Trefl Sopot poskładał puzzle i przełamał ligową niemoc [RELACJA]
5 min readChciałoby się powiedzieć wreszcie! Trefl Sopot mądrze rozegrał końcówkę i przełamał passę pięciu ligowych porażek z rzędu. Sopocianie okazali się lepsi od Kinga Szczecin. Świetny mecz rozegrali Josh Sharma i Darious Moten.
Mecz w niedzielne popołudnie w sopockiej Hali 100-lecia był bardzo ważny dla obu drużyn. Trefl podbudowany wywalczonym w środę awansem do fazy TOP 16 FIBA Europe Cup chciał przełamać ligową serię pięciu porażek z rzędu. Goście natomiast (po tym jak trenerskie stery objął Arkadiusz Miłoszewski) w październiku odnieśli cztery zwycięstwa, żeby w listopadzie ulec Asseco Arce Gdynia i MKS-owi Dąbrowa Górnicza. Szczecińskiej watahy nie wsparł jeszcze ogłoszony przed paroma dniami Malachi Richardson, który w najbliższych dniach powinien dołączyć do swoich kolegów. Obie drużyny grały więc o przełamanie swojej pechowej passy porażek, ale nie oszukujmy się, że większy nóż na gardle mieli sopocianie. Przed tym meczem legitymowali się bilansem 4-7. Goście mieli o dwie wygrane więcej (6-5).
Na mecz przyjechała też grupa fanów ze Szczecina. Wielkie słowa uznania dla tak wiernych kibiców, którzy wszędzie wspierają swoją drużynę!
Na dzisiejszym meczu @treflsopot – @KingWilki jest grupa kibiców drużyny gości. Fajna sprawa👏👏#plkpl pic.twitter.com/RhMT6RKV0i
— Kacper Czuba (@benczu35) November 21, 2021
Mecz rozpoczął się od celnego trafienia z dystansu reprezentanta Polski Jakuba Schenka. Pierwszy punkt dla Trefla zdobył nieco ponad minutę później Michał Kolenda, wykorzystując skutecznie jeden z dwóch rzutów wolnych (1:6, 8:21 do końca kwarty). Po celnym rzucie spod kosza Djoko Salicia King prowadził już ośmioma punktami (5:13). Sopocianie grali chaotycznie, nie mieli pomysłu na grę przeciwko agresywnej obronie szczecinian. Po ponad czterech minutach gry o pierwszy time-out poprosił trener Trefla Marcin Stefański. Po punktach Salicia obie ekipy przez dwie i pół minuty nie umiały znaleźć właściwej drogi do kosza. Impas przełamał Brandon Young celnym rzutem z półdystansu (7:13). Jednak chwilę później King za pośrednictwem Kacpra Borowskiego trafił swoją czwartą trójkę w spotkaniu i prowadził już 18:9. Jednak sopocianie zanotowali wtedy run 8:0 i po celnej trójce Karola Gruszeckiego przegrywali zaledwie różnicą jednego punktu. Wynik pierwszej kwarty skutecznym rzutem spod kosza ustalił Borowski (17:20).
W pierwszych minutach drugiej kwarty obie ekipy miały problem ze zdobywaniem punktów — więcej było niepotrzebnych strat niż skutecznych akcji. Zwłaszcza po stronie Trefla. Impas przełamał po prawie dwóch minutach gry w tej części Dorsey-Walker udanym rzutem z półdystansu (17:22). Sopocianie minutę później po celnej próbie dystansowej Younga po raz pierwszy w tym meczu doprowadzili do remisu (22:22). Obie ekipy były dalej nieskuteczne, w związku z czym po efektownym wsadzie Dariousa Motena o czas po raz pierwszy poprosił szkoleniowiec drużyny przyjezdnej Arkadiusz Miłoszewski (24:24, 5:11 do końca 2. kwarty). Niemoc gości w ataku wciąż trwała (ponad 3,5 minuty bez zdobytych punktów), a Trefl po ofiarnej walce o piłkę Motena i wsadzie Josha Sharmy premierowo prowadził w tym spotkaniu. Z kolei później po trójce Sharmy podopieczni trenera Stefańskiego prowadzili już różnicą siedmiu punktów (31:24). W następnej akcji przestój Kinga w ataku rzutem z półdystansu zakończył Schenk. Pierwszą połowę zakończył Yannick Franke, który wykorzystał oba rzuty wolne i zdobył swoje pierwsze punkty w tej rywalizacji (36:29). Do przerwy prowadził zespół z Trójmiasta. Wygrał drugie 10 minut 19:9.
Drugą połowę obie ekipy rozpoczęły w takich samych składach jak pierwszą. Trefl z Franke, Kolendą, Gruszeckim, Motenem i Sharmą na boisku. Goście rozpoczęli w zestawieniu: Schenk, Dorsey-Walker, Matczak, Davis i Salić.
Pierwsze punkty w 3. kwarcie rzutem za 3 punkty zdobył Franke. Chwilę później z groźnie wyglądającą kontuzją kolana z boiska zszedł Salić. W drugiej połowie powtórzył się scenariusz z pierwszych 20 minut — obie drużyny były bardzo nieskuteczne, a zamiast wyniku punktowego, w górę szła liczba strat. Więcej ich jednak popełniali szczecinianie. Po trzeciej celnej trójce tego dnia w wykonaniu Gruszeckiego Trefl wyszedł na 13-punktowe prowadzenie (42:29), w związku z czym o przerwę na żądanie poprosił szkoleniowiec gości. Tuż po niej pierwsze punkty dla przyjezdnych w 3. kwarcie zdobył Stacy Davis. Gospodarze dalej kontrolowali boiskowe wydarzenia, a po udanej penetracji dobrze grającego dzisiaj Motena sopocianie prowadzili już 50:34. Potem odrobinę uległa poprawie gra w ataku Kinga i po udanej penetracji Dorseya-Walkera (52:41) o czas poprosił Marcin Stefański. Gościom udało się zniwelować pod koniec trzeciej części gry stratę do 7 punktów, co zapowiadało emocjonującą czwartą kwartę (53:46).
Trefl Sopot — King Szczecin 69:61 (17:20,19:9, 17:17, 16:15)
Trefl: Josh Sharma 16 (11 zbiórek, 6/6 z gry), Karol Gruszecki 13 (12 zbiórek, 3/6 za 3 punkty), Brandon Young 12, Darious Moten 9, Paweł Leończyk 8, Yannick Franke 7 (2/9 z gry), Michał Kolenda 4 (1/13 z gry), Carl Lindbom 0.
Trener: Marcin Stefański (Polska)
King: Stacy Davis 14, Jakub Schenk 13 (7 asyst), Mateusz Bartosz 9 (10 zbiórek), Filip Matczak 7, Sherron Dorsey-Walker 6, Kacper Borowski 5, Djoko Salić 5, Paweł Kikowski 2, Michał Kroczak 0.
Trener: Arkadiusz Miłoszewski (Polska)
Sędziowie: Marek Maliszewski, Bartłomiej Kucharski, Adrian Szczotka
MVP: Josh Sharma (Trefl)
Relację prosto z sopockiej Hali 100-lecia przygotował Kacper Czuba