Zielonym do góry!
4 min readNiewielu z nas zastanawia się na co dzień, jak duże znaczenie mają dla nas lasy. Nie zdajemy sobie sprawy z faktu, że wystarczą tylko dwa średniej wielkości drzewa, by zapewnić jednej osobie zapas tlenu na cały rok. Na świecie widoczna jest jednak głęboko posunięta deforestacja. Nikt inny, jak tylko człowiek sam sobie zabiera powietrze. Na szczęście zaczynamy budzić się z letargu. Powstaje coraz więcej inicjatyw mających na celu rekonstrukcję lasów, a o jednej z nich z pewnością słyszeliście.
Jedno zdrowe, wysokie na około 10 metrów drzewo wytwarza średnio 118 kilogramów tlenu rocznie. Zapotrzebowanie dorosłego człowieka jest nieco większe – 176 kilogramów, tak więc dwa średniej wielkości drzewa zaspokajają potrzeby jednej osoby. Drzewa to jednak nie tylko „producenci” tlenu. To także nasza osłona przed smogiem, a trzeba pamiętać o tym, że Polska zajmuje niechlubne drugie miejsce pod względem zanieczyszczenia powietrza w Unii Europejskiej. Musimy więc zacząć dbać o lasy.
Więcej wycinek niż sadzonek
Przyjmując szeroką perspektywę nie trzeba się wcale wysilać, by dostrzec, że na całym świecie drzewa wycinane są na potęgę. Nie możemy zapominać też o katastrofach naturalnych. Skutki pożarów lasów w Amazonii, na Syberii, a także w Kongo i Angoli odczuwać będziemy jeszcze długo. W czasie ich trwania nie tylko zginęły miliony organizmów, ale zniszczeniu uległy też zielone płuca naszej planety. Nie jest to jednak jedyne naturalne zagrożenie dla drzew. Gwałtowne, długotrwałe nawałnice mogą wyrządzić równie duże spustoszenie. Przykładu nie trzeba szukać daleko – latem 2017 roku doświadczyliśmy tego na własnej skórze. Wystarczyły dwa dni, by całe hektary lasów zostały powalone, a ponure żniwo tej katastrofy widać do dziś. Jadąc niektórymi pomorskimi drogami nie otaczają nas już piękne, gęste, zielone lasy – w sierpniu 2017 roku leśny krajobraz zamienił się w pobojowisko. Połamane drzewa upadały jedno na drugie. Od tamtejszych wydarzeń minęły już ponad dwa lata. Lasy Państwowe oczyszczają te tereny, starają się polepszyć sytuację, jednak brakuje im rąk do pomocy. Dzięki temu narodziła się piękna idea.
Do nasadzenia
– Mówi się o tym, że nawałnice z 2017 to największy kataklizm w historii Lasów Państwowych. Powalone zostały miliony drzew. Jednym z najbardziej poszkodowanych terenów, które wtedy ucierpiały, było Nadleśnictwo Lipusz, które jest zlokalizowane godzinę drogi od Trójmiasta i które jest bliskie sercu wielu mieszkańcom Pomorza. Właśnie dlatego, wybraliśmy ten obszar na miejsce akcji – mówi Małgosia Dąbrowska, marketing manager z firmy Torus. Sama idea sadzenia drzew była szczytna, jednak nie było wiadomo ile osób z firm powiązanych z Torusem będzie chciało się w nią zaangażować. – Myśleliśmy, że pojedzie z nami może 200-300 osób i to będzie sukces. Jednak na dwa miesiące przed planowanym terminem wydarzenia okazało się, że zapisało się ponad 1500 osób! – dodaje Małgosia. Organizatorzy stanęli przed ogromnym wyzwaniem. Trzeba było zapewnić uczestnikom transport, miejsca parkingowe dla kilkunastu autokarów, halę namiotową z poczęstunkiem oraz zorganizować atrakcje dla dzieci. Zadanie z pewnością nie było łatwe, ale udało się. – Założenie na te dwa dni było takie, że posadzimy około 50 tysięcy sadzonek. Ale minęło 1,5 godziny od rozpoczęcia, a sadzonki powoli zaczęły się kończy . Trzeba było skorzystać z rezerwy, czyli z terenów, które miały zostać obsadzone tydzień później przez kolejne firmy. Tego pierwszego dnia posadziliśmy około 57 tysięcy sadzonek. Leśnicy byli w szoku, przyznali, że nas nie docenili. Na początku instruowali nas tylko: „Zielonym do góry!”. Nie spodziewali się, że będziemy tak efektywni i jakość naszej pracy będzie tak wysoka.
Kolejny dzień akcji był jeszcze większym wyzwaniem logistycznym zarówno dla organizatorów z Torusa, jak i dla leśników. Trzeba było przygotować dodatkowy teren i sadzonki. – Ostatecznie wszystko przebiegło bardzo sprawnie. Leśnicy uprzedzali nas, że przygotowali spore zapasy sadzonek i na pewno wszystkiego nie zasadzimy, ale my wykonaliśmy taką pracę, że ponownie ich zaskoczyliśmy. Łącznie posadziliśmy około 110 tysięcy drzew, co przekłada się na około 11 hektarów.
Co dalej?
– Pierwsza akcja zakończyła się tak dużym powodzeniem, że już kilka dni później uczestnicy pytali, kiedy kolejna – mówi Małgorzata Dąbrowska. – Z uwagi na odniesiony sukces, postanowiliśmy 4 kwietnia 2020 r. zorganizować drugą edycję Do Nasadzenia. Nauczeni doświadczeniem spodziewamy się licznej ekipy. Wielu uczestników dziękowało nam za możliwość udziału w akcji. Niektórzy zapewniali nawet, że to najlepsze wydarzenie, w jakim dotychczas brali udział. Wszyscy byli bardzo zaangażowani. Liczyli posadzone drzewa, rywalizowali kto więcej zasadził, a niektórzy zaznaczali nawet pinezki w swoich telefonach, żeby zaznaczyć, gdzie konkretnie rośnie „ich drzewo”. Przyznam, że dla mnie to był projekt wielkich zaskoczeń.
Nie jednorazowa akcja, ale edukacja
Akcja Do Nasadzenia to nie tylko wspólne sadzenie drzew. Organizatorzy postanowili wydać również książkę dla dzieci. Opatrzona pięknymi ilustracjami publikacja to opowieść o Hani i Janku, którzy wraz z dziadkiem leśniczym podpatrują przyrodę, budują szałas i uczą się leśnej etykiety. Pewnej nocy, dzieciom przytrafiło się coś przerażającego. Wielka wichura powaliła drzewa w ich ukochanym lesie. Co można zrobić? Jak pomóc? Odpowiedź znajdziecie czytając książeczkę: „Był sobie las”…
Tekst powstał we współpracy z firmą TORUS.