Katar 2022: mistrz może być tylko jeden

Oficjalna piłka meczowa i trofeum – fot. instagram.com/fifaworldcup

Jedno trofeum, kilkadziesiąt drużyn. Najbardziej prestiżowa impreza piłkarska zawsze przyciąga fanów przed telewizory, na stadiony czy strefy kibica. Energicznie dopingują swoje reprezentacje. Wśród nich kilku faworytów. Kto zwycięży w Katarze i zapisze się na kartach historii?

Mbappe i spółka a obrona tytułu

Ostatni mundial w Rosji padł łupem Francji. Mecz finałowy był tylko formalnością, pokonała Chorwację 4:2. Nawiązała tym samym do mistrzowskiej drużyny z 1998 roku, ta z łatwością ograła 3:0 Brazylię. Czy Trójkolorowi są w stanie obronić tytuł mistrzowski? Jak najbardziej. Reprezentacja Francji składa się z gwiazd światowego formatu. Grają regularnie w topowych klubach, osiągają znaczące sukcesy. Kadra francuska jest przede wszystkim młoda i niezwykle utalentowana. Ponadto na miejsce każdego gracza z podstawowego składu znajdzie się kilku zastępców. Wisienką na torcie jest duet napastników Mbappe-Benzema. Obydwaj, szczególnie ten drugi, w bardzo dobrej formie strzeleckiej. Trzeba jednak nadmienić, że zeszłoroczne Euro ówczesnym wicemistrzom Starego Kontynentu zupełnie nie wyszło. Bolesna klęska w 1/8 finału po rzutach karnych – wyeliminowani przez „tylko” Szwajcarię. Cóż, może był to wypadek przy pracy. Tych muszą się wystrzegać, jeżeli ponownie chcą wznieść w geście triumfu pozłacaną statuetkę.

W oczekiwaniu na piłkarską sambę

Brazylia, jak co mistrzostwa, ma argumenty by odnieść sukces. Zawsze jest pretendentem do wygranej. Każda kolejna generacja piłkarzy Canarinhos umiejętnościami nie odbiega od poprzedniej. Oczywiście na papierze, w praktyce ostatni tytuł zgarnęli w 2002 roku. Filozofując – skoro Francja zdobyła upragniony puchar po 20 latach przestoju…? Przechodząc jednak do logiki – Brazylijczycy na ostatnich czterech mundialach trzykrotnie odpadali w ćwierćfinale. Raz zostali zmiażdżeni przez Niemców w pamiętnym półfinałowym meczu z 2014 roku, przegrali aż 1:7. Rzuca się w oczy, że miewają problemy gdy przyjdzie im grać z lepszą drużyną europejską. Dlaczego więc uważam, że mimo wszystko mogą zdetronizować Francuzów? W 17 rozegranych spotkaniach eliminacyjnych zanotowali 14 zwycięstw, zremisowali zaledwie 3 razy, nie przegrali żadnego meczu. Strzelili 40 goli, ośmiokrotnie mniej tracąc. Zdominowali resztę ubiegających się o awans drużyn. Zdobyli rekordowe 45 punktów. Dali wyraźny sygnał – będą postrachem w Katarze.

Sen Anglików o sukcesie wciąż trwa

Anglicy ostatni turniej wysokiej rangi wygrali dawno temu. Tak dawno, że w opinii publicznej sukces ten uchodzi już niejako za żart. Mowa o mistrzostwach świata w 1966 roku, gdzie pokonali w finale na własnej ziemi RFN. Trochę czasu już minęło. Tym razem być może w końcu uda się przysłowiowo „sprowadzić futbol do domu”. Piłka nożna zrodziła się na Wyspach Brytyjskich, lecz na półce z trofeami nie widać tego owoców. Anglików to boli. Ale z drugiej strony od kilku lat podopieczni Garetha Southgate’a udowadniają, że mogą znaleźć się na szczycie. Na ostatnim mundialu zajęli 4. miejsce, są obecnymi wicemistrzami Europy, ulegli w finale Włochom. Gra w wykonaniu angielskiej drużyny nie zawsze jest porywająca, ale za to skuteczna. Trzon zespołu stanowią piłkarze grający na co dzień w najlepszych ligach świata. Atmosfera w kadrze jest świetna. Zespół składa się z wielu młodych i ambitnych zawodników. Po dwóch dobrych turniejach czas „postawić kropkę nad i”. Katar to idealne do tego miejsce.

Cichy faworyt, czyli argentyńska maszyna Scaloniego

Nie lekceważyłbym Argentyny. Niepokonana od 31 meczów, ostatni raz przegrała w 2019 roku. Pod wodzą Scaloniego ekipa zdecydowanie odżyła. Wygrali zeszłoroczną edycję Copa America, Lionela Messiego wybrano najlepszym zawodnikiem rozgrywek. Dla siedmiokrotnego zdobywcy Złotej Piłki to prawdopodobnie ostatnie mistrzostwa świata, na których może odegrać kluczową rolę. Do piłkarskiego spełnienia brakuje mu tylko wygranej na mundialu. W ekipie drzemie spory potencjał. Byli blisko triumfu w 2014 roku, przegrali w finale z bardzo mocnymi ówcześnie Niemcami. Myślę, że jesienią mogą zajść daleko. Jest jednak problem – Argentyńczycy przyzwyczaili, że nie zawsze dobrze radzą sobie w roli faworyta. Miewają kłopoty z teoretycznie słabszymi drużynami, zdarza im się gubić punkty. Mimo to ostatnie statystyki mówią same za siebie, a waleczności i ambicji z pewnością im nie zabraknie.

Cel: zmyć plamę po ostatnim mundialu

Nie wydaje mi się, żeby nadchodzącą imprezę w Katarze zdominowali Niemcy. Co prawda w eliminacjach przejechali się po rywalach niczym walec, przegrali sensacyjnie tylko jedno spotkanie z Macedonią Północną. Nie wykluczam naszych zachodnich sąsiadów z walki o puchar. Mają nafaszerowaną gwiazdami ekipę, w której brakuje tylko rasowej „dziewiątki”. Myślę jednak, że drużyna odblokuje się w pełni dopiero na przyszłych mistrzostwach Europy – będą gospodarzami. Tak czy owak, to dalej reprezentacja Niemiec. Przebudowana, pod wodzą genialnego w Bayernie Monachium Hansiego Flicka. Jeżeli nie zabraknie im boiskowej dojrzałości, mogą namieszać w stawce. Szczególnie, że z pewnością będą chcieli zmyć plamę po fatalnych mistrzostwach z 2018 roku. Nie wyszli wtedy z fazy grupowej.

Hiszpańska chęć powrotu na salony

Podopieczni Luisa Enrique na ostatnim Euro doszli do półfinału, gdzie w rzutach karnych ulegli przyszłym triumfatorom. Drużynę charakteryzuje gra oparta na wysokim posiadaniu piłki, niekiedy druzgocąco wysokim. Nie zawsze przekłada się to na wynik, taktyka często kończy się „waleniem głową w mur”. Ponadto to młody zespół, z piłkarzami pokroju Daniego Olmo czy Pedriego. Jeszcze nie w pełni ukształtowany, ale na pewno o wielkim potencjale. Myśląc o reprezentacji z Półwyspu Iberyjskiego, większości przypomni się fenomenalna Hiszpania z lat 2008-2012. Wówczas wygrali trzy duże turnieje z rzędu, dwukrotnie Euro, raz mundial. Obecny skład odbiega jakością od legendarnego teamu sprzed dekady. Nie oznacza to jednak, że w Katarze są skazani na porażkę. Wciąż uchodzą za jednego z faworytów.

Kontrowersyjna Belgia tak straszna jak ją malują?

Belgów umieściłem w zestawieniu… właściwie dlaczego? W ostatnich latach reprezentacja ta nie wygrała żadnego turnieju, znaczna część osób uważa ją za przereklamowaną i nad wyrost sklasyfikowaną w rankingu FIFA, gdzie na ten moment okupują 2. miejsce. Odpowiedź jest prosta: to bardzo silna drużyna na czele z Kevinem De Bruyne czy Romelu Lukaku. Ponadto drużyna, która nie bez powodu zdobyła brąz na ostatnich mistrzostwach świata. Szkoleniowiec Roberto Martinez prowadzi kadrę od 2016 roku. Gra przeciwko niej to zawsze nie lada wyzwanie. Nie piętnowałbym Belgii, co można w ostatnich latach zdecydowanie odczuć. Jestem przekonany, że ponownie zagoszczą w fazie pucharowej i pokażą światu dobrą piłkę. Czy na tyle by wygrać czempionat? Jak najbardziej istnieje tak optymistyczna opcja.

Być piłkarzem kompletnym – ostatnia szansa Ronaldo

Pozostaje kwestia Portugalii i Cristiano Ronaldo. Piłkarz znajduje się w podobnej sytuacji co wspomniany wcześniej Messi. Ma w dorobku wszystko oprócz triumfu na mundialu. Apetyt na pewno jest spory. Aktualnie zawodnik trochę przygasł, nie przypomina siebie sprzed kilku sezonów, ale w reprezentacji potrafi wziąć na barki resztę drużyny. Jest jej nieodłączną częścią, w pewnym stopniu jej ikoną. Pewien problem stanowi właśnie reszta drużyny. Co prawda zdobyła ona mistrzostwo Europy w 2016 roku, ale pomijając ten sukces, na ostatnich turniejach nie prezentowała się spektakularnie. Warto nadmienić, że do Kataru zespół awansował dopiero po barażach, w grupie eliminacyjnej miejsce premiujące bezpośrednim awansem wypuścili na rzecz Serbów. Ponadto na mundialu ostatni znaczący sukces to 3. miejsce z 1966 roku. Drużynie może zabraknąć jakości, by chociażby wyrównać najlepsze dotychczas osiągnięcie. Mimo to, jak co turniej, Portugalia aspiruje by znaleźć się w gronie najlepszych – głównie przez postać Ronaldo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

15 + 9 =