Max Verstappen wygrywa Grand Prix Meksyku i pobija rekord zwycięstw w jednym sezonie

red bull meksyk

fot. twitter.com/redbullracing

Max Verstappen wygrał Grand Prix Meksyku i tym samym pobił rekord zwycięstw w jednym sezonie. Wcześniej najlepszy wynik należał do Sebastiana Vettela oraz Michaela Schumachera. Holender zwyciężył w tym roku po raz 14. i zapisał się na kartach historii Formuły 1. Podium uzupełnili Lewis Hamilton i Sergio Perez, dla którego był to domowy wyścig.

Ośmiu kierowców zdecydowało się na start na oponie miękkiej, w tym duet Red Bulla oraz Ferrari. Mercedes z kolei do rywalizacji ruszył na pośredniej mieszance. Max Verstappen udanie wystartował, nie dając się wyprzedzić Lewisowi Hamiltonowi. Sergio Perez awansował za to na trzecią lokatę przed George’a Russella, który przyblokowany został przez zespołowego kolegę. Tuż za ich plecami jechał duet Ferrari. Udany początek zaliczył również Lance Stroll, który awansował o pięć lokat, po starcie z 20. pola. Poza tym niewiele się działo przez pierwszych kilka okrążeń. Doszło jedynie do kilku zmian pozycji, m.in. Daniel Ricciardo awansował przed Zhou Guanyu na dwunaste miejsce. Z przodu za Verstappen cały czas utrzymywał przewagę 1,5 sekundy nad Hamiltonem.

Dużo więcej tracili już kierowcy Ferrari. Piąty Sainz po 15. kółkach był już siedem sekund za czwartym Russellem. Na 14. okrążeniu Pierre Gasly atakował do czwartego zakrętu Lance’a Strolla. Niestety zrobił to jednak mało schludnie, gdyż skończyło się na wypchnięciu rywala poza tor. Francuz nie oddał pozycji, twierdząc, że to Kanadyjczyk nie zostawił mu wystarczająco miejsca. Incydent odnotowali sędziowie i przyznali Gasliemu karę 5-sekund. To jednak najmniejszy problem. Kierowca AlphaTauri ma na swoim koncie dziesięć punktów karnych, które utrzyma aż do maja, a warto przypomnieć, że za zdobycie dwunastu jest zakaz startu w wyścigu. Patrząc na to, że w przyszłym sezonie do maja rozegranych zostanie już pięć Grand Prix plus dwa ostatnie w tym roku, to Francuz musi mieć się na baczności.

Problemy w boksie

Na 24. okrążeniu Perez jako pierwszy z czołówki zjechał do boksu na zmianę ogumienia, lecz jego postój trwał aż pięć sekund. To z racji problemów ze zdjęciem lewej tylnej opony. Na torze pojawił się tuż za plecami Leclerca, a już przy pierwszej możliwej okazji na dojeździe do pierwszego zakrętu awansował przed Monakijczyka na 5. miejsce. Dwa kółka później w alei serwisowej pojawił się Verstappen, ale tu już wszystko przebiegło zgodnie z planem. Holender wrócił do rywalizacji na trzecim miejscu, 13 sekund za duetem Mercedesa, który startował na oponach pośrednich.

Na 30. okrążeniu w boksie zameldował się Hamilton, który otrzymał twarde opony z myślą jazdy tylko na jeden postój. Z alei serwisowej wyjechał sześć sekund za Verstappenem. Po zjeździe Russella powróciliśmy do układu: Red Bull — Mercedes — Red Bull — Mercedes — Ferrari. Zarówno Hamilton, jak i Russell narzekali dość mocno na twarde ogumienie, mówiąc, iż nie był to najlepszy wybór. Mercedes natomiast zaryzykował jazdą na jeden postój, chcąc tym samym ograć strategicznie Red Bulla. Verstappen prowadził różnicą około dziesięciu sekund, natomiast Perez jechał cały czas koło półtorej sekundy za plecami Hamiltona.

Potężna kolizja Tsunody z Ricciardo

Na 52. okrążeniu doszło do kolizji Yukiego Tsunody z Danielem Ricciardo w zakręcie numer 6. Bolid Japończyka został uderzony w boczną część, a następnie podbity w powietrze. Pomimo zjazdu do boksu i wymiany przedniego skrzydła wycofano go z dalszej rywalizacji. Australijczyk za swój wybryk otrzymał karę aż 10-sekund. Na 15 kółek przed końcem wyścigu jasne już było, że to Red Bull wykiwał Mercedesa i zarówno Verstappen, jak i Perez nie zjechali już do alei serwisowej. Meksykanin był cały czas mniej więcej 1,5 sekundy za Hamiltonem i w powietrzu wciąż wisiała możliwość osiągnięcia dubletu przez Czerwone Byki.

Ricciardo pomimo kary nie zamierzał się poddawać i dalej napierał na rywali. Na 62. kółku był już na 7. miejscu, przed oboma kierowcami Alpine. Dla jednego z nich to była dosłownie końcówka jazdy, gdyż trzy okrążenia później silnik w bolidzie Alonso odmówił współpracy i ten zjechał na pobocze. To wywołało wirtualną neutralizację, która szybko się zakończyła po błyskawicznej pracy porządkowych. Za to Ricciardo szalał dalej i na ostatnim okrążeniu miał już ponad 10 sekund przewagi nad kolejnym kierowcą za plecami, więc jego siódma pozycja była już niezagrożona.

Verstappen najlepszy w Meksyku

Do końca nic już się nie zmieniło i Max Verstappen zwyciężył w Grand Prix Meksyku. Była to jego rekordowa 14. wygrana, tym samym przebił on wynik Vettela oraz Schumachera. Na drugim miejscu zameldował się Lewis Hamilton, a na trzecim ulubieniec publiki Sergio Perez. Kierowcy Red Bulla kapitalnie zadbali o opony i byli w stanie przejechać 50. okrążeń na jednym komplecie pośredniej mieszanki. Ograli tym samym strategicznie duet Mercedesa. Katastrofalnie pojechali zawodnicy Ferrari, którzy po bardzo bezbarwnym wyścigu w ich wykonaniu dojechali na miejscach 5. oraz 6., będąc niemal zdublowanym przez Verstappena. W klasyfikacjach doszło do niewielkich zmiany. Perez ponownie wskoczył na drugie miejsce przed Leclerca, Sainz spadł za Hamiltona, a Mercedes zmniejszył stratę względem Ferrari do 40 punktów.

Do końca sezonu pozostały już zaledwie dwa wyścigi. Najbliższe Grand Prix w dniach 11-13 listopada. Wtedy też Formuła 1 zawita do Ameryki Południowej, a konkretnie do brazylijskiego Sao Paolo na tor Interlagos.

klas generalna meksyk

fot. twitter.com/F1

klas konstruktorow meksyk

fot. twitter.com/F1

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdjęcia z tekstu zostały usunięte z przyczyn niezależnych od autora publikacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

siedemnaście + 19 =