Być jak Lewandowski – polskie talenty piłkarskie nie mają lekko

Udzielający wywiadu Adrian Bukowski – fot. slaskwroclaw.pl

Było ich wielu. Dawid Janczyk, Dawid Kownacki, Mariusz Stępiński czy Bartosz Kapustka. To tylko kilka przykładów utalentowanych zawodników, którzy w pewnym momencie zagubili się w swojej karierze. Wielkie oczekiwania, nacisk medialny – wraz z nimi pojawiająca się presja i chęć udowodnienia swojej wartości. Czasem jednak sam talent nie wystarcza. Coś sprawia, że rzadko kiedy w Polsce młoda wschodząca gwiazda staje się zawodnikiem światowego formatu. Problem zrodził się dawno temu.

Złota era polskiego futbolu

Wydaje się, że każdemu po przeczytaniu takiej kwestii na myśl przyszłyby „Orły Górskiego”. Mistrzowie olimpijscy i zwycięzcy meczu o trzecie miejsce mistrzostw świata z kolejno 1972 i 1974 roku są zespołem legendarnym, ikonicznym w historii polskiej piłki nożnej. Następnie większość pomyślałaby o kadrze Antoniego Piechniczka, która powtórzyła wyczyn sprzed 8 lat na mistrzostwach świata w 1982 roku. Osobistości takie jak Włodzimierz Lubański, Kazimierz Deyna, Andrzej Szarmach, Grzegorz Lato czy Zbigniew Boniek sprawiły wiele dobrego dla polskiego sportu. Niezwykle utalentowani, mocni piłkarsko – w latach 70. i na początku 80. mieliśmy reprezentację godną poszanowania. Polska liga zasilana była czołowymi polskimi piłkarzami. Można śmiało rzec – byliśmy piłkarską potęgą.

Zatem co się wydarzyło, co zawiniło? Przełomowy był czempionat w Meksyku w 1986 roku. Do tej pory czołowa drużyna świata ledwo przechodzi przez fazę grupową, by w 1/8 finału odpaść po brazylijskiej lekcji. Przegraliśmy 0:4. Był to początek końca polskiej piłki. Wiele gwiazd piłkarskiej polskiej estrady kończyło kariery, czas nieubłaganie mijał. Następna generacja piłkarzy nie dorównywała umiejętnościami swoim poprzednikom. Nadeszły szare lata 90. – polski futbol przykryła mgła.

Sport narodowy na kolanach

Trafiliśmy na generację piłkarzy, którzy świetnie się ze sobą zgrali i ciężko było wskazać słabe ogniwo w drużynie. Nikt jednak w Polsce nie myślał przyszłościowo. Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Ostatnim podrywem polskiej piłki było srebro wywalczone na igrzyskach olimpijskich w 1992 roku. Polscy piłkarze przywrócili nadzieje do serc kibiców. Jak się okazało – złudnie. Okres post-PRL pozostawił swoje piętno, odczuwalne współcześnie w polskiej piłce. Korupcja, alkohol i zabawa nad trening i ciężką pracę, brak perspektyw. Działacze polskich klubów zainteresowani byli głównie pieniędzmi i korzyściami wynikającymi z zajmowanej pozycji. Brakowało ośrodków treningowych. To był głęboki kryzys. Potwierdza to fakt, że od niechlubnego mundialu z 1986 roku na dużym turnieju znaleźliśmy się dopiero 16 lat później. Świadomie pomijam „sukces” z IO 1992, ich wicemistrzowie nie zaistnieli w piłce nożnej.

W latach 00. polska kadra kwalifikowała się na najważniejsze turnieje – dwukrotnie na mistrzostwa świata w 2002 i 2006 roku, jednokrotnie na mistrzostwa Europy w 2008 roku (był to pierwszy udział Polaków w tych zawodach). Mimo to, za każdym razem osiągaliśmy mierny rezultat, nie przechodząc fazy grupowej. Coś jednak ruszyło. Zaczęto budować „orliki”, Polska została wybrana współorganizatorem mistrzostw Europy w 2012 roku wraz z Ukrainą (na tym turnieju także reprezentacja zawiodła). W 2013 roku kadrę objął Adam Nawałka. Za jego kadencji wygraliśmy pierwszy w historii mecz z Niemcami na Stadionie Narodowym, gasząc poniekąd nasz narodowy kompleks. Uwierzyliśmy, że możemy. Osiągnęliśmy historyczny wynik na Euro 2016 we Francji, zajmując 7. miejsce w klasyfikacji końcowej po porażce z Portugalią w ćwierćfinale. Mecz rozstrzygnęła dopiero seria rzutów karnych. Awansowaliśmy po 12 latach na mistrzostwa świata… gdzie ponownie balonik pękł. Mimo że aktualnie naszą kadrę budują zawodnicy grający w czołowych europejskich ligach, wielu w przeszłości niezwykle utalentowanych na poziomie juniorskim, nadal nie możemy otrząsnąć się od widma przeszłości.

Polskie młode talenty a brutalna rzeczywistość

Udzielający wywiadu trener Bartłomiej Kuniczuk – fot. szakaleswieszyno.pl

Zaintrygowało mnie, dlaczego w naszym kraju tak wiele świetnie zapowiadających się młodych adeptów piłki nożnej przepada, gdy zetknie się ze swoim ukochanym sportem na szczeblu seniorskim. Przecież to właśnie oni mają być naszą przyszłością, to na nich bazując, powinno się budować drużynę godną sukcesów. W związku z tym zadałem kilka pytań trenerowi z Koszalina – Bartłomiejowi Kuniczukowi, który od wielu lat pracuje z młodzieżą w regionalnych klubach piłkarskich oraz zawodnikowi, którego można określić mianem młodego talentu. Jest nim Adrian Bukowski – gracz Śląska Wrocław, mający za sobą debiut w Ekstraklasie. Na początku warto określić, kim właściwie jest młody talent. Trener Bartłomiej Kuniczuk definiuje: „Kwestia definicji talentu piłkarskiego od zawsze była poddana dyskusji w środowisku trenerskim. Osobiście uważam, że talent piłkarski wyróżnia się przede wszystkim umiejętnością do świadomej ciężkiej pracy. Zarówno tej na boisku, jak i poza nim. Najważniejsze to mieć zapał, pracować na swój sukces”.

Od groma tak scharakteryzowanych chłopaków trenuje piłkę nożną. Co jest zatem kluczowe, by stać się gwiazdą światowego formatu? Koszaliński trener kontynuuje — „Zdecydowanie silna psychika poparta wytrwałością w treningu. Wielu utalentowanych technicznie czy rozwiniętych fizycznie młodych zawodników osiągających sukcesy rezygnuje z piłki. Dlaczego? Według mnie decyduje o tym mentalność. Nie każdy jest w stanie znosić porażki, kryzysy, spadki formy. Ci z początku „bardziej utalentowani” we wczesnej fazie szkolenia posiadają przewagę nad rówieśnikami. Z biegiem lat ten „handicap” zanika. Wtedy często pojawia się rezygnacja, bo nie są do tego przyzwyczajeni, przecież dotychczas byli najlepsi”.

Pojawia się więc problem mentalności. Jak wspomniał w 2020 roku Robert Lewandowski — „My Polacy mamy kompleks niższości. Nigdy w historii jakikolwiek Polak nie był nazywany najlepszym zawodnikiem świata. Jako dziecko nie masz polskiej gwiazdy, którą chciałbyś naśladować. Zagraniczni skauci mówią: „Jest całkiem utalentowany… jak na Polaka”. Czujemy więc, że nikt z nas nie będzie nigdy wystarczająco dobry, że nikt nie znajdzie się w elicie. Polskie dzieci nie mają poczucia, by być kiedyś najlepszym”.

Współcześnie dla wielu młodych zawodników to właśnie Lewandowski jest wzorem do naśladowania. Kapitan naszej reprezentacji w mojej opinii odniósł się do czasów, kiedy to on dorastał. Jego słowa są jednak kluczowe. Bo faktycznie, da się zauważyć, że nasza nacja przesiąknięta jest kompleksami i to w wielu dziedzinach życia codziennego. Ma to swoje podłoże chociażby historyczne.

A jak sprawa ma się ze szkoleniem? Trener Bartłomiej Kuniczuk krótko odpowiedział na pytanie odnośnie polskiego systemu szkolenia przyszłych piłkarzy, twierdząc, że: „Piłkarski system szkolenia jest pod wpływem wieloletnich zaniedbań, ciężko go naprawić w krótkim okresie czasu. Piłka nożna na zachodzie szybciej ucieka, niż nasza rodzima jest w stanie ją gonić”Ciekawie wypowiedział się Adrian Bukowski, 18-letni piłkarz wrocławskiego Śląska mówi — „Uważam, że zbyt często trenerami zostają osoby, które nie miały w przeszłości bezpośredniego kontaktu z piłką. Posiadają tylko wiedzę teoretyczną z książek i kursów. Można być wyuczonym, ale przy tym niekoniecznie znać i czuć sytuacje boiskowe. Teoria w piłce to niewiele. Moim zdaniem piłka nożna to sport, w którym połączyć trzeba wiele elementów. Chodzi między innymi o przygotowanie motoryczne, techniczne czy mentalne. Niestety wiele aspektów treningu jest pomijanych. Od najmłodszych lat dzieci powinny być uczone techniki, pewności siebie, żądzy zwyciężania i pracy zespołowej. Takie wyszkolenie może im pomóc przechodzić na kolejne szczeble kariery. Z doświadczenia wiem, że realia są inne. Dbanie o psychikę w sporcie, w piłce nożnej, jest bardzo ważne, a może i kluczowe. W polskim systemie szkolenia trening mentalny jest na niezłym poziomie, jednak zawsze znajdzie się pewien margines do poprawy. Dodatkowe ćwiczenia wzmacniające psychikę młodego piłkarza na pewno nie zaszkodziłyby, a mogą pomóc w rozwoju. Silna mentalność pozwala iść do przodu”.

Założyć więc można, że wiele polskich talentów nie radzi sobie pod względem psychicznym. Wiele z nich wyjeżdża za granicę w poszukiwaniu klubu, który pozwoli im się wybić na światowy poziom. Mnóstwo przypadków kończy się jednak tym samym – ławką rezerwowych, wypożyczeniem gracza do innego zespołu. Zawodnik wraca, wciąż nie jest brany pod uwagę. W głowie młodego piłkarza pojawia się pytanie – gdzie popełniłem błąd? Więc w jakim wieku powinno się wprowadzać juniorów do piłki seniorskiej i kiedy młody talent powinien udać się za granicę, o ile w ogóle powinien?

Bartłomiej Kuniczuk — „Przede wszystkim piłkę seniorską powinni zasilać zawodnicy na to przygotowani wydolnościowo, mentalnie, fizycznie. Jednak powinno to następować jak najszybciej! I to my, trenerzy, odpowiadamy za to”.

„Na wszystko przychodzi odpowiednia pora. Uważam, że nie ma gotowego szablonu, na którym mógłby bazować każdy młody utalentowany piłkarz. Mamy przykłady zawodników, którzy przechodzili różne drogi, jedni szybciej wyjeżdżali z Polski, inni później, a grają na wysokim poziomie”.

Mimo że kariera każdego zawodnika przebiega inaczej, to gracz utalentowany, pragnący sukcesu, głośno myśli o transferze do zagranicznego giganta. Właściwie dlaczego? I czy w polskich ligach istnieje jakakolwiek perspektywa rozwoju?

Adrian Bukowski„Do pewnego momentu jak najbardziej, ta perspektywa jest. Co jest głównym powodem emigracji młodych talentów na zachód? Każdy gra w piłkę z różnych powodów. Są jednak takie, które łączą większość piłkarzy, jak po prostu miłość do piłki, kochamy ten sport. W związku z tym chcesz grać dla najlepszych klubów z Anglii, Niemiec, Hiszpanii. W Polsce drużyny mocno odstają od europejskiej elity, przynajmniej na ten moment. Gramy także, by osiągać sukcesy, wygrywać trofea. Gramy, by zarabiać pieniądze, to w końcu nasz zawód, sposób na życie. Będąc przez dłuższy okres zawodnikiem polskiej ligi, raczej nie podbijesz areny międzynarodowej. Zagraniczne zespoły dysponują większym budżetem, a nie oszukujmy się, piłka nożna to współcześnie biznes. Każdy chce mieć jak najlepiej. Życzyłbym sobie, żeby polski futbol za kilkanaście lat był na takim poziomie, by młody adept piłki nożnej mógł stwierdzić: „marzę o grze dla Legii Warszawa”. I żeby taka Legia, czy inne polskie kluby dysponowały budżetem czy osiągnięciami pokroju najlepszych znanych nam klubów. Niestety, jak na razie to tylko sfera marzeń, bo tak nie jest”.

Wiadomo już zatem, że sporym problemem jest kwestia mentalna i zaniedbania wynikające z przeszłości, gdzie piłka nożna w Polsce stała się czymś w rodzaju antyreklamy prowadzenia związku piłkarskiego. Zapytałem bezpośrednio, dlaczego tak dużo młodych polskich talentów przepada po wkroczeniu w wiek seniorski i co jest tego główną przyczyną.

Według trenera Bartłomieja Kuniczuka —  „Cóż, na tle Europy, świata, kształcenie piłkarskie w Polsce może być dużo lepsze niż obecnie. Problem polega głównie na tym, że mamy wielu utalentowanych trenerów, którzy wychowują… wielu utalentowanych trenerów. Ale to już kwestia na inną rozmowę”.

Szczególną uwagę zwraca drugie zdanie wypowiedzi. Daje do myślenia o polskim systemie szkolenia piłkarzy, które w porównaniu z innymi krajami europejskimi czy świata w wielu aspektach odstaje lub jest niewłaściwe. Swoją hipotezę postawił także Adrian Bukowski, który uważa, że – „Wielu chłopaków nie radzi sobie z przejściem do piłki seniorskiej. Dlaczego? Z doświadczenia wiem, że spora część ma umiejętności i potencjał, by stać się zawodowym piłkarzem. Problem leży w mentalności, słabej psychice. W trakcie rozwoju zderzają się z graczami starszymi, nawet dwukrotnie, trochę „szyderki” w szatni, głowa zwieszona w dół i po tobie. Polski system szkoleniowy do etapu juniorskiego kształtuje bardzo dobrych zawodników, z szansą na zaistnienie. Problemem jest to, że młodzież często sobie nie radzi z tą rzeczywistością. Silna psychika to klucz do sukcesu”. — ponownie spotykamy się z opinią zawodnika występującego w polskiej najwyższej klasie rozgrywkowej, jakoby mentalność, psychika, odgrywały kluczową rolę w osiągnięciu wymarzonego celu.

Dotknięci szarą przeszłością i kompleksem polskości

Lata zaniedbań i wewnętrzne poczucie o niemożliwości bycia najlepszym piłkarzem sprawiają, że większość naszych młodych talentów ma problem, by zaistnieć w świecie piłki. W porównaniu z krajami zachodniej Europy – tam podejście jest zupełnie inne. Kadry Niemiec, Francji, Hiszpanii, Włoch czy Anglii są przepełnione talentami, które grają w topowych światowych klubach, bez kompleksów. Większość z nich jest świetnie wyszkolonych technicznie, motorycznie, mentalnie i fizycznie. Przebywają w otoczeniu najlepszych piłkarzy i trenerów świata. Polska w piłce, niestety, jest zaściankiem. Gdyby zapytać losową osobę na świecie, jakiego piłkarza z naszego kraju zna, duża część długo musiałaby się zastanawiać. W większości wypadków usłyszelibyśmy odpowiedź, że Lewandowskiego, albo „nie kojarzę nikogo”. Zagraniczni fani futbolu wymieniliby góra kilka, kilkanaście nazwisk. Zaś o znanych piłkarzach z wyżej wymienionych krajów można dywagować godzinami. Bo w każdym dziesięcioleciu była ich ogromna liczba.

Polska piłka potrzebuje czasu. Tylko ile? Jak długo trzeba czekać na sukces? Mnóstwo pieniędzy obraca się wokół tego sportu w naszym kraju. A kibice cierpliwie czekają, ponarzekają, czasem pochwalą, a lata mijają. Oprócz niewielu zrywów, gdzie większość zawodników kadry trafiała idealnie z formą na dany turniej (tj. Euro 2016), ciężko doszukać się pozytywów w grze naszej reprezentacji. Chyba że za takie uznać awans na jakikolwiek turniej wyższej rangi, choć w opinii wielu, powinniśmy na czempionatach znajdować się regularnie. Kwestia polskich klubów woła o pomstę do nieba. To przykre, że w ostatnich kilkudziesięciu latach nasze zespoły praktycznie nie istniały na arenie międzynarodowej, nie licząc kilku miłych niespodzianek, jak remis czy wygrana z teoretycznie lepszym zespołem. Co z tego, skoro pieniądze przeznaczane są na sprowadzanie zawodników niemalże egzotycznych do polskiej ligi, podczas gdy młodzi Polacy nie dostają szansy na grę. A jak już dostają i wykorzystują okazję, by zagrać za granicą w lepszym klubie, okazuje się, że ich wyszkolenie czysto piłkarskie i psychiczne jest na nieodpowiednim poziomie. Schemat ten przełamują nieliczni. Tego można im pogratulować, bo w obecnych warunkach nie jest to proste. Co prawda polski futbol wydaje się wychodzić spod jarzma podjętych niegdyś błędnych decyzji, lecz droga do pełnego odbudowania tego, co zostało zepsute, jest nadal długa i kręta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *