Student pracujący: obsługa widowni w teatrze

Teatr to nie sami aktorzy. Poza nimi jest cała masa ludzi, których prawie nie widać. Jednak ich obecność podczas spektaklu jest bardzo ważna. Jakie są tajniki pracy osób zajmujących się obsługą widowni? Dlaczego to co robią ma tak duże znaczenie?

Fot: Dominik Werner (Facebook: Teatr Wybrzeże)

Fot: Dominik Werner (Facebook: Teatr Wybrzeże)

Takie drobne rzeczy

Sprawdzanie biletów, sprzedaż programów, praca w szatni, wpuszczanie ludzi i wskazywanie miejsc na widowni, pilnowanie publiki oraz rekwizytów, odbieranie telefonów, przyjmowanie rezerwacji czy rozdawanie kwiatów podczas premier – z tym wszystkim muszą się zmierzyć pracownicy obsługi. – To takie drobne rzeczy – mówi z uśmiechem Asia, pracownica Teatru Miejskiego w Gdyni. Może i drobne, a jednak jest ich sporo. Aby się w tym wszystkim nie pogubić, na początku każdego dyżuru, pracownicy dzielą się pracą i każdy zna swoje obowiązki. Nie narzekają na monotonię, ponieważ cały czas wymieniają się zadaniami.

Tylko dla pasjonatów

Odważny, otwarty i asertywny – właśnie taki powinien być pracownik teatru. Cały czas spotyka nowych ludzi, prowadzi rozmowy i rozwiązuje problemy, dlatego nie może być wycofany. – Jesteśmy bardzo różni, mamy inne charaktery, jednak zdecydowana większość to ekstrawertycy – mówi Gosia, pracująca w znanym gdańskim teatrze. Ważne jest także radzenie sobie ze stresem. Na przykład w sytuacji kiedy trzeba wyjść na scenę i przed całą publiką wręczyć aktorom kwiaty.

Do niedawna do pracy w teatrze dostawało się głównie dzięki znajomościom. Oczywiście jeżeli wykazywało się należytą wiedzę o sztuce. Obecnie ten trend się zmienia. Pracę można znaleźć również poprzez ogłoszenia. Trzeba się jednak liczyć z ogromną ilością konkurentów. Podczas rekrutacji brane są pod uwagę głównie zainteresowania, wykształcenie w kierunku artystycznym lub humanistycznym, znajomość języka angielskiego oraz szeroka wiedza o spektaklach, reżyserach itp. Mile widziana jest również duża dyspozycyjność.

Fot: Dominik Werner (Facebook: Teatr Wybrzeże)

Fot: Dominik Werner (Facebook: Teatr Wybrzeże)

Trzeba się naprawdę postarać żeby zabrać innym dyżury

Łatwo jest pogodzić pracę i studia, ze względu na bardzo elastyczny grafik. To od nas zależy czy zgłosimy się na dwadzieścia dyżurów, czy na cztery. Ważne jest aby mieć wszystko dokładnie zorganizowane, żeby wiedzieć kiedy trzeba być na uczelni, a kiedy można troszkę odpuścić i pójść do pracy. Trzeba się jednak liczyć z tym, że nie ma jej zbyt dużo, ponieważ teatry wolą zatrudniać większą ilość studentów w mniejszym wymiarze godzin, aby mieć pewność, że zdołają się oni wywiązać z deklarowanego czasu pracy.

To hobby

Praca daje możliwości rozwoju, a także uczestnictwa w życiu artystycznym. Największy pozytyw to stały kontakt z aktorami i reżyserami. Frycz, Cielecka, Seweryn, Klata – to tylko kilka nazwisk. – Najpiękniejsze jest to, że spotykam ludzi, których normalnie bym nie spotkała. To jest dla mnie niesamowite – opowiada Gosia.
Mnie szczególnie cieszy możliwość pracy z dwiema postaciami. Z Pawłem Huelle – kierownikiem działu artystycznego, którego twórczość ogromnie cenię. Mogę z nim zamienić parę słów, kiedy jestem na dyżurze. No i oczywiście z Szymonem Sędrowskim – gwiazdą naszego teatru. Zawsze można z nim troszkę pożartować – dodaje Asia.

Satysfakcję dają również ludzie, którzy przychodzą do teatru jako widzowie. Można z nimi prowadzić miłe dyskusje: o spektaklach, życiu, a nawet… kapeluszach. Czasami przynoszą drobne podarunki, np. jabłka, mandarynki. – Miałam taką miłą sytuację, że pani koniecznie chciała wiedzieć skąd mam sukienkę, obfotografowała mnie całą i mówiła, że sobie taką uszyje. Skończyło się na tym, że dała mi swój numer telefonu, abym mogła się z nią skontaktować kiedy sukienka mi się znudzi i ona wtedy chętnie ją odkupi – opowiada Magda, pracująca w teatrze w Gdyni.
Pracownicy mogą też oglądać spektakle oraz zapewnić wejście do teatru swoim znajomym. Atmosfera jest bardzo pozytywna.

Praca ta ma jednak również wady. Niestety jest cała plaga ludzi, którzy przychodzą do teatru i zachowują się jak przysłowiowe bydło. Zdarza się też, że są pod wpływem alkoholu. – Bardzo nie lubię jak ludzie głośno rozmawiają podczas spektaklu albo w ogóle ordynarnie się zachowują. A to jest niestety częste. Miałam ostatnio taką sytuację, że mężczyzna, którego nie chciałam wpuścić na spektakl, bo był spóźniony, po prostu zepchnął mnie z mojego stanowiska i próbował się wedrzeć na widownię. Zagrodziłam mu drzwi, jednak przeklinał i był tak głośno, że w końcu musieliśmy go wprowadzić innym wejściem – mówi Gosia.
– Często zdarzają się przypadki niezależnie ode mnie, na przykład nienumerowana widownia. Wtedy część widzów podchodzi do tego z cierpliwością, a część jest strasznie poirytowana, próbują coś na nas wymóc i są przy tym strasznie niemili. A my nic nie możemy na to poradzić – dodaje Wawrzyniec, pracujący w Gdańsku.

Mimo wszystko to zajęcie dające ogromną satysfakcję. Łączy ludzi kochających sztukę i teatr. Zdecydowanie nie jest to praca dla pieniędzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *