04/12/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Barcelona wciąż liderem!

4 min czytania

fot.: Shai Pal (shaipal)/ źródło: Unsplash

Na Camp Nou zawitała rozpędzona drużyna Atletico Madryt. Podopieczni Diego Simeone wygrali siedem ostatnich meczów, w tym niezwykle prestiżowe spotkanie z Interem Mediolan. Los Colchoneros przystępowali do tego spotkania w lepszych nastrojach niż Barcelona, która w pamięci wciąż ma blamaż na Stamford Bridge.

Nikt nie spodziewał się, że zaledwie miesiąc po porażce w El Clasico Barcelona ponownie wskoczy na fotel lidera La Liga. Liczne potknięcia Realu Madryt sprawiły jednak, że przed spotkaniem z Atletico to zespół Hansiego Flicka będzie patrzył z góry na resztę ligowej tabeli. Piłkarze Dumy Katalonii zdawali sobie sprawę z tego, jak wymagające będzie utrzymanie tej lokaty. Przed tą rywalizacją przewaga punktowa nad drugim Realem wynosiła zaledwie punkt, a nad czwartym Atletico — trzy oczka.

Twierdza nie do zdobycia

Diego Simeone pełni funkcję pierwszego trenera Atletico od 2011 roku. Razem z Los Colchoneros święcił wiele sukcesów. Między innymi dwukrotnie wygrał rozgrywki ligowe, a także dwukrotnie dotarł do finału Ligi Mistrzów. Jego zasługi dla drużyny z Madrytu są niekwestionowane. Jednak ani razu podczas swojej wieloletniej kadencji nie udało mu się pokonać Barcelony na Camp Nou. Patrząc na dokonania argentyńskiego szkoleniowca, statystyka robi piorunujące wrażenie. Simeone za wszelką cenę zamierzał przerwać swoją złą passę podczas wtorkowego spotkania.

Najważniejsze ogniwa wracają

Od wielu miesięcy Barcelonę nęka plaga kontuzji. Gdy jeden kluczowy zawodnik wraca po kilkutygodniowej rekonwalescencji, za chwilę kolejny wypada na miesiąc. Dumie Katalonii wciąż nie udało się uporać z tym problemem, jednak powrót do wyjściowego składu Pedriego i Raphinhi wyraźnie poprawił jakość gry. Hiszpan sprawia, że gra w środku pola jest niezwykle płynna. Pedri ma również niezwykły dar – jednym podaniem prostopadłym, jak za dotknięciem magicznej różdżki, potrafi otworzyć partnerom z ataku drogę do bramki rywala. Raphinha natomiast swoją ogromną pracą w pressingu, wbieganiem na wolne pole i niebezpiecznymi strzałami jest zmorą linii obrony przeciwników. Warto podkreślić rolę Brazylijczyka jako kapitana drużyny. Z opaską na ramieniu jest wzorem do naśladowania i motywacją dla kolegów z zespołu.

Przebieg meczu

Pierwsze minuty rywalizacji należały do drużyny przyjezdnych. Mimo tego, że obie drużyny dynamicznie rozpoczęły spotkanie, to Atletico lepiej operowało podaniami. W 19. minucie Alex Baena wykorzystał prostopadłe podanie Nahuela Moliny i zamienił je na bramkę. Początkowo arbiter główny spotkania odgwizdał pozycję spaloną, jednak po weryfikacji VAR okazało się, że linie obrony łamał Pau Cubarsi. Ekipa gości wyszła na jednobramkowe prowadzenie. Taki stan rzeczy ewidentnie rozwścieczył gospodarzy, ponieważ Duma Katalonii ruszyła do natarcia ze zdwojoną siłą. Przyniosło to zamierzony skutek – w 26. minucie spotkania po podaniu od Pedriego w sytuacji sam na sam znalazł się RaphinhaBrazylijczyk minął Jana Oblaka i wpakował piłkę do pustej bramki. Wraz z upływem czasu rósł głód bramek wśród ekipy Hansiego FlickaDani Olmo wywalczył rzut karny dla swojej drużyny, jednak Robert Lewandowski chybił z jedenastu metrów i posłał piłkę nad poprzeczką.

Druga połowa

Barcelona wciąż szturmowała bramkę drużyny Atletico. Pierwszą szansę na zdobycie bramki miał jednak Julian Alvarez,  jego próba lobu była zbyt lekka, a Joan Garcia nie miał problemów z jej obroną. Wraz z upływem minut w szeregach obu drużyn powstawało więcej miejsca do przeprowadzania ofensywnych akcji. W znakomitej sytuacji chybił Raphinha, a w dogodnej okazji spudłował Giuliano Simeone, nie trafiając w światło bramki Garcii. Niedługo potem wyśmienitą okazję miał Olmo. Hiszpan sprytnie odnalazł się w tłoku i precyzyjnym strzałem zdobył bramkę na 2:1, którą okupił kontuzją. Duma Katalonii nabrała wiatru w żagle i zdominowała przyjezdnych z Madrytu. Mimo posiadania piłki i kreowanych sytuacji przez Barcelonę, to Atletico miało świetną okazję do zdobycia bramki wyrównującej. Thiago Almada po minięciu rywali w polu karnym nie trafił jednak do pustej bramki. Wynik spotkania na 3:1 w końcówce przypieczętował Ferran Torres, „gasząc światło” drużynie Los Colchoneros.

Wielki Raphinha

MVP tej rywalizacji został kapitan Barcelony – Raphinha. Brazylijczyk zdobył bramkę i brylował na boisku, co nie uszło uwadze Diego Simeone, który w takich słowach wypowiedział się na temat skrzydłowego Dumy Katalonii:

Raphinha to niesamowity zawodnik. Może grać wszędzie – i jako skrzydłowy, i jako pomocnik, i jako napastnik, a nawet jako wahadłowy. Potrafi strzelać, kreować sytuacje, pressować, wybiegać na wolne pole… Nie wiem, jak to możliwe, że nie wygrał Złotej Piłki. Każdy może wybierać, kogo chce, ale ja wybrałbym jego.

Składy obu zespołów

FC Barcelona: Joan Garcia, Jules Kounde, Pau Cubarsi, Gerard Martin, Alejandro Balde, Eric Garcia, Pedri (Dro Fernandez 74′), Lamine Yamal (Andreas Christensen 88′), Dani Olmo (Marcus Rashford 66′), Raphinha (Marc Cassado 74′), Robert Lewandowski (Ferran Torres 67′).

Atletico Madryt: Jan Oblak, David Hancko, Clement Lenglet, Jose Maria Gimenez, Nahuel Molina, Pablo Barrios, Johnny Cardoso (Koke 14′), Nicolas Gonzalez (Conor Gallagher 46′), Alex Baena (Thiago Almada 62′), Giuliano Simeone (Alexander Sorloth 63′), Julian Alvarez.