,,Lewicowy konserwatysta” czyli paradoks Tima Walza

Fot. @Tim Walz/X

Ameryka od wielu lat zmaga się z ciężką chorobą, chorobą nienawiści. Przesiąka ona ludzkie umysły i dusze, radykalizując całe społeczeństwo. Kwestie człowieczeństwa stały się dawno zapomnianą ideą. Dziś już nie ma ,,nas’’ są tylko ,,my” i ,,oni’’. W takich warunkach najwyższą sztuką jest zjednać ku sobie zwaśnione frakcje. Tim Walz nieustannie od ponad 12 lat tego dokonuje. 

,,Swój chłop”

Tim Walz, członek Gwardii Narodowej, nauczyciel, trener, i polityk. W czym tkwi sukces człowieka, który na giełdzie nazwisk mogących uzyskać kandydaturę na wiceprezydenta początkowo w ogóle się nie pojawiał? 

Odpowiedzi na to pytanie doszukiwałbym się w tzw. swojskości Walza. Nie wywodzi się on ze społecznych elit i jest reprezentantem klasy średniej. Za sprawą ponad dwudziestoletniej kariery nauczycielskiej, rozumie, jak wyglądają problemy zwykłych ludzi, i jak dużą wagę przywiązują oni, chociażby do piątkowych wieczorów, kiedy to mają miejsce rozgrywki szkół średnich w futbolu amerykańskim. Gdyby przeciętny Amerykanin miał możliwość pójścia z Waltzem na obiad, nie odczułby on zderzenia się ze sobą dwóch światów. 

Paradoks Walza 

Nominacja Waltza spowodowała rzecz wręcz niespotykaną w partii demokratycznej, mianowicie wszyscy wyrazili zadowolenie z takiego wyboru. Zarówno skrzydło prawicowe (Joe Manchin), jak i lewicowe (Alexandra Ocasio-Cortez) odczuwa, że został wybrany ich reprezentant. To co można zauważyć teraz u demokratów, ma także odzwierciedlenie w całym kraju. Waltz, choć jest demokratą, wygrywa tam, gdzie prym mają republikanie. W 2006 roku, kiedy po raz pierwszy ubiegał się w wyborach o miejsce w Izbie Reprezentantów, pokonał zasiadającego tam od 12 lat republikanina Gila Gutknechta. Od tego momentu pięciokrotnie uzyskiwał reelekcje. Republikanie odzyskali miejsce w izbie dopiero w 2018 roku, kiedy to Walz został wybrany na Gubernatora stanu.

Jako Gubernator realizował programy, które w Europie zyskałyby miano liberalnych, lecz w społeczeństwie amerykańskim zazwyczaj byłyby określone jako skrajnie lewicowe. Mowa tu m.in. o zabezpieczeniu prawa do aborcji na szczeblu stanowym, zalegalizowaniu marihuany, wprowadzeniu darmowych posiłków dla uczniów w szkołach, czy wprowadzeniu regulacji, która zapewniła osobom ze społeczności LGBT+, refundacje terapii mającej na celu korektę płci. I choć te wszystkie, rzeczy niewątpliwie nie są postulatami trafiającymi do republikanów, to jednak dzięki ludzkiemu, a nie instrumentalnemu przedstawieniu tych problemów, nie odrzucają one potencjalnych wyborców. W końcu sam Donald Trump w 2019 roku powiedział, że Tim Walz jest,,świetnym człowiekiem’’. Co ciekawe, nawet media kreują Waltza na centrystę, choć wiadomym jest, że każda inna osoba wprowadzająca takie zmiany miałaby automatycznie łatkę radykała. Walz niejako swoją aurą sprawił, że każdy widzi w nim kogoś innego. Dla jednych jest człowiekiem zasłużonym dla ojczyzny, dla drugich pokornym nauczycielem oddającym się lokalnym sprawom, a dla trzecich człowiekiem, z którym mogliby wyjść na strzelnicę postrzelać. Nikt jednak nie widzi w nim wpierw polityka, i to jest jego największą zaletą. 

Dylemat Harris

Kamala Harris miała niezwykle twardy orzech do zgryzienia podczas wyboru swojego kandydata na wiceprezydenta. Choć wiadomym było, że będzie to biały mężczyzna, większość obserwatorów typowała osoby ze stanów wahających się, ponieważ to stany takie jak Pensylwania, Arizona i Wisconsin zadecydują o tym, kto wygra tegoroczne wybory. Wybór Harris padł jednak na Walza z niebieskiej Minnesoty. Tym samym ostatecznie z wyścigu wykluczony został Josh Shapiro Gubernator Pensylwanii, będący wschodzącą gwiazdą partii demokratycznej. Za Shapiro przemawiał stan, jego niezwykłe oratorskie zdolności, umiejętność mobilizacji wyborców oraz prokuratorskie doświadczenie. Kluczową jednak kwestią, która zaważyła na końcowej decyzji, było jego żydowskie pochodzenie. Problematycznym zadaniem dla sztabu wyborczego byłoby przede wszystkim objaśnienie wyborcom arabskiego pochodzenia, dlaczego w czasie studiowania w Izraelu Shapiro służył w izraelskich siłach obronnych jako ochotnik. Zważywszy na to, jak wygląda dzisiejsza sytuacja na Bliskim Wschodzie, sztab Harris postanowił postawić na bezpiecznego konia, który nie spowoduje odpływu nielicznej, lecz niezwykle istotnej  grupy wyborców. 

Zarys kampanii 

Kampania duetu Harris-Walz będzie oscylować wokół tematów związanych z prawami kobiet i mniejszości, liczne będą także odniesienia do klasy średniej, której przedstawiciele de facto zadecydują, kto wygra wybory. Zapewne symbolicznie będzie także wykorzystywany zarys starcia byłej prokuratorki z osobą skazaną. W polityce międzynarodowej z kolei możemy liczyć na dalsze wspieranie Sojuszu Północnoatlantyckiego i Ukrainy. Kwestia Bliskiego Wschodu zapewne zostanie przemilczana. Pierwsza debata Harris-Trump będzie miała miejsce 10 września w telewizji ABC NEWS.

Treść wygenerowana przez sztuczną inteligencję

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 + 3 =