Samorealizacja a egocentryzm – czy istnieje złoty środek?
5 min readW dzisiejszej rzeczywistości fiksacja na punkcie zwiększania własnej produktywności przeżywa rozkwit. Zewsząd otrzymujemy zachęty do ciągłego samodoskonalenia się, pracowania na lepszą przyszłość, wychodzenia ze strefy własnego komfortu. I o ile idea rozwijania umiejętności nie jest niczym złym, o tyle drogi, które do tego prowadzą, mogą destrukcyjnie wpływać na nasze życie.
Niemałą rolę w tym procesie pełnią tzw. trenerzy rozwoju osobistego. Ich porady często odbiegają od podstawowych zasad życia w społeczeństwie, takich jak: próba zrozumienia potrzeb drugiego człowieka czy troska o interesy najbliższych. W zamian za to oferują wzory postaw opartych na egocentryzmie, powielając puste, nic nieznaczące slogany. Oczywiście nie robią tego za darmo – „profesjonalny” coaching kosztuje…
Zanim jednak przejdziemy dalej, warto sprecyzować pojęcie egocentryzmu. Według słownika języka polskiego PWN egocentryzm to postawa, sposób myślenia, dla którego charakterystyczna jest tendencja do oceniania wszystkiego z punktu widzenia własnej osoby; ujmowanie rzeczywistości w sposób zniekształcony przez własne uczucia. Egocentryzm może pojawić się w przypadku źle pojmowanego rozwoju osobistego wtedy, kiedy każdą podjętą aktywność motywujemy tylko naszym spojrzeniem na sprawę. A do przyjęcia takiej postawy często zachęcają trenerzy motywacyjni.
W tym miejscu można zadać pytanie: „No dobrze, ale czy ktoś daje się jeszcze na to nabrać?”. Odpowiedź jest banalna: skoro oferty kursów, szkoleń, a nawet studiów coachingu wciąż się pojawiają, to znaczy, że w społeczeństwie nadal istnieje potrzeba zdobywania wiedzy w tym temacie. Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie jest to zjawisko marginalne, a konieczność obnażania absurdów coachingu wcale nie maleje.
1. ABSURD: Sugerowanie poczucia wyższości
„Jesteś najlepszy, wspaniały, niepowtarzalny i nigdy o tym nie zapominaj”.
Pozornie powyższe zdanie wygląda bardzo niewinnie: w końcu budowanie własnej wartości jest arcyważne, więc chyba od czegoś trzeba zacząć – choćby od ciągłego powtarzania, że coś znaczę. Po części to prawda. Absolutnie nie neguję działań, prowadzących do poprawienia myślenia o samym sobie. Być może osoba posiadająca wiele kompleksów, przez lata odpierająca ataki na swoją pewność siebie, potrzebuje tego, by ktoś powiedział: „hej, jesteś super!”. Obawiam się jednak, że w wielu przypadkach takie frazy implikują fałszywą pewność siebie, zbudowaną raczej na przekonaniu o przeciętności i mierności innych osób, a nie na myśleniu dobrze o sobie, ale i nieumniejszaniu cudzych zasług. Czy zatem powinniśmy się nimi posługiwać? Oczywiście, że tak! Warto jednak uważać na częstotliwość artykułowania podobnych zdań i pojawiającą się w momencie mówienia intencję. Najczęściej guru motywacyjni nie zwracają na nią uwagi, sugerując tym samym poczucie własnej wyższości, a nie – wartości.
2. ABSURD: Nakłanianie do zrywania „toksycznych” relacji
„Jak najszybciej odetnij się od ludzi, którzy hamują twój rozwój”.
Ponownie, niby wszystko jest w porządku: przecież nie warto otaczać się ludźmi, którzy źle nam życzą, stale umniejszają naszym zasługom oraz osiągnięciom; nie wspierają, a raczej dołują. Problem polega na tym, że granica między konstruktywną krytyką a krytyką nieuzasadnioną bywa cienka. Znowu jednak trenerzy rozwoju osobistego pomijają tę kwestię. Jeśli bliscy, którzy znają nas najlepiej, wyrażą swój niepokój, zakwestionują pewne wybory czy przedsięwzięcia, to nie oznacza, że należy zupełnie zerwać z nimi kontakt. Uważam, że każdy musi decydować o przebiegu własnego życia samodzielnie. Jednak absolutnie nie wyklucza to przynajmniej wysłuchania tego, co mają do powiedzenia inni – przede wszystkim ci, którzy wielokrotnie udowodnili, że nie jesteśmy im obojętni. Takie relacje nie są toksyczne, a raczej autentyczne, oparte na trosce o drugiego człowieka.
3. ABSURD: Radykalne rozwiązania
„Nie masz firmy – to ją załóż, nie masz pieniędzy na założenie firmy – to weź kredyt”.
Podsuwanie radykalnych rozwiązań to chyba jedna z najgroźniejszych i najbardziej szkodliwych „porad” coachów. Strach pomyśleć, ilu jest ludzi, posiadających głowę pełną marzeń – często naprawdę nierealnych czy niemożliwych do spełnienia w danym momencie życia – którzy wezmą do serca powyższą sugestię. Ludzi, którzy zdecydują się skoczyć na głęboką wodę, nie patrząc przy tym, czy dana decyzja będzie obciążeniem finansowym dla członków rodziny tudzież negatywnie wpłynie na relacje międzyludzkie. Nie jesteśmy samotnymi wyspami, dlatego powinniśmy mieć na uwadze nie tylko swoje pragnienia, ale też plany oraz marzenia innych. Życie mamy jedno, ale nie po to, by za każdym razem podejmować decyzje ryzykowne, które mogą zadowolić nas, lecz niekoniecznie naszych najbliższych. Ważne też, by nie porzucać całkowicie chłodnej kalkulacji i pozwolić jej wybrzmieć.
4. ABSURD: Nieuznawanie barier
„Ograniczenia są w twojej głowie”.
Każdy z nas ma bariery, których być może nigdy nie przekroczy. Jestem przekonana o tym, że im szybciej sobie to uświadomimy, tym lepiej. Wiem – nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiej narracji, ale prawdą jest, że nikt nie jest stworzony do robienia wszystkiego. Wszyscy posiadamy określone talenty, predyspozycje, możliwości finansowe czy fizyczne, by spełniać się w danej branży na rynku pracy czy realizować konkretne marzenia. Oczywiście, warto próbować nowych rzeczy, sprawdzać swoje możliwości w innych dziedzinach, ale wszystko w granicach rozsądku. Zrozumienie, akceptacja (czy wręcz pokochanie!) własnych, jak i cudzych barier oraz wyzbycie się presji bycia zawsze „naj”, pozwala złapać oddech oraz nabrać dystansu. I chyba właśnie to jest kluczem do pełnowymiarowego, prawdziwego szczęścia.
Złoty środek?
Arystotelejska filozofia złotego środka sprawdza się na wielu płaszczyznach życia. Zagadnienie samorealizacji nie stanowi tu odstępstwa od reguły. Nie jest to jednak sprawa prosta, bowiem ilu ludzi, tyle definicji umiaru. Dla mnie jednak złoty środek samorealizacji stanowi: doskonalenie się najpierw dla siebie, potem – dla innych. Chodzi o gotowość do wykorzystania zdobytej wiedzy czy umiejętności dla dobra ogółu. To działanie oparte na tzw. zdrowym egoizmie, czyli umiejętnym ocenianiu sytuacji oraz podejmowaniu decyzji o rezygnacji z własnych potrzeb, planów, marzeń wtedy, kiedy jest to konieczne. Takim krokom musi towarzyszyć dobrze ugruntowana pewność siebie, opierająca się jednak na szczerych pobudkach, a nie na próbie uwznioślenia siebie kosztem innych. Nie można zapomnieć o zachowaniu empatycznego stosunku zarówno do osób, z którymi egzystujemy, jak i do siebie samych, co nierzadko oznacza pozwolenie sobie na posiadanie słabości, ograniczeń czy po prostu gorszy dzień.
Rozwój osobisty sam w sobie nie jest niczym złym, co więcej – stanowi ważny element życia. Jednocześnie to sprawa bardzo indywidualna, bowiem każdy ma prawo do tego, by żyć na własnych zasadach. Uważam jednak, że należy wypośrodkować te dążenia, bowiem bardzo łatwo samorealizacja może przerodzić się w postawę egocentryczną – skrajność, która na dłuższą metę nie przynosi zbyt wielu korzyści.