Podsumowanie Sopot Film Festival 2015
3 min readW niedzielę zakończyła się 15. edycja Sopot Film Festival. Przez dziewięć dni zaprezentowano kilkadziesiąt filmów ze świata. Wydarzenie z łatwością przyciągnęło zarówno wczasowiczów, jak i kinomanów.
W tym roku w konkursie debiutów i drugich filmów fabularnych rywalizowało osiem obrazów, m.in. „Carte Blanche”, „Otwarta klatka”, „Wildlike”. Zwycięzcą Grand Prix okazał się australijsko-kambodżański film „Ruin” w reżyserii Amiela Courtin-Wilsona i Michaela Cody’ego. Produkcja została również wyróżniona, przez członka Jury Ryszarda Lenczewskiego, nagrodą specjalną dla Ari Wegner – autorki zdjęć. Obraz opowiada o młodej parze, która mierzy się z brutalnym światem. Natomiast serbski film „Otwarta klatka” o dziennikarce z Berlina, chcącej zrealizować reportaż w Serbii, otrzymał nagrodę publiczności.
Nagrodę specjalną Jury, za odważne podążanie własną ścieżką, zdobył specyficzny „Kebab i horoskop”, opowiadający o pracownikach bankrutującego sklepu z dywanami. Natomiast statuetkę za najlepszy film krótkometrażowy odebrał, absolwent Gdyńskiej Szkoły Filmowej, Miłosz Sakowski. Twórca był szczególnie zadowolony z uczestniczenia w seansach swojego filmu „Dzień Babci”. (…) Mogłem siedzieć sobie w kąciku i obserwować reakcje publiczności na nasz film – przyznał Sakowski. W kategorii krótkometrażowych animacji wyróżniony został „Choban” z Chorwacji.
Sale pełne emocji
Sopot Film Festival odbywa się w czasie, gdy miasto opanowują tłumy turystów. Wydaje się, że trudno przyciągnąć na seanse wczasowiczów, lecz nic bardziej mylnego. Projekcje cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, do tego stopnia, że na niektóre filmy zabrakło miejsc. Niezwykle cieszy widok sal pełnych widzów, czekających na seanse filmów nie z głównego nurtu.
Również po projekcji niektórzy pozostawali pod wrażeniem oglądanych obrazów. Szczególnie emocje budziły filmy takie, jak rosyjski „Lewiatan” lub irański „Taxi-Teheran”, który uzupełniony został prelekcją filmoznawcy Łukasza Maciejewskiego. Natomiast po seansie dokumentu „Citizenfour”, wśród widzów rozgorzała dyskusja na temat prywatności we współczesnym świecie.
Filmowo-muzyczne doznania
Festiwal to również święto kinomanów, ponieważ wydarzenie takie jest znakomitą okazją do nadrobienia filmowych zaległości. Dzięki sekcji Spectrum, widzowie mieli możliwość obejrzeć interesujące produkcje sezonu. Znalazły się tutaj zarówno dzieła z Polski – „Jeziorak”, „Body/Ciało”, jak i z zagranicy. Każdy mógł wyszukać obraz odpowiedni dla siebie. Zaprezentowano cały przekrój filmowych gatunków: od dramatów rodzinnych („Turysta”), przez muzyczny komedio-dramat („Frank”), aż po pełen specyficznego humoru horror („Co robimy w ukryciu”).
Jednak organizatorzy wydarzenia nie ograniczają się jedynie do dzieł wizualnych. Na sopockiej Kulturalnej Plaży, odbył się koncert Mary Komasy. Wokalistka, wraz z zespołem, wytworzyła swoją muzyką niezwykłą atmosferę. Dodatkową atrakcję stanowiło miejsce występu – morze i różowo-niebieskie niebo, wspaniale dopełniało koncert. Ponadto, SFF przyzwyczaił swoją publiczność do seansów kina niemego wraz z muzyką na żywo. W tym roku można było zobaczyć film Fritza Langa „Metropolis”, który uzupełniał Olo Walicki swoją kompozycją.
Interesujące filmy i wydarzenia towarzyszące, sprawiają, że warto odwiedzić Sopot Film Festival. Szkoda, że 15. edycja przeszła już do historii, ale na szczęście kolejna już za rok.
Fot. Magda Drozdek