W świecie melomanów

Muzyka_1Nielegalne kopiowanie muzyki to wciąż aktualny temat. Patrząc stereotypowo, ściąga każdy, lecz pojawiają się jednostki określane mianem melomanów. Kim jest współczesny meloman i w jaki sposób korzysta z nowinek technicznych?

W słownikowej definicji termin „meloman” oznacza po prostu miłośnika muzyki (zwłaszcza klasycznej), człowieka który czerpie ponadprzeciętną radość ze słuchania utworów. Może się wydawać, że skoro kocha, powinien również szanować. Jednak każdy medal ma dwie strony i stwierdzenie, że meloman bezgranicznie szanuje pracę artysty, byłoby zbyt dużym uproszczeniem. XXI wiek przyniósł sporo nowych rozwiązań, np. w postaci odtwarzaczy mp3, dzięki którym dostęp do muzyki stał się nadzwyczaj prosty. Pozostaje pytanie: Czy osoba ściągająca muzykę nielegalnie, może być nazywana miłośnikiem muzyki?

Wychowanie przede wszystkim

Jako przyczyny piractwa muzycznego najczęściej wymienia się zbyt wysokie ceny płyt (zwłaszcza zagranicznych) oraz społeczne przyzwolenie na pobieranie muzyki. Inną kwestią jest konsumpcjonizm, nasze potrzeby ciągle rosną, chcemy konsumować coraz więcej. Hedonistów przybywa, więc kiedy pojawia się okazja na zaspokojenie swoich kulturalnych potrzeb (w dodatku za darmo), przeciętny Kowalski nie będzie zastanawiał się nad etycznym wymiarem swojego zachowania.

Powodów piractwa można doszukiwać się również w dość wczesnej fazie rozwoju człowieka. Zdaniem Magdy, studentki filologii polskiej na UMK w Toruniu, najważniejszą fazą rozwoju kulturalnego człowieka jest okres dzieciństwa, kiedy dopiero buduje własną świadomość. – Wydaje mi się, że jak nauczymy takiego dzieciaka, że fajna jest muzyka na żywo i kupowanie płyt, to on później będzie chodził na koncerty i kupował te płyty. Jak w pewnym wieku zaczynasz zabierać dziecko na koncerty, to później wyrabia się w nim taki nawyk i z przyjemnością uczestniczy w kulturze muzycznej – twierdzi Magda, uznająca się za melomankę. Dziewczyna przyznaje, że w przeszłości pobierała nielegalnie muzykę, ale nigdy nie sprawiało jej to tak dużej przyjemności, jak kupowanie oryginalnych płyt. Co więcej, zgadza się ze stwierdzeniem, że ściąganie muzyki z Internetu jest kradzieżą taką samą, jak każda inna. – To jest okradanie artysty z jego pieniędzy, które on sam wyłożył na produkcję płyty, żeby ją nagrać. Wydaje mi się, że to nie potrwa długo, jeśli będziemy się tak wzajemnie okradać. Za jakiś czas nie będziemy mieli czego ściągać, bo artystów nie będzie stać na to, żeby wejść do studia i nagrać płytę – dodaje Magda.

Pirat z krwi i kości

Kamil, absolwent historii, twierdzi że muzyka jest dla niego istotna niemal od zawsze. Zaczynał od rocka, podczas studiów zafascynował go hip-hop, dziś skłania się ku muzyce klubowej. – Muzyka towarzyszy mi zawsze i wszędzie. Choć mój smak muzyczny nieco się zmienił i nadal się zmienia, to nie wyobrażam sobie dnia bez przesłuchania kilku kawałków. A że nie kupuję? Widziałeś ile kosztują płyty? – tłumaczy Kamil. Przyznaje, że jest klasycznym piratem, który ściąga wszystkie rodzaje sztuki, od filmów, po muzykę.

Warto się zastanowić, czy można zatrzymać proces piractwa. – Myślę, że postęp techniczny jaki się pojawił na przełomie ostatnich dziesięciu lat, już nie jest w stanie zmienić tej sytuacji i razem z tym postępem technicznym po prostu to wszystko tak idzie, że nie jesteśmy w stanie tego skończyć i żadne ustawy typu ACTA, zresztą wiadomo jak się to skończyło, nie dadzą temu rady, bo to jest proces, który się rozpoczął w momencie powstania Internetu i on się nie skończy już nigdy – dodaje Kamil.

Co dalej?

Artyści  walczą o to, by muzyka mogła trwać nadal w formie analogowej, choć doskonale zdają sobie sprawę z tego, że muszą być coraz bardziej jednobitowi. Ludzie, którzy ściągają muzykę nielegalnie, okradają artystów. Z drugiej strony można powiedzieć, że często ich promują, bowiem internetowa popularność może być wstępem do wydania płyty. Dobrym przykładem jest zespół Manchester. Grupa od początku swojej działalności postawiła na promowanie materiału w Internecie, co zaowocowało udziałem w wielu festiwalach i wydaniem debiutanckiego albumu.

Pozostaje pytanie, czy ludzie na znak protestu melomanów przestaną ściągać nielegalnie muzykę? Oczywiście, że nie. Być może ich manifest trafi do jakiejś liczby osób, ale nie zmieni świata. W latach dziewięćdziesiątych dzieci i młodzież nagrywały ulubione piosenki z radia i wzajemnie przegrywały na kasety, których później namiętnie słuchały w swoich walkmanach i magnetofonach, nucąc ulubione przeboje Myslovitz czy Ich Troje. Skądinąd ostatni zespół mimo ogromnego sukcesu, jeśli chodzi o sprzedaż płyt w historii polskiej muzyki rozrywkowej, nigdy nie miał pretensji o to, że mógłby zarobić dziesięć razy więcej. Być może cały w tym ambaras, że największy alarm, jeśli chodzi o artystyczną kradzież podnoszą artyści, którzy chcieliby pretendować do tytułu popularnych.

Wracając do miłośników muzyki. Współczesnych melomanów możemy podzielić na dwie grupy, jedni wspierają artystów poprzez kupowanie płyt (Internet służy jedynie poznawaniu konkretnej muzyki), dla drugich Internet jest podstawowym elementem odbioru muzyki, płyta CD to raczej przestarzały wynalazek. Póki co, nie wydaje się, by sytuacja z którą dziś mamy do czynienia uległa znacznemu pogorszeniu. Muzyka była, jest i będzie. Tak samo jest z kopiowaniem. To, co może zmienić się w przyszłości, to jedynie proporcje. Miejmy nadzieję, że muzyki będzie zdecydowanie więcej.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × cztery =