„Ofelia” (2019) – Recenzja
3 min readOfelia to pseudonim sceniczny polskiej artystki Igi Krefft, która oprócz tworzenia muzyki zajmuje się przede wszystkim aktorstwem. Kocha modę, podróże, ludzi i naturę, co pokazuje na swoim koncie na Instagramie. Część Igi, którą określa mianem Ofelii, jak sama mówi, jest jej największą miłością. „Jest wyobrażeniem o celu wędrówki”, jest spełnieniem marzeń o pozostaniu sobą na scenie, jest istotą wyzwalającą w odbiorcy wzruszenia, o które coraz trudniej w naszych czasach.
„Ofelia” to także tytuł debiutanckiej płyty, która ukazała się w 2019 roku i zawiera 12 utworów. Album rozpoczyna „Intro”, które wprowadza słuchacza w rzeczywistość wykreowaną przez autorkę. Delikatna muzyka oraz kojący wokal są źródłem prawdziwie sielankowych konotacji. Już pierwsza piosenka zapowiada dużą dozę inspiracji czerpanej z ludowości. Świadczy o tym m.in. sposób śpiewania, określany mianem białego głosu.
Pierwszym singlem promującym płytę jest utwór „Zaraz”, który pojawił się na Spotify 19 lipca 2019 r. Podmiot liryczny występuje tam w roli obserwatora zjawisk społecznych. Zauważa, że opierają się one często na odkładaniu rzeczy na później, zarówno spraw błahych (takich, jak wyrzucenie śmieci), a także bardzo ważnych (jak uczucia do drugiego człowieka). Czekanie na miłość, zostało zobrazowane w formie kolejki, w której każdy walczy o lepsze miejsce, choć nie zawsze postępuje uczciwie. Kolejny singiel nosi tytuł „Tu”. Jego sytuacja liryczna rozgrywa się na łące, nad rzeką. Pomimo piękna otaczającego krajobrazu Ofelia polemizuje z jego perfekcyjnością. Wskazuje trudności i zagrożenia, jakie stwarza oraz woła o pomoc. Jeżeli w interpretacji założymy, iż jest to metafora ludzkiego życia, możemy dostrzec kolejne analogie, takie, jak konieczna obecność bliskiej osoby, która „uratuje” nas w krytycznym momencie.
Album „Ofelia” zawiera także utwór „To Do pana”, którego nie tyle sam tekst czy wykonanie, ile teledysk odbił się echem w mediach. Ukazuje on bowiem różne historie miłosne, na przykładach par zarówno heteroseksualnych, jak i homoseksualnych. Słowa piosenki przeplatają się z odpowiedziami bohaterów klipu na pytania. Twórcom udało się w ten sposób klarownie przedstawić, iż orientacja seksualna nie ma wpływu na relację w związku. Uważam, iż zarówno idea, jak i estetyka wykonania całego teledysku jest niesamowicie piękna i gorąco polecam zapoznanie się z nim.
Osobiście obserwowałam rozwój kariery Ofelii oraz premiery kolejnych utworów od samego początku. Można powiedzieć, że byłam przygotowana na styl, którego należało się spodziewać. Faktycznie moje oczekiwania względem płyty zostały spełnione nawet z pokaźną nadwyżką. Wśród całości wyróżniłabym piękno linii melodycznej i harmonijne przejścia oraz różnorodność dźwięków na przestrzeni całego albumu. Bardzo podoba mi się także fakt, wykorzystywania swojego głosu w słusznej sprawie. Twórczość Igi ma to do siebie, że wymusza na odbiorcy refleksje. Bardzo trudno jest, mówiąc kolokwialnie, przejść obok niej obojętnie. Wydaje mi się, iż dzieje się tak za sprawą autentyczności. Jestem zdania, że jedynie prawdziwi artyści umieją poruszyć odbiorcę. Klasyfikacja ta nie ma jednak nic wspólnego z gustem, chodzi o samo wywołanie reakcji. Wśród wszystkich utworów chciałabym dodatkowo wyróżnić utwór „Ofelia”. Podoba mi się w nim samo nawiązanie do „Hamleta” oraz pozytywne emocje emanujące z muzyki. Nie ukrywam, iż bardzo liczyłam na występ Ofelii na festiwalu Pol’and’Rock 2020, który niestety podobnie jak jej cała trasa, nie mógł odbyć się ze względu na pandemię. Mam jednak nadzieję, że kiedy tylko sytuacja się unormuje, a koncerty znów wpiszą się w ludzką codzienność, uda mi się posłuchać jej aranżacji na żywo i porównać z zapisem nagranym w studio.