Zielony Raj czy Betonowa Dżungla?
5 min readNiegdyś, jedno z najbardziej dziewiczych miejsc na Pomorzu, wkrótce, miejsce powstania pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Lokalizacja, jaką spółka Polskie Elektrownie Jądrowe obrała pod budowę, wzbudza wiele kontrowersji, nie tylko wśród turystów i przejezdnych, ale przede wszystkim wśród mieszkańców okolicznych miejscowości, których zdanie na ten temat jest podzielone. Jaki będzie przyszły los, objętej ochroną środowiska naturalnego, gminy Choczewo oraz jak będzie wyglądała budowa i funkcjonowanie takiej elektrowni w niedalekiej przyszłości? Czy można będzie jeszcze odwiedzić naturalne piękno tej okolicy, czy może pozostanie ono jedynie odległym i zamglonym wspomnieniem?
Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe, której powierzono zadanie budowy elektrowni atomowej w Polsce, należąca do Skarbu Państwa i nadzorowana przez pełnomocnika rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego, prowadziła badania dotyczące energetyki jądrowej już od 2017 roku w 92 potencjalnych lokalizacjach, z których ostatecznie wybrano okolice Choczewa, Lubiatowa i Słajszewa. Decyzja o budowie tak dużego obiektu, w lokalizacji, której bogactwo naturalne zachwyca swoim pięknem, jest co najmniej kontrowersyjna. Jak podaje jednak rzeczniczka prasowa PEJ, Joanna Szostek: ,,Za budową elektrowni jądrowej w Polsce przemawia szereg argumentów, m.in. chronienie środowiska i klimatu, gdyż przy wytwarzaniu energii z wykorzystaniem energetyki jądrowej nie występuje emisja dwutlenku węgla czy innych szkodliwych dla środowiska i zdrowia ludzi substancji”. Z jednej strony, elektrownie jądrowe są ekologiczne i nie wytwarzają emisji szkodliwych gazów, z drugiej strony, budowa takiej elektrowni doprowadzi do zniszczenia i wykarczowania kilkuset hektarów lasu i poważnego naruszenia pobliskiej infrastruktury.
Będziemy Brzydcy – ale Bogaci
Lokalizacja, jaką wybrano pod budowę elektrowni, od lat cieszyła się mianem jednej z najpiękniejszych w Polsce. Jej bogate środowisko naturalne i szerokie, nienaruszone plaże, nigdy nie przyciągały wielu turystów, którzy zawsze preferowali głośnie kurorty i bardziej popularne lokalizacje. Niektórzy jednak, korzystali z tego nieczęsto spotykanego atutu i wypoczywali w ustronnym i spokojnym zaciszu, w otoczeniu natury i śpiewu ptaków. Wszystko jednak wskazuje na to, że czasy ciszy i spokoju, niedługo zastąpi zgiełk ciężkich maszyn i sprzętu, pracujących przy tym przedsięwzięciu. Według Wiesława Gębki – wójta Gminy Choczewo – elektrownia jądrowa przyniesie wiele korzyści, w szczególności finansowych, dla niezamożnych mieszkańców pobliskich wsi, a gminna infrastruktura, zarówno ta transportowa, jak i turystyczna, ulegnie znaczącej poprawie w związku z licznymi dotacjami i korzyściami finansowymi. Sam Wiesław Gąbka stwierdził – ,,Będziemy może i brzydcy, ale za to bogaci” – wiedząc o tym, że wzniesienie takiej elektrowni i realizacja jej inwestycji wiąże się z wieloma ustępstwami w obrębie ochrony środowiska. Ucierpią pobliskie rezerwaty przyrody, obszar Natura 2000, a nawet Słowiński Park Narodowy, znajdujący się w pobliżu Łeby. Zdaniem wójta, elektrownia ma szansę stać się potencjalną atrakcją turystyczną (jako jedyna tego typu w Polsce), gdzie turyści opalać się będą w jej bliskim sąsiedztwie. Podsumowując swoją wypowiedź w rozmowie z Polskim Radiem Gąbka stwierdził – ,,To jest cywilizacja”.
Dużo pytań, mało odpowiedzi
Ostateczną decyzję o inwestycji na tym obszarze podjęto na przestrzeni zaledwie kilkunastu dni. Mieszkańcy Choczewa i pobliskich miejscowości, mimo iż pogłoski o budowie elektrowni od czasu do czasu przetaczały się przez ich gminę, zostali wzięci z zaskoczenia. ,,Nie spodziewaliśmy się tego po tylu latach przeciągania tej sprawy. Jestem zaskoczona, że w końcu do tego doszło” – wypowiada się pani Krystyna z miejscowości Słajszewo, oddalonej o kilka kilometrów od wyznaczonej strefy budowy. Mieszkańców nie tylko zmartwiła przyszła perspektywa obcowania i funkcjonowania w pobliżu elektrowni jądrowej, ale przede wszystkim proces jej budowy. Przy wznoszeniu kompleksu pracować ma kilkutysięczny personel, któremu zapewnić będzie trzeba zakwaterowanie oraz dojazd, dostarczać będzie trzeba także tony materiałów i sprzętu, na co okoliczna infrastruktura nie wydaje się być gotowa. ,,Moim największym zmartwieniem będzie codzienny widok kolumny kilkuset ciężarówek, przetaczających się przez naszą okolicę” – mówi z obawą pani Hania pracująca w jednej z restauracji w Sasinie. Wiele wątpliwości i obaw wywołuje także sama lokalizacja obiektu i niepewny los mieszkańców, których domy i dobytki znajdują się w strefie budowy – jaki będzie ich los? Jak dotąd jest zbyt dużo pytań i za mało odpowiedzi.
Atom a nowe perspektywy?
Mimo iż obaw jest wiele, niektóre aspekty sąsiedztwa elektrowni jądrowej wydają się mieszkańcom obiecujące: ,,Odnoszę wrażenie, że gdy budowa zostanie ukończona elektrownie będzie dobrze ukryta, a jej widok nie będzie psuł krajobrazu.” – dodaje pani Hania. Mieszkańcy, podobnie jak sam wójt liczą na liczne dotacje i nagły wzrost zatrudnienia. ,, W ramach podatków sąsiednie gminy zyskają na tych inwestycjach dziesiątki milionów złotych, a równolegle rozwijać się też będzie szkolnictwo wyższe, techniczne i zawodowe, stanowiące kuźnię kadr na potrzeby elektrowni jądrowych”. Zanim będzie można mówić jednak o jakichkolwiek większych podatkach inwestycji, obiekt ten musi zostać zatwierdzony i zbudowany, co może trwać kolejnych kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt lat. Jak podkreśla jedna z czołowych organizacji sprzeciwiających się budowaniu elektrowni jądrowych w miejscach takich jak gmina Choczewo – Nie dla Atomu – największą obawą pozostaje ostateczny los procesu budowy obiektu i możliwość jego niedokończenia w związku ze zmieniającymi się poglądami na środowisko, gospodarkę i energetykę. Najgorszym rezultatem może być podzielenie losu nieukończonej elektrowni jądrowej w Żarnowcu, której budowa przerwana została w 1989 roku i nigdy niedokończona. Taka sytuacja w gminie Choczewo byłaby istną tragedią, a wielkie betonowe bloki skutecznie odstraszałyby turystów i mieszkańców okolicy, zamieniając zielony raj w betonową dżunglę.