Kangury i Los Ticos polecą na mundial w Katarze
4 min readReprezentacje Australii i Kostaryki dopełniły pulę zespołów zakwalifikowanych na piłkarskie mistrzostwa świata. Pierwsi zmierzyli się z Peru i prawo do dalszej gry wywalczyli po rzutach karnych. Naprzeciw drugich stanęli Nowozelandczycy – przegrali jednakże minimalnie.
Australia awans na mundial wywalczyła dopiero po barażach. W drugiej rundzie kwalifikacyjnej z łatwością awansowała dalej, wygrała wszystkie z 8 spotkań. Następnie zaczęły się schody. W fazie finałowej uplasowali się na 3 miejscu, poza miejscami premiującymi bezpośrednim awansem na mundial. Te wywalczyły drużyny Arabii Saudyjskiej i Japonii. O mały włos, a Australijczycy wypadliby z gry już na tym etapie rozgrywek. Zaledwie o 1 punkt wyprzedzili Omańczyków. W azjatyckich play-offach podjęli kadrę Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Po wyrównanej grze przypieczętowali zwycięstwo w 84 minucie meczu, gola na wagę barażu interkontynentalnego strzelił piłkarz Eintrachtu Frankfurt – Ajdin Hrustić.
Awans na turniej główny nie należał do zadań łatwych. Peruwiańczycy, bo na nich trafili podopieczni Grahama Arnolda, zgromadzili 24 punkty w 18 meczach strefy kwalifikacyjnej Ameryki Południowej – wyprzedzili chociażby Kolumbię czy Chile, które osiągały w przeszłości dobre wyniki na mistrzostwach świata. Ponadto to zespół wybiegany, solidny pod względem kondycyjnym. Australia miała przed sobą nie lada wyzwanie. Z przebiegu gry i pod względem statystyk kibice doświadczyli bardzo wyrównanego spotkania z dużą ilością fauli – typowy mecz walki, gdzie obydwie drużyny przeważnie grają ostrożnie, by nie popełnić najmniejszego błędu. Mecz zakończył się wynikiem 0:0. Wielką szansę w 107 minucie spotkania miało Peru, w słupek trafił Edison Flores, na co dzień występujący w amerykańskim DC United.
Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. Sędzia odgwizdał koniec meczu, piłkarze przygotowywali się do serii rzutów karnych. Selekcjoner Australii postawił wszystko na jedną kartę i zmienił bramkarza. Między słupkami stanął roztańczony Andrew Redmayne. Dosłownie, bo na linii bramkowej balansował na nogach jak za dawnych lat Jerzy Dudek w finale Ligi Mistrzów z 2005 roku. Może tylko trochę bardziej komicznie. Mimo wszystko to dzięki jego interwencji Kangury po raz kolejny awansowały na mistrzostwa świata.
Goalkeeper Andrew Redmayne… Came off the bench for Australia in the final minute of extra time just for penalty shoot-out… He did this dance on the line every time… And for the critical penalty kick it worked! pic.twitter.com/hUb2g9Mevd
— Simon Sandiford (@SimonUpNorth) June 13, 2022
Kostaryka w 2014 roku zadziwiła świat swoim fenomenalnym występem na mundialu w Brazylii. Wyszli z 1 miejsca w grupie z Anglią, Włochami i Urugwajem, a grę zakończyli dopiero w ćwierćfinale. Odpadli wówczas z Holandią po rzutach karnych – przyszłymi brązowymi medalistami.
W kwalifikacjach do katarskich zmagań zajęli 4 miejsce w grupie, uznając wyższość Kanady, Meksyku i Stanów Zjednoczonych. Zdobyli taką samą liczbę punktów jak Amerykanie, lecz z gorszym bilansem bramkowym. Mimo walki o awans w barażu, większość spoglądała na nich z optymizmem. Trafili na rywala z niższej półki. Nie ma co się oszukiwać, Nowa Zelandia co 4 lata zwycięża w eliminacjach Oceanii, gdzie poziom gry jest zdecydowanie najniższy spośród wszystkich kontynentów świata (między innymi dlatego Australia gra w eliminacjach azjatyckich). Dla Nowozelandczyków to nie problem rozprawić się z reprezentacjami Fidżi, Wysp Salomona czy Papui Nowej Gwinei. Problem zaczyna się w momencie, gdy wychodzą poza własne podwórko.
Ostatni raz na mundialu Nowozelandczycy zagrali w 2010 roku, wtedy w play-offach trafili na zespół Bahrajnu, po niezbyt ciekawym dwumeczu po raz drugi w historii znaleźli się w prestiżowym gronie najlepszych zespołów na świecie. Tym razem jednak ponownie nie udało się im awansować. Już w 3 minucie do siatki trafił Joel Campbell. I na tym strzelanina się zakończyła, na całe dla nich szczęście. Nowa Zelandia zaskoczyła i przeważała w meczu pod względem posiadania piłki, wymienionych podań, ilości strzałów i wykonanych ataków. Przełożyło się to na gola Chrisa Wooda w 39 minucie meczu – sędzia go nie uznał, ze względu na popełniony wcześniej przez innego nowozelandzkiego piłkarza faul. W 67 minucie zawodnika Kostaryki sfaulował Kosta Barbarouses. Otrzymał żółtą kartkę, jednakże arbiter był niepewny co do swojej decyzji. Ponownie skorzystał z VAR-u i zmienił swój werdykt. Pokazał piłkarzowi czerwony kartonik. Dalsze natarcia na nic się zdały. Kostaryka wygrała i zagości w Katarze. A szkoda, bo Nowa Zelandia zupełnie zdominowała przeciwników. Los tego wieczoru zdecydowanie nie był po ich stronie.
Australia dołączyła do grupy D – zmierzy się z Francją, Danią i Tunezją. Kostaryka zagra w grupie E, gdzie podejmie Niemcy, Hiszpanię i Japonię.