Europejskie puchary: Jak radzą sobie angielskie kluby?

fot. instagram.com/uefa_official

Przez wiele lat wśród piłkarskich kibiców na całym świecie trwa zawzięta dyskusja o to, jaka jest najlepsza liga piłkarska na świecie. Jednak zawsze w tym zestawieniu na najwyższych miejscach znajdowała się angielska Premier League. Przez ostatnie lata angielskie kluby odnoszą niemałe sukcesy na europejskiej arenie. Dla przykładu europejskie puchary miały rok temu w swoich finałach aż 3 angielskie zespoły. Elitarne rozgrywki wchodzą już w decydującą fazę, więc wypadałoby przyjrzeć się poczynaniom reprezentantów Premier League.

Liga Mistrzów

Naturalnie należy zacząć od najważniejszych rozgrywek Starego Kontynentu. Zgodnie z przewidywaniami wszystkie angielskie zespoły zdołały zakwalifikować się do rundy pucharowej, jednak w 1/4 nie ujrzymy już Manchesteru United. Sezon dla Czerwonych Diabłów w zasadzie można uznać już za zakończony. Odpadli w przedbiegach z krajowych pucharów, ligowe top 4 z kolejki na kolejkę coraz bardziej się oddala, a z Ligi Mistrzów wyeliminowało ich Atlético Madryt. O ile w pierwszym spotkaniu na Wanda Metropolitano piłkarzom Ralfa Rangnicka udało się uratować remis, to na Old Trafford musieli uznać wyższość ekipy Diego Simeone. Kibice Manchesteru United nie powinni być zszokowani takim obrotem spraw, jednak z pewnością czują pewien niedosyt. Główne zarzuty po tym spotkaniu trafiają bowiem nie do piłkarzy i trenera, a do arbitra — Slavko Vincica. Według wielu ekspertów oraz kibiców Słoweniec nieraz pozwalał na za zbyt ostrą grę, a przy bramce dla Los Colchoneros miał nie zauważyć faulu na Elandze. Nic jednak nie da się z tym już zrobić i Manchester United musi przełknąć gorycz porażki. Byli w tym dwumeczu po prostu słabsi.

fot. instagram.com/championsleague

Zupełnie odmienne nastroje panują w niebieskiej części Manchesteru. Obywatele rozprawili się ze Sportingiem Lizbona bez najmniejszych problemów. W pierwszym starciu rozgromili rywali aż 5:0, za to u siebie dopełnili formalności i najmniejszym nakładem sił zremisowali 0:0. Dość zaskakujące było to, że w grupie Manchester City przegrał aż dwa spotkania. Mimo tego wyszli z pierwszego miejsca i zdaje się, że wyeliminowali błędy z fazy grupowej i są gotowi do tego, aby sięgnąć po trofeum. Teraz jednak powinni skupić się na lidze, ponieważ ich przewaga w wyścigu mistrzowskim stopniała do 4 punktów, a na horyzoncie czeka ich mecz bezpośredni z goniącym ich Liverpoolem.

Jeśli chodzi o The Reds, to tu nie było już tak łatwo. W losowaniu trafili na drużynę Interu Mediolan, która jest mocnym kandydatem do zdobycia Scudetto. Włosi w meczu na San Siro ulegli 0:2, jednak z bardzo dobrej strony pokazali się w Liverpoolu. Przez pierwszą godzinę mecz ten był dość niemrawy jednak niespodziewanie w 61. minucie to goście wyszli na prowadzenie za sprawą Lautaro Martineza. Gdy fanom gospodarzy zrobiło się już ciepło to z „pomocą” przyszedł Alexis Sanchez, który minutę po bramce został wyrzucony z boiska przez sędziego. W dalszej części spotkania nie było już zbyt wielu okazji i ostatecznie Liverpool zagra w ćwierćfinale tegorocznej Ligi Mistrzów.

W rozgrywkach gra dalej również obrońca tytułu. Stołeczna Chelsea gładko rozprawiła się z Lille i w dwumeczu pokonało  mistrza Francji 4:1. Wynik jest jednak znacznie lepszy niż gra podopiecznych Thomasa Tuchela. W obu spotkaniach Lille napsuło dużo krwi The Blues. Pomimo dość słabego sezonu ligowego Mastify pokazały, że nadal stać ich na rywalizację z najlepszymi. Szczególnie na pochwałę zasługuje ich postawa w meczu domowym, ponieważ prowadzili 1:0. Ostatecznie Chelsea jednak zdołała wygrać to spotkanie za sprawą bramek Pulisica i Azpilicuety, jednak gracze francuskiej ekipy nie przynieśli wstydu swoim kibicom.

Liga Europy

fot. instagram.com/europacnfleague

Jeśli chodzi o europejskie rozgrywki na drugim szczeblu, to w fazie grupowej wzięły udział jedynie dwa angielskie zespoły. Na obecnym etapie rozgrywek pozostał już tylko 1, którym jest West Ham. I tu trzeba oddać cześć Davidowi Moyesowi i jego zawodnikom. O ile fazę grupową przeszli dość gładko, ze względu na to, że nie trafili na najbardziej wymagające zespoły, o tyle w fazie pucharowej czekał na nich ogromny test. Spotkali się tam z Sevillą, klubem uważanym za specjalistę w wygrywaniu tych rozgrywek ze względu na to, że mają w swojej gablocie już cztery puchary Ligi Europy. W tym sezonie jednak nie uda im się powiększyć swojego dorobku. Drużyna z Andaluzji przyjechała do Londynu z jednobramkową zaliczką. Wszystko wskazywało na to, że będą w stanie dowieźć wynik i awansować do kolejnej rundy, szczególnie że na początku tego spotkania zdecydowanie przeważali. Jednak ostatecznie po szalonym meczu West Ham doprowadził do dogrywki, w której awans przypieczętował reprezentant Ukrainy Andriy Yarmolenko. Jest to bardzo trudny czas dla Ukraińca z wiadomych względów, jednak prezentuje on w ostatnim czasie bardzo wysoką formę.

Liga Konferencji

Trzeba również wspomnieć o drugim uczestniku Ligi Europy, czyli Leicester City. Lisy rozgrywają bardzo słaby sezon ligowy i taką samą postawę prezentują na arenie międzynarodowej. Odpadli z grupy, gdzie przegrali chociażby z Legią Warszawa. Jednak dzięki temu, że europejskie puchary zostały poszerzone o trzeci poziom rozgrywek, to przygoda Leicester jest kontynuowana w Lidze Konferencji. Zajmując trzecie miejsce w swojej grupie, spadli do 1/16 nowego tworu i gładko przejechali się po duńskim Randers. W ramach 1/8 gościli u siebie Stade Rennais, które łatwo ograli 2:0. Później przyszedł czas na spotkanie wyjazdowe, które przegrali 1:2. Jednak i tak sumując bramki, to Lisy były drużyną lepszą i zagrają w ćwierćfinale tych rozgrywek.

fot. instagram.com/europacnfleague

Premier League miała jeszcze jednego przedstawiciela w Lidze Konferencji. Był nim Tottenham. No właśnie, był. Drużyna prowadzona na początku sezonu przez Nuno Espirito Santo była wskazywana razem z AS Romą jako faworyt do bycia pierwszym historycznym zwycięzcą w tych rozgrywkach. Jednak wiemy już, że tak się nie stanie, ponieważ Spurs pożegnali się z rozgrywkami na etapie fazy grupowej. Wszystko to przez przegrane spotkanie ze słoweńską NS Murą oraz walkower za mecz, który zmuszeni byli oddać w związku z covidem, pustoszącym kadrę.

Angielskie kluby w tym sezonie radzą sobie w europejskich pucharach różnie. Jednak nadal mamy na etapach ćwierćfinałów chociaż jednego reprezentanta Premier League na każdym szczeblu europejskiej rywalizacji. Jeśli mówimy o rozgrywkach międzynarodowych, to warto też wspomnieć, że w tym roku Chelsea odniosła triumf w klubowych mistrzostwach świata. Przez wiele lat angielskie zespoły miały trudności z przeniesieniem formy z krajowej rywalizacji na Europę, jednak zdaje się, że te czasy już minęły, a Anglia ma godnych reprezentantów w europejskich pucharach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

17 − jedenaście =