Kobieca siła w bohaterskiej oprawie, czyli Jessica Jones znowu w akcji!

Świeża porcja walki o sprawiedliwość rękami silnych i niezależnych kobiet, w nowym sezonie Marvel’s Jessica Jones od Netflix. Czy może być bardziej dosadne przesłanie, niż wypuszczenie tej produkcji w Międzynarodowy Dzień Kobiet?

Od 8 marca ponownie możemy śledzić losy Jessici Jones, która przez skromność sama siebie nigdy nie nazwie bohaterką. Wcześniej mieliśmy okazję śledzić jej historię w pierwszym sezonie serialu, a także w The Defenders, gdzie połączyła siły z pozostałą trójką nowojorskich bohaterów (Daredevil, Luke Cage, Iron Fist). Jessica Jones (Krysten Ritter) stara się unikać rozpoznawania jako superbohaterka/mścicielka i kontynuuje pracę jako prywatny detektyw. Teraz jednak pomaga jej Malcolm Ducasse (Eka Darville), który pracuje w Alias Investigations. Nie mogło także zabraknąć siostry, a zarazem najlepszej przyjaciółki Jessici – reporterki radiowej Trish Walker (Rachael Taylor), oraz nieugiętej prawniczki Jeri Hogarth (Carrie-Anne Moss). Ten sezon skupia się głównie na zagadce, jaką jest historia głównej bohaterki. Demony przeszłości nawiedzają ją z coraz większą intensywnością, przeplatając się z walką o sprawiedliwość za okrutne zbrodnie popełnione w Nowym Jorku.

Aktorsko naprawdę nie wiele można zarzucić, ponieważ obsada fantastycznie się spisała. Przede wszystkim Krysten Ritter po raz kolejny wcielająca się w Jessicę Jones udowadnia, że to jest jej rola, a wszystkie przeżycia bohaterki są doskonale ukazane. Jednak nie tylko tytułowa postać odtwarzana jest bezbłędnie. Na szczególne wyróżnienie zasługują Rachael Taylor i Carrie-Anne Moss. Obie bohaterki przechodzą przez własne kryzysy. Można im współczuć i przyrównywać się do nich. A przecież o to właśnie chodzi, prawda?

Podkreślenie kobiecej siły w produkcji wzmacnia jeszcze bardziej fakt, że każdy odcinek został napisany przez kobiety. Aż 13 reżyserek wzięło udział w tworzeniu tego sezonu, między innymi Jennifer Lynch, Millicent Shelton oraz Uta Briesewitz. Główną producentką jest Melissa Rosenberg, która zbiera bardzo pozytywne opinie za swoją pracę przy MCU (Marvel Cinematic Universe).

Strona techniczna produkcji stoi na wysokim poziomie. Seriale Marvel&Netflix mają wypracowany konkretny styl – bohaterom często towarzyszy ich „kolor”. Chodzi tutaj o motyw fioletu przypisany Jessice i twórcy konsekwentnie się tego trzymają. Lekko fioletowe światło, tło, budynki, drobne szczegóły, ale to właśnie one nadają smaku produkcji i wprowadzają w unikatowy klimat.

Sezon naładowany jest nawiązaniami nie tylko do pozostałych seriali, ale do całego uniwersum Marvela. Gościnnie pojawia się postać dobrze znana z innej produkcji o nowojorskich superbohaterach. Zawsze dobrze postrzegane jest, aby sezon był częścią większej, spójnej całości. Ukłonem w stronę komiksów z których wywodzi się serial, są obrazy stworzone przez Davida Macka  ilustratora oryginalnych okładek powieści graficznych o Jessice Jones.

Nie zabrakło mocnych odniesień do obecnych realiów. Odważne frazy najczęściej padają jako gorzkie komentarze Jessici. Przeważnie odnoszą się do szowinizmu oraz nierówności kobiet i mężczyzn. Przez niektórych odbierane jako czarny humor, są charakterystyczne dla produkcji Netflixa i można odczuć niejaką satysfakcję, że ktoś próbuje zwrócić na to uwagę.

Zachęcam do poświęcenia niespełna 13 godzin na obejrzenie tego sezonu, nie tylko fanom gatunku, ale każdego kto lubi oglądać silne, niezależne bohaterki walczące o sprawiedliwość dla siebie i innych. Zarówno Marvel jak i Netflix, tym razem nie rozczarowują.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *