Premiera „Salute Solitude” na piątkę z plusem

W ostatni piątek (13 marca) gdański Wydział Remontowy opanowali wielbiciele post-rockowych brzmień. Zjawili się tam nieprzypadkowo, gdyż tego wieczoru instrumentalny zespół Spoiwo promował swoją debiutancką płytę, zatytułowaną „Salute Solitude”. Trzeba mu oddać, że spisał się wybornie.

Zanim o występie Spoiwa, kilka słów należy oddać supportom. Pierwszy z nich, czyli Signal from Europa, zaprezentował godzinny set wypełniony post-rockiem naprawdę wysokiej próby. Zespół tworzy pięciu chłopaków z Gdańska, którzy potrafią hałasować aż miło. Czasem w ten jakże piękny hałas potrafią wkraść się delikatniejsze momenty. Tak było chociażby w przypadku „I saw, I believe” – kompozycji idealnej do muzycznego „odlotu”. Na twarzach wielu osób z publiczności zgromadzonej tego wieczoru w Wydziale Remontowym dało się owy „odlot” dostrzec.

Z kawałków wartych uwagi zespół zagrał jeszcze między innymi „Pandorum”, który pojawił się na kompilacji „The Landscape After The Flood”, wydanej niedawno przez portal Post-rock.PL. Tego wieczoru chłopaki przygotowali też małą niespodziankę zespołowi Spoiwo i wykonali ich najbardziej znany utwór – „Skin”, co spotkało się z aplauzem publiczności.

Signal from Europa małymi kroczkami poszerza grono swoich odbiorców, doceniających naprawdę solidne post-rockowe rzemiosło zespołu. Po wczorajszym koncercie chłopakom z pewnością przybyło nowych fanów. Ja, jako fan obyty z twórczością Signal from Europa, wręcz domagam się debiutanckiego krążka zespołu. Chłopaki, nie każcie mi (nam) dłużej czekać!

Spoiwo pięć!Drugim z supportów, który tego wieczoru mógł się zaprezentować był tczewski projekt Burninghole. Jego twórcą jest Paweł Plotta, znany szerszej publiczności z post-rockowego składu California Stories Uncovered. W Burninghole muzyk skręca w nieco inne brzmieniowe rejony. Na swojej debiutanckiej płycie, zatytułowanej „Songs for the Stoned Lovers”, ambientowe klimaty umiejętnie łączy z nieco sennymi, popowymi momentami, to wszystko wypełniając elektroniką.

Na żywo brzmi to szalenie interesująco, szczególnie, gdy Plottę wspiera perkusista rodem z Australii – Vincent Price – który tego wieczoru pokazał pełnię swoich umiejętności. W duecie muzyka Burninghole brzmiała o wiele dosadniej, choć trzeba stwierdzić, że twórczość tczewskiego projektu chyba lepiej jednak odbierać w słuchawkach. Wówczas można lepiej skupić się na każdym kolejnym dźwięku, co jest dość ważne, bo to niezwykle intymny materiał.

Niemniej piątkowy koncert projektu Burninghole należy uznać za udany. To była godzinna podróż do krainy naprawdę pięknych dźwięków. Podróż, z której warto zapamiętać przede wszystkim „Stoned Lovers” oraz „You always knew”. Oba pysznie smakują, wolno sącząc się z głośników. Oba są też szalenie uzależniające. Spróbujcie, a nie pożałujecie!

Tego wieczoru jednak publiczność ostrzyła sobie apetyty na występ Spoiwa. I trudno się jej dziwić. Zespół całkiem niedawno wydał debiutancką płytę – „Salute Solitude” – co odbiło się dość szerokim echem na trójmiejskim rynku muzycznym. Co prawda trzeba było na nią czekać całe sześć lat, ale lepiej późno, niż wcale. Spoiwo materiałem z debiutu absolutnie zrekompensowało tenże czas.

Po wysłuchaniu na żywo „Salute Solitude” należy oddać zespołowi, że wykonał kawał dobrej roboty. Kawałki takie, jak „Years of Silence” czy też „Skin” są w szerszych kręgach znane, ale oprócz nich na płycie znajduje się jeszcze pięć innych kompozycji. Docenić należy rozbudowane „YOS”, które od pierwszych dźwięków klawiszy cudownie narasta i osiąga brzmieniowe apogeum, powodując przy tym gęsią skórkę. Warto też wsłuchać się we „Flare”. Skojarzenia z dokonaniami Sigur Rós są tu jak najbardziej na miejscu. Najlepiej koncertowo wypada jednak „Call Me Home”, w którym Spoiwo prezentuje pełnię swoich możliwości.

Ciężko rozkładać materiał z tej płyty na czynniki pierwsze. Warto obcować z nią jako całością, czy to w głośnikach, czy też podczas koncertów Spoiwa. Tych z pewnością nie będzie brakowało, bo na dobry post-rock jest zapotrzebowanie wśród słuchaczy. A o tym, że Spoiwo dobrym post-rockiem jest, nikomu chyba nie muszę mówić.

fot. Kasia Żelazińska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

10 + 18 =