Thriller roku – „W domu” Harlana Cobena
3 min readRecenzję tę należy rozpocząć od jedynych właściwych słów – nareszcie doczekaliśmy się w Polsce jedenastej części serii o Myronie Bolitarze autorstwa Harlana Cobena. Oczekiwaliśmy jej od 2012 roku, gdy to „Wszyscy mają tajemnice” pozostawiła w najgorszym możliwym momencie fanów mistrzowskiego duetu – Myrona i Wina. Niewtajemniczonym w losy bohaterów polecam zacząć od pierwszej części, czyli „Bez skrupułów”. To książki warte uwagi osób, które nie uważają czytania za rozrywkę i nie dostarcza im to wrażeń.
Dwaj sześcioletni chłopcy zostają porwani. Wszystko dzieje się jednego z tych najzwyklejszych dni, w pełnym przepychu domu należącym do rodziny wielkich interesów. Takiej sytuacji nikt nie mógł się spodziewać. Wbrew pozorom nie chodzi o okup, nic nie jest na tyle proste. Dopiero po dziesięciu latach Win, czyli bohater przypominający Batmana z pewną dozą psychopatii, natrafia na ich ślad w ciemnych zaułkach Londynu. W rozwiązanie tej trudnej zagadki angażuje się również Myron i razem robią wszystko, by chłopcy powrócili do domów. Czy sprawa sprzed tylu lat może zostać wyjaśniona oraz czy jest szansa, że wszystko zakończy się szczęśliwie?
Próba nakreślenia fabuły thrillera, który dodatkowo jest kolejną częścią dosyć długiego cyklu, jest jak spacer na polu minowym, więc ręce na klawiaturze drżą ze strachu przed spoilerem. Do lektury zasiadłam z wielkim zapałem i rozczuleniem przez powrót do uwielbianych bohaterów. Obawiałam się przed rozpoczęciem czytania, że moja opinia będzie skrajnie nieobiektywna i kierowana pielęgnowanym od lat sentymentem. Na szczęście mogę powiedzieć, że tak nie jest. Książka ma swoje mankamenty, ale zalet jest zdecydowanie więcej i pozbawiają one jakiegokolwiek znaczenia wszelkie niedociągnięcia. Zacznę od tego, co jest w tej książce najważniejsze, czyli od bohaterów. Kreowanie ich Harlan Coben opanował do perfekcji. Nie są to postaci jednowymiarowe czy bez wyrazu (z czym często spotykam się np. w przypadku literatury skandynawskiej). Nawiązują więzi i przeżywają dramaty, w które łatwo się czytelnikowi wczuć. Warstwa obyczajowa pod wieloma względami odzwierciedla wielowymiarowość życia, jego gorzko-słodki smak. Nic nie jest czarno-białe, autor buduje świat w różnych ułamkach i odcieniach szarości. Sam pomysł na intrygę jest nie do przewidzenia, aż do ostatnich rozdziałów.
Rozwiązanie zwraca uwagę na dosyć poważne zaniechanie (charakterystyczne przede m. in. dla Stanów Zjednoczonych). Nie chcąc zdradzić zbyt wielu szczegółów, mogę tylko wspomnieć, że chodzi o kwestie przechowywania i zabezpieczania broni palnej, która łatwo może dostać się w niepowołane ręce. Polecam przekonać się o tym samemu, szczególnie dlatego, że język jest bardzo współczesny, a autor nie męczy nikogo zbyt długimi opisami. Dodatkowo, historia jest angażująca i nie nuży mimo swojej objętości. Niestety niektóre sceny akcji są nieco przerysowane, ale nie razi to bardziej, niż w przeciętnym thrillerze. Do tego z każdym kolejnym rozdziałem jest już tylko lepiej i nieco bardziej „przyziemnie”, gdyż autor poświęca większą uwagę wątkom obyczajowym, przez co z każdą kolejną chwilą czytania coraz trudniej się oderwać. Chcąc jeszcze lepiej przybliżyć styl konstruowania samej fabuły, można porównać powieści Harlana Cobena do twórczości Dana Browna, z którym podczas studiów należał do bractwa Psi Upsilon.
Polecam tę książkę, jak i całą serię, czytelnikom o różnych upodobaniach literackich. Lektura ta nadaje się dla każdego, kto chce się dobrze bawić przy historii z dreszczykiem emocji, wyrazistymi bohaterami i ciekawą warstwą obyczajową. Może niekoniecznie jest to pozycja dla młodszych czytelników, lecz nie lubię określać przedziałów wiekowych dla danych książek, ponieważ to sprawa mocno indywidualna. Myślę, że twórczość Harlana Cobena spodoba się niejednemu nowemu czytelnikowi. Liczę również na to, że nie będziemy zmuszeni długo czekać na kolejną część.