Bonson „Znany i Lubiany” – recenzja
3 min readPremiera najnowszej płyty Bonsona miała miejsce 6 maja. Wydany nakładem wytwórni Stoprocent album „Znany i Lubiany” zdążył już zebrać świetne recenzje wśród słuchaczy i dziennikarzy muzycznych. Po dobrze przyjętej epce z Soulpetem czy płycie z Matkiem, raper powrócił ze świetnym solowym krążkiem.
– Tytuł należy traktować z przymrużeniem oka, bo Bonson ani jakoś mega znany, a tymbardziej lubiany nie jest. Płyta to zderzenie dwóch światów. Dwóch zajawek: mocno elektronicznej, newschool’owej i tej klasycznej z brudnymi bębnami i jeszcze brudniejszymi samplami – tak o swoim nowym wydawnictwie mówi Bonson. Album zaskakuje kompozycją. Znajdziemy na nim aż siedemnaście numerów, przedzielonych w połowie krótkim skitem. W pierwszej części odnajdą się fani newschoolowych brzmień, w drugiej zaś typowo trueschoolowych. Oczywiście na płycie nie zabrakło gości. Usłyszymy m. in WU – reprezentanta rodzimej wytwórni rapera, który niedawno wydał swój album. Swoich zwrotek użyczył również niezwiązany z wytwórnią Mielzky, Cywinsky, Kedyf, Almost Famous. Produkcją zajęli się między innymi Juicy, Matheo, The Retuners.
Jeśli chodzi o teksty, zmieniło się sporo… trudno zebrać to w całość bo wspomniane wcześniej dwie części, różnią się od siebie. Pierwsza to typowe trapy i mieszanka luźnych treści, druga połówka bardziej przypomina wcześniejsze dokonania rapera. Mniej jest tu smutnego rapu, więcej zabawy i luźnych historii. Widać również dystans do siebie, np. w kawałku „Tłusty rap”. Po wypuszczeniu tego singla do sieci, już chyba nikt nie mógł się doczekać całego krążka. Utwór doczekał się równie dobrego teledysku i pozostaje jednym z najlepszych kawałków na płycie. W utworze „Jak ja”, Bonson sam przyznaje że tym razem teksty są bardziej swobodne. To prawda, uderzają w szerszą publikę. Pojawiają się oczywiście wzmianki o polskiej scenie rap i jej przedstawicielach, ale również tematy o wszystkim i o niczym. Jak zwykle nie obyło się również bez wulgaryzmów i uszczypliwości w stronę wielu raperów.
Na pewno każdy numer jest inny i wyróżnia się oryginalnością. Jednak kilka z nich szczególnie zapada w pamięć. Nie trzeba daleko szukać – przekonuje nas o tym już samo intro, o znaczącym tytule „Wow!”. Uwagę zwraca również numer „Jak ja”, gdzie przedstawiciel Stopro bawi się flow, wokalem i udowadnia, że ma świetną technikę. Kolejna pozycja – „Kupiłem sobie spluwę”, to numer ciężki, kontrowersyjny. Doskonale poradził sobie tu Matheo, który wyprodukował ten kawałek, a Bonson udowodnił po raz kolejny, że doskonale radzi sobie na wszystkiego rodzaju bitach. Na uwagę zasługuje również „Młody Bóg”, a szczególnie warstwa tekstowa i celowe przejęzyczenia rapera, oraz „Nic nowego” ze świetnymi gościnkami. W numerze zwrotek użyczył Mielzky i Kedyf, a produkcją zajęli się bezbłędni The Returners. Jako przedostatni – idealny tercet – Bonson, Laikike1 i Soulpete. Tu należą się brawa za świetny tekst, flow i bit.
„Znany i lubiany” to pozycja, obok której nie można przejść obojętnie. Teksty są szczere, zabawne i dosadne, bity oryginalne i niepowtarzalne, a całość idealnie się zgrywa. Technicznie album jest bardzo dobry i na pewno nie przejdzie bez echa. Może nie znajdzie się na podium tegorocznych podsumowań, ale na pewno jest to jedna z najlepszych rzeczy, które stoprocent wypuściło w ostatnim czasie.