Kosmos w B90 – koncert Pink Freud

_mg_0134Na scenie jednego z największych trójmiejskich klubów wystąpił w niedzielę (23 października) zespół Pink Freud. Gdańska grupa zaprezentowała ich najnowszy dorobek płytowy w ramach trasy „Pink Freud plays Autechre”.

Karkołomnego zadania podjęli się członkowie zespołu z Wojciechem Mazolewskim na czele, aby eksperymentalną muzykę brytyjskiego duetu Autechre, sprowadzić do sekcji rytmicznej, trąbki, saksofonu i elektronicznych wypełniaczy.

Jak trudnym wyzwaniem było nagranie utworów na krążek „Pink Freud plays Autechre” wyjaśnia lider bandu, pisząc na okładce płyty: – Nie mieliśmy żadnych materiałów, nut, tabulatur bądź wav’ów. Całość spisywaliśmy ze słuchu z albumów jakie są w naszej płytotece. Jedynym paliwem był nasz zapał i miłość do muzyki. Rozszyfrowanie, spisywanie i składanie po naszemu, to był fascynujący proces.

Album jest eksperymentem z formą – przekraczaniem granic tego, co żywe i tego, co komputerowe. Muzykę różnych gatunków łączy bardzo wiele. A muzycy Pink Freud udowodnili to na koncercie. Wojtek Mazolewski to prawdziwy lew sceniczny, a miłość do muzyki przejawia się w każdym centymetrze jego ciała. Jego dominująca postać wcale nie przesłaniała pozostałych członków zespołu. Nadążał za nim Adam Milwiw-Baron, prezentując swe niezwykłe umiejętności; czasami grał na trąbce, używając jedynie prawej ręki. Podobnie perkusista – Rafał Klimczuk, najbardziej zapracowany z całego kwartetu. Najmniej pazura pokazał Karol Gola, ale za to można obwiniać wielki barytonowy saksofon owinięty wokół jego ciała.

Publiczność – żywy organizm dźwiękowy, który spijał każdy odgłos dobiegający ze sceny. Zespół – grał mocno, wyraźnie, bardzo świadomie. Każdy muzyk, bez wyjątku, przyjmował charakterystyczne pozy i mimikę, dając duże pole do popisu fotografom.

Zimną, odhumanizowaną muzykę Autechre, Pink Freud zamieniają na tętniący życiem, feerią barw, nastrojów i melodii nowoczesny jazz, który tym kompozycjom nadaje kompletnie nowy, ludzki wymiar. Choć momentami brzmienia są kosmiczne. Z pewnością jednak jedno koncertowe wysłuchanie: „Montrealu”, „Laughing Quarter”, „Cichli”, „Pule”, „Bike”, „Basscadet” i innych utworów to zdecydowanie za mało, by uchwycić ich istotę, zawarty w nich przekaz.

Wojciech Mazolewski hipnotyzuje, przyciąga setki oczu w swoją stronę, ale za każdym razem zaskakuje. W zapowiedziach „Pink Freud plays Autechre” powiedział: – Chciałem udowodnić, że świat muzyki jest połączony. Nie istnieją style, podziały, a jedynie inne wykształcenie i wrażliwość. Być może czasem trzeba poświęcić poznaniu jakiegoś nowego świata wiele czasu, ale zawsze przyniesie nam to pożytek, wiedzę i satysfakcję.

Publiczności zdecydowanie przyniosło to satysfakcję. Z wielką przyjemnością słuchało się długich oklasków zwieńczających to dzieło.

fot. Patryk Pawłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *