Edynburg kontra Glasgow, czyli z wizytą u Szkotów

Choć mieszkańcy tych miast się nie lubią, każde z nich ma turyście wiele do zaoferowania. Edynburg słynie ze swojej historii, pięknej architektury i festiwalów. W Glasgow warto iść na zakupy, albo wybrać się na dobry koncert. O tym, które miejsce skradnie wasze serce musicie jednak przekonać się sami!

Kiedy już postawicie stopę na zielonym lądzie, pamiętajcie, że Szkocja to nie Anglia. Szkoci, jak wiele innych europejskich nacji, nie lubią tych, którzy ignorują ich kulturę i historię.  Dwa miasta, które w praktyce dzieli godzina jazdy, a na mapie 70 kilometrów, od wieków rywalizują o najwyższą pozycję w regionie. Mimo że Glasgow jest znacznie większe, to mały Edynburg od 1437 roku wciąż pozostaje stolicą Szkocji. Można by zaryzykować i stwierdzić, że jedyny wspólny cel, który łączy mieszkańców tych dwóch metropolii to odłączenie się od Wielkiej Brytanii. Bo nic nie denerwuje ich bardziej od nazywania ich… Anglikami!

Stary Kopciuch

Ten stary przydomek Edynburga dziś już do niego nie pasuje, a nawet go obraża. Przepełniony parkami, kamiennymi uliczkami i dźwiękiem dud stał się kwintesencją „szkockości”. To w Edynburgu Arthur Conan Doyle napisał Sherlocka Holmesa, to tutaj Joanne Rowling stworzyła Harry’ego Pottera.

To dość małe miasto. Strome uliczki i kamienna zabudowa zachęcają do spacerów, dlatego korzystanie z komunikacji miejskiej może okazać się niepotrzebne. Gdy zabraknie sił, za bilet na jeden przejazd, trzeba wydać 1,5 funta. Bilet całodniowy, o 2 funty droższy, wydaje się być lepszym rozwiązaniem.

El Greco, Goya, Gauguin, Degas czy Vermeer za darmo? To możliwe! W Szkocji, jak i w całej Wielkiej Brytanii, narodowe galerie sztuki są zazwyczaj darmowe. Do wyboru mamy Scottish National Portrait Gallery, National Gallery of Modern Art czy Scottish National Gallery z kolekcją dzieł wcześniej wymienionych artystów, jak i wielu innych  – równie wspaniałych.

Niestety za największą atrakcję miasta –Edinburgh Castle– trzeba zapłacić. I to dużo, bo aż 16 funtów. Studentów nie obowiązują tu żadne zniżki. Podobnie jest w Holyrood Palace, oficjalnej rezydencji królowej, gdzie na wstęp wydamy 11 funtów. Są to jednak miejsca bez których zobaczenia nie warto opuszczać miasta. Na terenie zamku znajduje się XII-wieczna Kaplica św. Małgorzaty – najstarsza budowla w całym mieście. Niedaleko jest też George Heriot’s School, na której rzekomo wzorowany był Hogward.

Edynburg to nie tylko miasto zawładnięte przez studentów z całego świata, gdzie działają cztery uniwersytety. To również miasto festiwali. W sierpniu ściąga tu prawie milion osób, by uczestniczyć w rozmaitych wydarzeniach kulturalnych związanych z filmem, tańcem, literaturą, muzyką poważną czy telewizją. Program rozpoczyna The Military Tattoo – festiwal orkiestr wojskowych.

Górujące nad miastem wzgórze Arthur’s Seat znajduje się na południowo-wschodnim krańcu miasta. Widok jaki zobaczymy na szczycie wart jest godzinnej wspinaczki.

Jednym z ciekawszych punktów na mapie Edynburga jest National Museum of Scotland. To idealne połączenie rozrywki i edukacji, a jego wnętrze zachwyci, każdego miłośnika architektury. W 36 galeriach znajduje się 20 tys. eksponatów. Wśród nich znajduje się nawet pierwszy sklonowany ssak, czyli owca Dolly. Wystawy dotyczą m.in. Nauki i Przyrody, Kultur Świata, Sztuki i Historii. Najmocniejsza stroną muzeum są sale interaktywne, które potrafią wciągnąć na kilka dobrych godzin. Gdyby polskie muzea były takie jak National Museum of Scotland, a w dodatku darmowe, Polacy z pewnością nie mieli by oporów by do nich chodzić.

Royal Mile, czyli tzw. „Królewska Mila” to ulica łącząca edynburski zamek z pałacem Hollyrood. Zdominowały ją niestety sklepy z pamiątkami w kratkę oraz drogie restauracje i puby. Podczas spaceru Royal Mile można wstąpić do znanego przez miejscowych oraz turystów baru „Oink”, gdzie serwowane są bułki z pieczonym i krojonym na oczach klientów świniakiem. Wegetarianie mogą za to spróbować wariacji na temat pieczonych ziemniaków z „The Baked Potato Shop” przy Cockburn Street. Przy ulicy Cowgate mieści się natomiast słynny, przerobiony z gotyckiego kościoła, klub o adekwatnej nazwie „Sin”. Szkockie krówki tzw. „fudge” najlepiej smakują z „Fudge Kitchen” ulokowanej przy Royal Mile.

Nowe stare miasto

Do typowych szkockich pubów najlepiej wstąpić w Glasgow w okolicach High Street. Oprócz szkockiego piwa i whisky można spróbować tam „cask ales”, czyli niepasteryzowanych, niefiltrowanych  i lanych z beczki, wersji znanych piw butelkowych. Różnica w smaku gwarantowana.

Szkoci uwielbiają haggis – podobny do polskiej kaszanki – gotowany owczy żołądek wypełniony podrobami, cebulą, płatkami owsianymi i przyprawami. Równie popularny jest kidney pie złożony z nerek i wołowiny zapiekanych pod kruchym ciastem.

Glasgow znane jest ze swojej otwartości na architektoniczne eksperymenty. Merchant City to dzielnica słynąca z budynku Glasgow School of Art zaprojektowanego w okresie secesji przez Charlesa Rennie Mackintosha. Fabryka Templetona wzorowana była na weneckim pałacu Dożów. Przy parku Glasgow Green powstało nowoczesne osiedle mieszkań tzw. “Homes for the Future”, mających ożywić architektonicznie miasto. Dotychczas kojarzące się z popadającymi w ruinę czynszówkami i opuszczonymi fabrykami.

Na West End można bezpłatnie odwiedzić jedną z najlepszych kolekcji sztuki w Wielkiej Brytanii – Galerię Kelvingrove. Wiszą tam obrazy Rembrandta, Dalego i van Gogha. Znajdujący się obok, i uwielbiany przez mieszkańców park, to świetne miejsce na wiosenny lub letni piknik.

Po drugiej stronie miasta znajduje się stadion Celtic Glasgow. Można go zwiedzić z przewodnikiem za 8,5 funta.

Katedra św. Mungo to jedno z tych dzieł architektury gotyckiej, które zachwyca formą i atmosferą. W pobliżu ulokowane jest muzeum St. Mungo Religious Life and Art, prezentujące wystawy na temat religii świata. Stworzony przed nim ogród zen kusi do wypicia w nim filiżanki kawy z pobliskiej kawiarni.

Po drugiej stronie ulicy trwa dumnie najstarszy budynek w Glasgow – Provand`s Lordship. Jego wystrój nawiązuje do XV- i XVII-wiecznych wnętrz.

 

Jak dojechać i gdzie zatrzymać się na noc

Zarówno do Glasgow, jak i do Edynburga dolecimy z wielu miast Polski. Do portu  Glasgow International dotrzemy liniami Wizzair z Warszawy i z Gdańska. Do Glasgow Prestwick można polecieć  Ryanairem z Bydgoszczy, Warszawy i Wrocławia. Do lotniska w Edynburgu wybierzemy się tą linią z Gdańska, Krakowa i Poznania. Warto polować na promocje, dzięki którym za loty w obie strony można zapłacić mniej niż 100 zł. Korzystniejszą dla studenckiego portfela będzie podróż Ryanair’em, który w cenie biletu oferuje dwie torby podręczne. To świetna opcja na kilkudniowy wypad. Bilety między miastami najlepiej kupić z wyprzedzeniem na stronie MegaBus.com. W ten sposób oszczędzamy kilka funtów. Jeśli jednak kupimy je na dworcu lub u kierowcy warto wybrać wersję „return” – od razu w obie strony.

W Edynburgu polecam hostel “St. Christophers Inn”, a w Glasgow “Rennie Mackintosh Station Hotel”. Oferują przystępne dla studentów ceny i dobrą lokalizację.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy × trzy =