Czy AI zastąpi astrologów? Rozmowa z dr Piotrem Piotrowskim, prezesem Polskiego Towarzystwa Astrologicznego
7 min readPIOTR PIOTROWSKI – dr n. hum., filozof, astrolog (DMA – Diploma in Medieval Astrology). Jest autorem kilku książek, m.in. Jung i astrologia (2002), Lilith Czarny Księżyc (2007), Przesłanie Chirona (wyd. I 1997, wyd. II popr. 2008), Małe planety – nowe odkrycie astrologii (2010) oraz Reguły astrologii tradycyjnej (2011), Albumasar i jego »Ysagoga minor« (współautor S. K.-Zimnicka, 2020). Specjalizuje się w jungowsko-analitycznym sposobie interpretowania horoskopów indywidualnych, a także w tradycyjnych technikach astrologii urodzeniowej, horarnej, elekcyjnej i mundalnej. Jego obszar badawczy stanowi filozofia religii oraz historia doktryn i idei astrologicznych. Prowadzi profesjonalne sesje i konsultacje astrologiczne, jest nauczycielem astrologii współczesnej i średniowiecznej. Od marca 2013 roku Prezes Polskiego Towarzystwa Astrologicznego oraz redaktor serii wydawniczej Biblioteka Polskiego Towarzystwa Astrologicznego. Strona: piotrpiotrowski.com
Zbliżają się wybory samorządowe, w których, w skali kraju, do obsady jest niemal 50 000 stanowisk. Ich wyniki zapewne spędzają sen z powiek wielokrotnie większej liczbie startujących w nich kandydatów. Czy astrologia ma zastosowanie do dziedziny polityki i może pomóc tym ludziom w przewidzeniu losów ich karier samorządowych?
Myślę, że tak. Spoglądając na historię astrologii, widzimy że zawsze była ona blisko polityków, władców, książąt, magnatów, cesarzy i innych przywódców. Cofając się do początków astrologii, do tradycji sumeryjskiej, widzimy, że wszelkie ówczesne przewidywania dotyczyły losów władców, które miały ogromne przełożenie na losy państw. Mówimy tu o systemach monarszych, w których astrologia cieszyła się ogromnym zainteresowaniem władców, szukających rozmaitych sztuczek i zabiegów służących przedłużeniu ich władzy. Z historii znamy choćby takie przykłady, jak królowa Elżbieta I i jej nadworny astrolog John Dee. Zapisywał on jej swoje przewidywania na kartkach oznaczonych numerem 007, do czego nawiązywał Ian Fleming, pisząc powieści o Jamesie Bondzie.
Astrologowie zawsze byli blisko polityków, bardziej współczesnym przypadkiem może być Adolf Hitler i cały ezoteryczny nurt nazizmu. To nie jest oczywiście tak, że astrologia w jakiś szczególny sposób nadaje się do faszyzmu. Po prostu może ona być łączona z przeróżnymi nurtami ideologicznymi.
Natomiast, jeśli mówimy o wyborach samorządowych, tak, jak Pan wspomniał, niesamowicie rozdrobnionych, w których startuje ogromna liczba kandydatów, to nie można czynić wobec tych wyborów jakichś ogólnych, obejmujących je w całości prognoz. Można je jednak przeprowadzać w perspektywie jednostkowej, w odniesieniu do konkretnej osoby. Również sam odbywam rozmowy z kandydatami na prezydentów miast czy radnych.
Czyli nie można czynić przewidywań odnośnie nie tyle do losów konkretnego człowieka, co w odniesieniu do takich szerszych bytów, jak partie i państwa?
W tym konkretnym przypadku, o którym Pan mówi, tak. Astrolog nie może stwierdzić: Iksiński się nie dostanie, Ygrekowski się dostanie, i tak dalej, bowiem takie analizy przeprowadzamy na podstawie konkretnych, indywidualnych horoskopów, a żaden astrolog nie dysponuje taką ilością danych. Przypomnijmy że horoskop tworzy się na podstawie dokładnej daty, godziny oraz miejsce urodzenia, więc te dane muszą być bardzo szczegółowe.
Ale w przypadku, np. drugiej tury wyborów prezydenckich, kiedy mamy dwóch kandydatów i dwa mniej lub bardziej znane horoskopy, to wtedy już możemy powiedzieć, kto wygra. Choć akurat w przypadku wyborów w 2020 r. techniki astrologiczne pokazywały bardzo wyrównane szanse Dudzie i Trzaskowskiemu. Ale już na przykład w przypadku ostatnich wyborów parlamentarnych wystąpiło ewidentne wskazanie na opozycje, która, jak wiadomo, ostatecznie wygrała.
A czy kiedy dysponujemy tymi wymienionymi przez Pana danymi, godziną, datą, i miejscem urodzenia, to czy dalsze analizy przeprowadzana są przy pomocy bardzo ścisłych algorytmów i zasad, tak iż zadanie to mogłoby być powierzone wystarczająco zaawansowanej sztucznej inteligencji? Czy może jednak jest tutaj obecny też pewien aspekt intuicji, nieświadomości, czegoś co umyka ścisłym równaniom?
Tak, bo astrologia lokuje się na styku matematyki, mitologii i psychologii, będąc niejako starszą siostrą tej ostatniej. Przed wyodrębnieniem się psychologii jako osobnej nauki, astrologia podejmowała się takich jej funkcji, jak choćby typologia charakterów. Ostatnio jeden z moich studentów zapytał sztucznej inteligencji, czy może ona zastąpić astrologów. Ta, bardzo inteligentnie, odpowiedziała mu, że może ona pomóc astrologom w obliczeniach, w wyznaczaniu położenia różnych obiektów, w tej części stricte matematycznej, ale w interpretacji go nie wyręczy. Astrologia posługuje się bowiem językiem symbolicznym, który z definicji jest wieloznaczny. Jego rozumienie jest indywidualne i bazuje na intuicji i umiejętności kojarzenia. To swoiste odczytywanie znaczeń, pewien szczególny rodzaj hermeneutyki.
Współcześnie psychologia nie zatraca całkowicie swojej astrologicznej przeszłości. Przykładem może być psychologia analityczna Carla Gustava Junga, o czym w 2002 r. pisał Pan w jednej ze swoich książek, w Jungu i astrologii. Czym właściwie dla Junga była astrologia? Czy była pewnym obiektem zewnętrznym, badanym przy pomocy psychologii analitycznej, czy może było pewnym źródłem zasilającym jej rozwój?
Myślę, że była i jednym, i drugim. Jung zainteresował się astrologią bardzo wcześnie, już w 1911 r. Wtedy to jeszcze przyjaźnił się z Freudem, który widział go jako następcę tronu nowej wówczas psychoanalizy, i który ze zdziwieniem spoglądał na zainteresowanie Junga takimi ,,dziwadłami’’. Nie była to jednak jakaś chwilowa fascynacja. Jung nawet na łożu śmierci mówił o tym, że astrologia go inspirowała i otworzyła mu oczy. Moje wcześniejsze słowa o tym, że ,,astrologia jest starszą siostrą psychologii’’, to właśnie parafraza z Junga.
Widział on w astrologii próbę opisania ludzkiej psychiczności, a w samym fakcie powstania astrologii potwierdzenie słuszności jego koncepcji nieświadomości zbiorowej i archetypów. Z drugiej strony wykorzystywał on też astrologię, żeby uprawomocnić swoją teorię synchroniczności, czemu poświęcił rozprawę razem z Wolfgangiem Paulim. Natomiast w formie empirycznej posługiwał się astrologią podobnie jak księgą I Ching, w oparciu o przekonaniu, że bazują one na związkach akauzalnych, nieprzyczynowych, łączących umysł i psyche.
Jakkolwiek astrologia odegrała dużą rolę w myśli jungowskiej, to nie poświęcił on jej żadnej zwartej pracy, takiej jak na przykład Alchemia psychologia w przypadku alchemii. Dlatego jego poglądy na astrologię musimy rekonstruować na podstawie fragmentów różnych jego publikacji i udzielanych wywiadów. Moja książka jest próbą takiej rekonstrukcji.
A gdzie, w jakim czasie i w jakim miejscu możemy doszukiwać się początków astrologii?
Wszystko zaczęło wtedy, kiedy człowiek spojrzał w niego, zobaczył gwiazdy, i próbował dostrzec w nich sens i porządek. Pierwsze zapiski znajdujemy w babilońskich tabliczkach Enuma Anu Enlil. Zawarte w nich wiersze, wskazujące na omeny w rodzaju ,,jeśli ta gwiazda będzie tam, to będzie źle’’, były bardzo ogólne. Jednak sam fakt zainteresowania tą sferą jest wart odnotowania. W późniejszym czasie astrologię sumeryjsko-babilońską wraz z drugim bardzo ważnym źródłem, czyli astrologią egipską, przejęli Grecy. Skodyfikowali ją, uporządkowali i poddali pewnemu umatematycznieniu, ponazywali. To oni nadali ostateczny kształt zodiakowi, stworzyli domy horoskopowe, wyznaczyli ascendent, wszystkie elementy, które dzisiaj są dla astrologów oczywiste.
A czy gdzieś na świecie astrologia powstała w sposób całkowicie niezależny i odrębny wobec tradycji wywodzącej się z antyku?
Drugim taki potężnym systemem astrologicznym jest system indyjski, który z kolei zasilał astrologię chińską, poniekąd tybetańską, choć i on, mimo bazowania na fundamencie wedyjskim, wywodzi się poprzez astrologię arabską z systemu greckiego.
Jeśli zaś chodzi o Amerykę łacińską prekolumbijską, to faktycznie wypracowano tam system odrębny, wyposażony we własny zodiak i własne umocowanie kulturowe. Nie był on jednak tak rozbudowany jak ten grecki czy indyjski. Możemy o nim przeczytać, choć w mocno popularnonaukowej wersji, w książce Zodiak dalekich lądów krakowskiej badaczki, Bogny Wernichowskiej.
A czy współcześnie również mamy do czynienia z pewnym geograficznym zróżnicowaniem astrologii? Takim jak w przypadku religii – jakbyśmy pojechali parę tysięcy kilometrów na południe, to tam by dominował islam. Jakbyśmy pojechali parę tysięcy kilometrów na wschód, to tam z kolei dominowałoby prawosławie. Czy z astrologią jest podobnie, w różnych częściach świata przedstawia się nieco inaczej?
Takie różnice możemy dostrzec nawet pomiędzy astrologią europejską a astrologią amerykańską. Jest ona odmienna pod kątem technicznym, zawiera inny układ domów. Jest ona również bardziej kapitalistyczna, to jest nastawiona na badanie spraw finansowych. Z kolei astrologia wschodnia, orientalna, umocowana w hinduizmie i buddyzmie, w których bardzo ważna jest koncepcja reinkarnacji, metempsychozy, jest bardziej podporządkowana sprawom duchowym, badaniu karmy, z którą przyszło się na świat.
Również astrologia rosyjska jest zupełnie inna, położona na styku wierzeń prawosławnych i szamańskich, obejmując przy tym nieistniejące, ezoteryczne planety, np. Nibiru.
Czy horoskopy zamieszczane w prasie popularnej czy też masowej, w każdym razie nie tej specjalistycznej, mają coś wspólnego z astrologią uprawianą w sposób bardziej zniuansowany, podbudowany teoretycznie? Czy takie horoskopy pomagają, czy może raczej mylą?
Taka „astrologia gazetowa”, jak ją nazywamy, służy raczej zabawie i rozrywce. Nawet bazując na pewnej wiedzy, potrzebnej, żeby przewidzieć, jaki wpływ będzie mieć dana planeta na określony znak, to taki horoskop będzie bardzo uproszczony, gdyż obejmować będzie jedną dwunastą populacji. Warto podkreślić, że astrologia gazetowa ma się tak do właściwej astrologii, jak gazetowe psychotesty do psychologii akademickiej.