i wnuki nasuwają się pytania o rolę i miejsce płci w rodzinie i społeczeństwie oraz o obecność nagiego ciała obojga płci w sztuce lat 70. To, co się stało z artystką i jej fotografiami po ich wykonaniu, nasuwa pytania o wolność w sztuce, ingerencję polityki w twórczość.

Rodzinna fotografia u Livingston jest interesująca jeszcze z jednego powodu. Jej fotografiami, czyli właściwie życiem rodzinnym zainteresowała się władza. Za pokazanie na zbiorowej wystawie w Cornell University w Ithaca zdjęcia nagiego 6-letniego syna, fotografka została wyrzucona z uczelni na której była wykładowczynią. Badaczka jej twórczości i jednocześnie kuratorka – Mariola Balińska – nazywa tę fotografię „wyrokiem dla artystki” i trudno nie przyznać jej racji, gdy prześledzi się historie z nieodnowieniem kontraktu na uczelni, kolejnymi pozwami po publikacjach i wystawach, oskarżeniach o nadużycia władzy rodzicielskiej, unikania pokazywania artystki w galeriach i konfiskatą 8 naświetlonych rolek filmów Kodak „tak na wszelki wypadek, by uniknąć kontrowersji”, naciskami i inwigilacją ze strony władz po otworzeniu własnej galerii „A One Artist Gallery”. Co warto wyraźnie powiedzieć – wszystkie procesy zostały zakończone na korzyść fotografki, a Sam (syn Jacqueline) jest dumny z jej twórczości i zawsze ją wspierał.

Początki aktualnie prezentowanej wystawy w Zielonej Bramie można doszukiwać się w roku 2003, kiedy to Mariola Balińska otrzymała od amerykańskiej fotografki Barbary Yoshidy portfolio składające się z barwnych diapozytywów wykonanych przez Jacqueline Livingston w latach 80. i 90. Zaowocowało to pierwszą wystawą prac fotografki w Polsce podczas prezentacji sztuki amerykańskich artystek w 2004 roku w Kolonii Artystów w Wolnej Pracowni PGR_Art w Gdańsku. Pięć lat później fotografka doczekała się pierwszej indywidualnej wystawy „Album rodzinny. Przestrzenie intymności” w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Wystawa „W cieniu feminizmu. Na obrzeżach sztuki amerykańskiej lat 60. i 70. XX w.” to już trzecia prezentacja artystki w Gdańsku. Leo Brissette, mąż i spadkobierca jej twórczości, przy otwarciu wystawy przyznał, że łatwiej jest pokazywać prace Jacqueline za granicą niż w jej ojczyźnie. W Gdańskiej Galerii Fotografii tym razem prezentowane są różnorodne fotografie z lat 60. i 70. dzięki czemu możliwe jest dostrzeżenie wszechstronności artystki i ewolucji jej stylu. Wśród ponad 40 prac znajdują się eksperymenty z kolażami, fotodzienniki, fotoplakaty (które artystka podarowała Muzeum Narodowemu w Gdańsku), fotografie rodzinne oraz wymowne autoportrety.

Jacqueline Livingston, Autoportret. Drzwi i pole, 1964, © Leo Brissette

Na dwie prace warto zwrócić szczególną uwagę. Pierwsza została wykonana w 1964 roku i przedstawia autoportret artystki na pustym polu, opartą o drzwi. Leo Brissette wspomniał, że ta fotografia odzwierciedla to, co czuła wtedy Jacqueline: młoda, zdolna artystka, która wkracza w pole sztuki. Drzwi ustawione na rozległym polu stoją zamknięte. W twórczości Jacqueline są obecne i  symbolizują izolację, uniemożliwiają przekroczenie pewnych przeszkód i podążanie w obranym kierunku. Autoportret. Drzwi i pole doczekały się swojej kontynuacji w 1969 roku. Tym razem za fotografką znajdują się fragmenty z gazet przedstawiające lądowanie pierwszej załogi Apollo 11 na Księżycu. Jako ludzkość dokonaliśmy tylu niesamowitych rzeczy, polecieliśmy w kosmos, a jednocześnie w przypadku praw kobiet nadal stoimy w polu. Mamy rok 2018 i bezzałogowe lądowania na Marsie.

 

Kiedy: wystawa czynna do 28 października, wtorek-niedziela 10-17, wstęp 1, 2 zł

Gdzie: Gdańska Galeria Fotografii Muzeum Narodowe w Gdańsku, Zielona Brama, ul. Długi Targ 24, Gdańsk

Wydarzenia towarzyszące wystawie (wstęp bezpłatny)

Szczegóły dostępne na stronie i facebooku organizatorów

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *