Nie zabijajcie detali – koniec ery minimalizmu
4 min readMinimalizm to filozofia życiowa, polegająca na pozbyciu się nadmiaru rzeczy i skupieniu się na tych kluczowych. Jest to również dominująca od kilku lat forma projektowania, która opiera się na praktyczności i prostocie. Minimalizm głęboko osiadł w naszej kulturze, stając się domyślnym wyborem dla projektantów. Mimo wszystkich jego zalet większość zgodzi się, że brakuje mu jednej istotnej rzeczy — charakteru.
Najczystsza forma piękna
Początki minimalizmu sięgają wczesnych lat sześćdziesiątych XX wieku. Zaczął się wówczas przejawiać w dziedzinach takich jak: malarstwo, architektura, literatura czy nawet muzyka. Pionierami minimalizmu w designie byli między innymi Donald Judd i Frank Stella. Ten nowy ruch polegał na odrzuceniu wielu wykorzystywanych dotychczas przez twórców środków wyrazu. W zamian mieli skupić się na tych fundamentalnych, takich jak podstawowe kształty, materiały przemysłowe i białe przestrzenie, tworząc tak zwaną „najczystszą formę piękna”. Skutkowało to pozbyciem się głębszego wyrazu i metafory z tworzonej sztuki. Te aspekty zostały uznane za zwyczajnie zbędne.
Współczesny fenomen prostoty
Choć minimalizm w pełni rozwinął się w połowie XX wieku, ta estetyka wizualna w pełni zdominowała świat dopiero kilka lat temu, stając się przodującym stylem m.in. w grafice, modzie i architekturze. Świat oszalał na punkcie hasła „less is more”, firmy maksymalnie upraszczały swoje loga, a celebryci z dumą prezentowali wielkie, puste posiadłości. Kiedyś dobrobyt wyrażał się przez przepych, obecnie zaś pożądana jest przestrzeń i prostota.
Tak szeroka popularyzacja minimalizmu stanowi odpowiedź na hałaśliwe i zagracone style minionych lat. Ludzie zmęczeni maksymalizmem, abstrakcyjnymi wzorami i rozmaitymi teksturami, zaczęli kierować się w stronę wizualnego upraszczania świata. Dużą rolę w ewolucji projektowania miała sama filozofia minimalizmu. Łatwiej żyje się, mając mniej niepotrzebnych rzeczy, a przebywanie w jasnych i przejrzystych pomieszczeniach jest kojące dla zmęczonego codziennym zgiełkiem umysłu. Minimalizm w zamyśle jest też bardziej ekologiczny, co ma duże znaczenie we współczesnej rzeczywistości.
Minimalizm w brandingu
W ramach ewolucji projektowania zauważyć można trend polegający na upraszczaniu logotypów. Coraz więcej marek decyduje się na zmianę swojego wizerunku, wybierając nowoczesną oprawę graficzną, pozbawioną nadmiernej ilości detali.
Za tą decyzją stoi chęć poprawy ogólnego odbioru marki. Odświeżony wizerunek ma zapewnić lepszą zapamiętywalność. Prawdziwym prekursorem w tym przypadku jest firma Apple, która do swojego brandingu i designu produktów od lat podchodzi bardzo oszczędnie, co czyni je ponadczasowymi.
Obecnie ważne jest także, aby logo było skalowalne i pozostawało czytelne w różnych formatach np. na małych ekranach smartphonów. Ograniczenie się do podstawowych kształtów i brak tekstur znacznie to ułatwia.
Pomimo dobrych intencji zmiany wizerunkowe marek często nie są pozytywnie odbierane. Nieostrożnie przeprowadzone rebrandingi mogą prowadzić do utraty uroku i cech charakterystycznych marki. Ogromną wadą minimalistycznych logotypów jest bowiem ryzyko powielania. Wówczas firma traci swoją unikalność i trudno ją odróżnić od konkurencji, co może prowadzić do utraty lojalności klientów oraz spadku rozpoznawalności marki.
Między trendem a pragnieniem komfortu
Minimalizm w architekturze został spopularyzowany pod koniec lat osiemdziesiątych. Przodkiem wszechobecnych dzisiaj czarno-białych przestrzeni były butiki, jakie projektowano wówczas dla znanych marek modowych. Gładkie powierzchnie, zimne oświetlenie i jak najmniejsza ilość mebli zapewniały skupienie całej uwagi na ubraniach.
Kluczem minimalistycznej architektury określono redukcję projektu do najistotniejszych elementów, skupienie się na formie, grze światłem i przestrzeni. Elementy obecne we wnętrzu mają być zredukowane do takiego stopnia, że nie można już nic z niego usunąć, w celu ulepszenia projektu. Minimalistyczne idee wielkich architektów, takich jak Ludwig Mies van der Rohe czy Tadao Ando, z czasem przekształciły się w luksusowy sposób na życie, do którego zaczęły dążyć elity. Dziś czynią to całe masy.
Monochromatyczna paleta kolorów, funkcjonalność i inspiracja skandynawskimi wzorami obecna jest dziś w wielu domach. Sieciówki, takie jak IKEA, pozwalają za przystępną cenę poczuć ludziom ducha minimalizmu. Proste projekty cieszą się dużą popularnością, ułatwiają osiągnięcie spójności oraz dają poczucie organizacji i czystości.
Minimalistyczny design, pomimo swojej popularności, coraz częściej jest krytykowany. Duży wpływ na tę zmianę w myśleniu społeczeństwa miała z pewnością pandemia. Spędzanie większej ilości czasu w domach pozwoliło zauważyć, że minimalistyczne wnętrza są zimne i brakuje im ducha. Na dłuższą metę, dla wielu mogą być bardziej dołujące niż uspokajające. Ludzkość zaczęła ponownie wyrażać chęć wypełniania pomieszczeń kolorem i przedmiotami, które niekoniecznie pasują do reszty, ale nadają indywidualnego charakteru i odzwierciedlają osobowość mieszkańca.
Tęsknota za detalem
Choć wielu uważa minimalizm za styl ponadczasowy, który już nigdy nie zostanie zastąpiony, kluczowe jest zrozumienie, że każdy nurt w projektowaniu w pewnym momencie osiąga swój szczyt, który zwiastuje kres jego świetności. Stopniowe odchodzenie od zasad minimalizmu może wskazywać na to, że jednak nie pozostanie on przodującym stylem na zawsze.
W młodych pokoleniach budzi się nostalgia do przeszłości i maksymalizmu, jaki być może pamiętają z dzieciństwa. Wszystko wskazuje na to, że pomimo uniwersalności, jaką cechuje się minimalizm, cykl trendów w projektowaniu nie zostanie zatrzymany. Potrzeba różnorodności na przestrzeni kolejnych lat doprowadzi zatem do powrotu trendów z przeszłości, a także powstania tych całkowicie nowych, co zakończy erę minimalizmu.