Środowy target
5 min readPóźny wieczór. Na sopockim dworcu z pociągu SKM wychodzi kilka młodych, zgrabnych dziewczyn w szpilkach. Jeden z przechodzących obok mężczyzn na ich widok reaguje okrzykiem: „O! Środowy target!”. Ale dziewczyny nie słyszą tego albo nie rozumieją. Dalej podążają kocim krokiem do… No właśnie – dokąd?
Noc dam
Środa to dzień, kiedy w wielu polskich miastach odbywają się imprezy typu „ladies night”. Czym wyróżnia się ten magiczny, trzeci dzień tygodnia? W wielu klubach, panie piją wybrane drinki „za free” (zazwyczaj do północy). Na pierwszy rzut oka, nic w tym złego ani dziwnego, ot miły gest ze strony klubu ku płci pięknej. Problem zaczyna się wtedy, kiedy damy tracą nad sobą kontrolę, a panowie zaczynają traktować je jak wspomniany target. Według Tomka – pracownika jednego z trójmiejskich klubów – imprezy te wyróżniają się spośród innych tylko większą ilością kobiet przy barze i „ewentualnie ilością zarzyganych toalet”. Frekwencja w klubie jest wtedy albo bardzo wysoka, albo bardzo niska. – Wszystko zależy od tego, gdzie uda się większość dziewczyn. Czasami jest tak, że do godziny 00.00 jest masa kobiet (bo do tej godziny przeważnie piją darmowe drinki), a później przychodzą inni ludzie. W tym czasie niektóre z pań z powodu upojenia alkoholowego są zmuszone udać się do domu – dodaje rozmówca. Aga, która przepracowała kilka lat za barem jednego ze znanych poznańskich klubów, twierdzi, że nie ma różnicy, w jakim mieście bawimy się w środę, wszystko wygląda mniej więcej tak samo. Typowy scenariusz: przez pierwsze godziny (kiedy drinki są darmowe) impreza kręci się głównie wokół baru. Mężczyźni mogą tej nocy przebierać w dziewczynach, bo stanowią one zdecydowaną większość. – Imprezy tego typu są skutecznym chwytem marketingowym, docelowo mają trafiać jedynie do kobiet, ale w rzeczywistości są niezłą okazją dla mężczyzn, którzy płacą za wejście do klubu pełnego atrakcyjnych dziewczyn – tłumaczy Agnieszka.
Cykl imprez „ladies night” to również duże udogodnienia dla pracowników. Wtedy zmienia się nieco system pracy. Przeciętnie podczas weekendowych imprez klub zaczyna wypełniać się dopiero w późnych godzinach nocnych, co dla pracowników jest niekorzystne ze względu na ranne godziny wyjścia z pracy. W dniu „magicznej imprezy”, jak to określa rozmówczyni, kolejka przed klubem ustawiała się jeszcze przed otwarciem. Z tego w prosty sposób wynikała możliwość wcześniejszego powrotu pracowników do domu. Mimo darmowych drinków kluby czerpią spore zyski. – To jest opłacalne, ponieważ do klubu przychodzą nie tylko kobiety, ale także faceci chcący wyrwać tego wieczoru jakąś pijaną panią. Właśnie wtedy zaczyna się stawianie następnych, płatnych albo lepszych drinków. – tłumaczy Tomek.
Z kolei Aga dodaje, że drinki za „free” zawierają mniejszą ilość alkoholu niż w standardowej ofercie. – Poza tym barmani zwalniają nieco swoje obroty, żeby drinków wydać mniej – tłumaczy dziewczyna. Zyski dla klubu wynikają z prostego faktu, że impreza zaczyna się od razu po otwarciu drzwi, w związku z czym kończy się szybciej. To niesie za sobą mniejsze rachunki za obsługę i prąd.
Kto tu jest targetem?
Dotarłam do źródła – pięknych, imprezowych dziewczyn, które co tydzień lubią pić za darmo. Spytałam Olgę – 19-letnią, zgrabną brunetkę, jak czuje się w roli „środowego targetu”. – Kto tu jest targetem? Część facetów, która przychodzi na te imprezy, to napaleni kolesie, którzy liczą na coś więcej. Kiedy po północy kończy się promocja na darmowe drinki, oni są od tego, by je fundować – odpowiada. Dziewczyna tłumaczy, że wspólnie z koleżankami potrafi korzystać z naiwności mężczyzn, a później ukradkiem się zmywać. Według dziewczyn, kilka spojrzeń w oczy i ładna sukienka wystarczą, by ktoś zaproponował im porządnego drinka. – W środy lubimy się z przyjaciółkami trochę pobawić facetami, ale to działa oczywiście w dwie strony. Wszystko zależy od tego, kto jest lepszym graczem. Moni zdarzyło się kiedyś przegrać, bo wypiła za dużo (śmiech) i… nieważne, dobrze, że Złotko się zabezpiecza. Pytam zatem – jak jest na innych imprezach? Trudno uwierzyć, że dziewczyny obierają inną taktykę na każdą okazję. A jednak, Olga odpowiada – Środy traktujemy jako imprezy, na których ma być dobrze wyłącznie nam. W weekend nie jest już tak łatwo. Ale jak jakiś facet nam się spodoba, to jesteśmy w stanie same się o niego starać, nie wykorzystujemy wszystkich. Dziewczyny ze śmiechem przyznają również, że weekend jest inny, bo… są trzeźwiejsze – mają lepszy ogląd na to, co dzieje się dookoła.
Co na to panowie? Jeden z 25-latków bawiących się w klubie skwitował moje pytanie o różnice między tymi a innymi imprezami zdaniem „laski są łatwiejsze”. Bardziej rozmowny był Tomasz (ok. 40 lat) – Lubię tu przychodzić w środy, bo dużo tu wtedy młodego, pięknego ciałka. Nie jestem nachalny, ale dziewczyny czasami same proponują wspólną zabawę. Tutaj nawet jeśli nie zabiorę jakiejś pani ze sobą, to zawsze miło jest popatrzeć i porozmawiać. Zapytany o różnice między środowymi a np. piątkowymi imprezami, odpowiada, że w środę dziewczyny są trochę bardziej wyluzowane. Tymczasem, Ola – 21-letnia studentka, nie widzi nic złego w „ladies nights”, chyba że ktoś zaczyna naruszać wyznaczone przez nią granice. Niejednokrotnie wraz z koleżankami musiały ratować się z opresji. – Niestety, zdaje mi się, że faceci na imprezach tego typu uważają, że o 23.00 wszystkie kobiety są już pijane i marzą o tym, by ktoś je poderwał – tłumaczy Aleksandra. Dodaje też, że w takich sytuacjach można liczyć na ochronę, jednak wolałaby zwykłym „nie” móc uwolnić się od nachalnych mężczyzn.
I tak toczą się damsko-męskie środowe boje, nasycane barwami kolorowych drinków. Tylko czy potraficie odpowiedzieć Oldze? Kto tu jest targetem?
zdjęcie1: Nenortas (CC BY-NC-ND 2.0)
zdjęcie2: Kevin McShane(CC BY-NC 2.0)
zdjęcie3: Childan(CC BY-NC-SA 2.0)