Dlaczego esport zależny jest od piłki nożnej? Wisła All iN! Games Kraków zamyka swoją działalność

wisla all in games krakow

fot. wislagames.com

Ktoś na wstępie zapyta, co ma wspólnego piłka nożna z esportem? Jak się okazuje bardzo dużo i to niestety w negatywnym znaczeniu. O zamknięciu esportowej sekcji Wisły Kraków, spadku Białej Gwiazdy z Ekstraklasy oraz funduszach w sporcie elektronicznym słów kilka.

Z Schalke było tak samo

Niemiecki klub spadł z Bundesligi w sezonie 2020/2021. Gorzej trafić się nie dało – środek pandemii oraz cięcie kosztów związane z brakiem gry na najwyższym szczeblu od nowego sezonu. Zaczęto więc od esportu. Zespół zmuszony był sprzedać swoje miejsce w LEC (League of Legends European Championship), czyli najlepszej europejskiej lidze w Lidze Legend. COVID-19 dodatkowo pomnożył długi tego klubu i szukano finansów, gdzie tylko się dało. Slot w LEC-u wart był około 26 milionów euro, co na pewno zadowoliło zarząd niemieckiej ekipy. Co równie ważne, tam nikt nie krył się z tym, że szukają pieniędzy, a to wszystko pokłosie spadku z Bundesligi – drobny gest, na który nie stać nikogo z Wisły Kraków. Schalke nie zamknęło całkowicie swojej esportowej sekcji, ta wciąż działała i działa dalej, a klub z hukiem powrócił do piłkarskiej elity, po drodze rozstając się jeszcze z wieloletnim partnerem Gazpromem (to już historia na inny artykuł). W tamtym okresie być może wielu ludzi nie dziwiły ruchy drużyny, która przecież borykając się z brakiem funduszy, ucina, lecz nie zamyka sekcję esportową. Teraz to samo mamy w Polsce.

Wisła kończy z esportem

Klub zarządzany przez braci Błaszczykowskich musi się otrząsnąć i obudzić w nowej rzeczywistości – grają w Fortuna 1 Lidze, a już w sobotę pierwsze starcie. Spadek Białej Gwiazdy z PKO Ekstraklasy był jednym z największych pośmiewisk tego roku. Cały Internet świetnie się bawił, a w dodatku Wisła bardzo źle wyglądała od strony PR-owej.  W czasie, gdy social media dalej „śmieszkowały”, zarząd klubu już opracowywał plan na nowy sezon. Czy będzie spektakularny powrót jak w przypadku Schalke? Wątpię, ale to tylko moja subiektywna opinia. Jednak co ważne, w przypadku Wisły – pieniądze na granie na niższym szczeblu rozgrywkowym są. Jednak antyumiejętności ludzi, którzy prowadzą ten klub, sprawiają, że zrobiły się spore problemy. Co zrobić z pensjami piłkarzy? Jakie ceny karnetów ustalić? Skąd wyrównać budżet klubu z racji mniejszych wpływów od organizatora rozgrywek? I gdzieś w tej całej układance sponsor tytularny All iN! Games, który finansuje również piłkarską część Wisły, uznał, że dobrym pomysłem jest zaprzestanie wspierania, czyli zasadniczo zamknięcie całej sekcji esportowej! Dywizja w Dotę 2 posypała się nazwijmy to „sama z siebie”, z racji braku udziału w turniejach i słabe zainteresowanie tą częścią Wisły. Ostała się FIFA i CS:GO, lecz nie na długo. Najpierw z zespołu Counter Strike’a odszedł snajper Michał „snatchi” Rudzki, potem pożegnano się z kolejną dwójką, w tym z kapitanem tej ekipy Grzegorzem „SZPERO” Dziamałkiem. Pozostało więc dwóch zawodników oraz trener. Pieniądze były drażliwym tematem w Wiśle, jeszcze wcześniej odeszli sponsorzy tacy jak SPC Gear czy Actina, a do zespołu zakontraktowano największe nazwiska polskiej sceny, które na pewno za małą kasę nie grały.

Jednak już od pierwszych dni lipca krążyły plotki o całkowitym zamknięciu sekcji CS:GO. Potem urosło to do potencjalnego zamknięcia wszystkich sekcji i tym samym całej działalności Wisły All iN! Games Kraków, bo tak brzmi pełna nazwa tej esportowej ekipy. Na socialach pustka, cisza – ponownie PR-owo odniesiono porażkę. Na domiar złego gracze FIFY jeszcze w czwartek wygrali turniej, zgarniając 1000$ do podziału. I tak, ani słowa o tym w sieci. Dywizja CS:GO przez prawie 3 lata swojej działalności niewątpliwie należała do czołówki krajowej, osiągając momentami spore sukcesy na arenie międzynarodowej. Na jesień zeszłego roku dopięli swego i wygrali ESL Mistrzostwa Polski, a na wiosnę zajęli w tych rozgrywkach drugie miejsce. Mieli swoje własne, niezależne od piłkarskiego fundusze, którymi zarządzano, gdyż Spółka Akcyjna Wisły Kraków nie dorzucała się do tego przedsięwzięcia. Nie skończyły się one przecież z dnia na dzień, a inflacja nie ma tu nic do rzeczy. Jednak dziwnym trafem firma All iN! Games przestała wspierać esport akurat po spadku Wisły do 1 Ligi. Nawet gdyby wycofali się z finansowania, czy organizacja pod szyldem Białej Gwiazdy nie byłaby w stanie się utrzymać? Znaleźć nowego sponsora/sponsorów? Przykład Wisły Kraków jest jeszcze bardziej brutalny niż Schalke. Czy Polska a Niemcy to dwa różne światy? Na pewno. Nie zmienia to faktu, że tam jakoś wybrnięto z sytuacji, oczywiście 26 mln dolarów ze sprzedaży miejsca w LEC-u sporo dały, ale pamiętajmy, że tam budżet jest na trochę innym poziomie i te miliony były zaledwie jego garstką. Tam też Schalke dorzucało się do tego biznesu. Nikt nie chce przyznać, że esportowa historia została zakończona ze względu na spadek Wisły do 1 ligi. Brakuje komuś odwagi? Może trzeba komuś pokazać, jak korzysta się z Internetu, bo z twarzą już z tego nie wyjdą – zresztą na własne życzenie.

Piłka nożna króluje dalej

W obu przypadkach sekcje esportowe były filiami klubów piłkarskich. Teoretycznie z własnym finansowaniem, z własnym ekosystemem, oddzielnymi ludźmi do zarządzania. I dwukrotnie okazało się, że piłka nożna jest górą. Znowu football wygrał z esportem. Może trzeba obciąć budżet na poziomie piłkarskim, bo czemu granie w gry komputerowe jest winne słabej gry aż zbyt dobrze opłacanych piłkarzy. Gracze, trenerzy, managerowie lecą z roboty, bo „chłopaki z piłeczki” nie popisali się przez 10 miesięcy na boisku i trzeba kogoś wylać z roboty w konsekwencji. Szkoda tylko, że biorą się nie za te aspekty, które trzeba. Ale wiecie, tam się zawsze jakiś sponsor znajdzie, firma wujka kolegi mamy, a kto się „waleniem w joystick” będzie przejmował?

 

Zdjęcia z tekstu zostały usunięte z przyczyn niezależnych od autora publikacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy + 10 =