Miasto, poezja i mrok – przegląd muzyczny

Świat muzyki ma się dobrze, ciągły rozwój platform streamingowych tworzy masę nowych możliwości, a ogrom intrygujących projektów jest teraz na wyciągnięcie ręki. Jak nigdy możemy urozmaicać nasze playlisty i sprawdzać nowych artystów. Warto eksperymentować i poznawać. Przygotowałem więc muzyczny przegląd, to różnorodne zestawienie, w którym znajdą się mainstreamowi gracze, którzy na scenie rozpychają się łokciami już od paru dobrych lat oraz Ci, o których na razie cicho, ale chyba nie na długo. 

 

PABLOPAVO I LUDZIKI

Pierwszy kandydat do urozmaicenia playlisty to polski artysta, laureat paszportu „Polityki”, Paweł Sołtys, znany pod pseudonimem Pablopavo. Liryczny mistrz, król storytellingu i pisarz. Warszawskie klimaty, ostatnie dni wakacji oraz różnorodność muzyki. Pablo umie zatrzymać odbiorcę i podać mu solidną dawkę refleksji, ale też bez zbytniej ciężkości, obok poważnych przemyśleń pojawia się dużo ironii i humoru. Sołtys łączy w sobie wiele gatunków, obok rapu przeplatanego melorecytacją usłyszymy naleciałości rocka, bluesa i wielu innych. Artysta ten oprócz solowej działalności współtworzy zespół Pablopavi i Ludziki. 30 marca miała miejsce premiera ich nowego albumu „Mozaika”. To paleta wielu barw, nieokreślona gatunkowo przez autorów płyta, której teksty mogą śmiało funkcjonować jako tomik poezji, a tak też się stało. Przy okazji ukazania się nowego wydawnictwa pojawiła się możliwość kupienia książki z warstwą liryczną. Od siebie polecam utwór „Prowadzimy czynności”, czyli kawałek, gdzie znajdziemy znakomity hipnotyzujący refren, który w mgnieniu oka przenosi do Warszawy i nużącego obcowania z miastem. To także zanikanie wśród stołecznych kamienic, nostalgia i jesień. Warta uwagi jest także przeplatana śpiewanym refrenem melorecytacja „Ostatni dzień sierpnia”, która stanowi kwintesencję letniej melancholii, nocnych spacerów po mieście i rozliczania z przeszłością.

 

SUFJAN STEVENS I PODRÓŻ MIĘDZYPLANETARNA 

Sufjan Stevens, kolejny na liście do sprawdzenia. Amerykański artysta, multinstrumentalista i znakomity tekściarz. Jego liryka przepełniona jest wieloma metaforami i odnośnikami do duchowości. Inspiracje czerpie od XIX-wiecznych poetów, a na swoim koncie ma już sporo projektów. Urodzony w 1975 roku Sufjan, łączy w muzyce wiele gatunków. Mowa tutaj m.in. o elektronice, indie czy folku. Stevens to czuły narrator, pełen powolnego i refleksyjnego stylu, który cierpliwie buduje na danej płycie swój własny świat. Część osób może go kojarzyć z muzyki, jaką wykonał do oscarowego filmu „Call Me by Your Name”. Gdybym miał wybrać album, który zaintrygował mnie najbardziej i zatrzymał na dłużej, to z pewnością będzie to „Planetarium”. Jak wskazuje sama nazwa, to kosmiczna wycieczka, która obfita jest we współczesną muzykę klasyczną, elektronikę, liczne efekty wokalne oraz chórki, czyli nowoczesność przepleciona tradycjami. Wraz z twórcami krążka (nie jest to solowy album Sufjana) udajemy się w międzyplanetarną podróż okraszoną róźnorodnymi stylami. Tytuły utworów to m.in. „Merkury”, „Uranus” czy „Earth”, a na płycie znajdziemy ich 17. Odsłuch to seria wrażeń, świetny spektakl, który potrwa ponad godzinę.

 

ALT-J, CZYLI AKADEMIK, PODRÓŻE I PRZYJAŹŃ 

Alt + j = ∆. Alt-j, czyli brytyjski zespół, którego nazwa wzięła się od klawiaturowego skrótu. Panowie tworzą muzykę z gatunku indie rock. Grupa powstała w 2007 roku jako paczka przyjaciół. Poznali się na studiach, na których każdy z nich rozwijał się w kierunkach artystycznych czy lingwistycznych, a to z pewnością urozmaiciło ich wiedzę oraz kreatywność, a także wpłynęło na wrażliwość. Początki zespołu to szukanie własnej drogi oraz ciche granie w pokojach akademika. Z uwagi na panującym tam zasady nie przesadzali z głośnością, przez co ograniczali się w kwestii wykorzystywanych instrumentów. Gdy wreszcie mogli już się w pełni rozwijać, szybko zaczęli piąć się po szczeblach kariery. Ich piosenki mogliśmy i wciąż możemy usłyszeć w kilku popularnych reklamach, ale oprócz takich ruchów zwróćmy uwagę na walory artystyczne. Alt-j to czułe opowieści, dużo relacji międzyludzkich i odniesień do konkretnych miejsc na mapie świata. Pierwszy, w mojej opinii najlepszy album zespołu, „An Awesome Wave”, to bardzo dużo słów o miłości. Jeden z popularniejszych utworów — „Taro” to piosenka biograficzna o wojennym reportaże, Robercie Capie, z uwzględnieniem jego ostatniej misji, śmierci z aparatem w ręku i historii o kochance. Niesamowicie klimatyczna, z nieziemskim instrumetalem, wokalem i do tego intrygującą historią.

 

THE DUMPLINGS

The Dumplings, czyli Justyna Święs i Kuba Karaś. Duet tworzący electropop i synthpop, którego to pierwszy album ukazał się w 2014 roku. Spora rozpoznawalność zapukała do ich drzwi dość szybko. Najnowszy krążek zespołu, „Raj”, wydany w 2018 roku to świetna pozycja z mnóstwem wartościowych tekstów i różnorodnych brzmień. To projekt, który daje słuchaczowie dużo emocji i wrażeń, od mroku, smutku i nostalgii po utwory pełne wigoru i nadziei. Szczególnie za serce chwyta melancholia w utworze „Przykro mi” oraz intrygujący klimat piosenki „Deszcz”. The Dumplings na ten moment mają przerwę od grania i tworzenia, aczkolwiek fani czekają na kolejne świetne albumy. W twórczości tej dwójki z pewnością widoczny jest progres, a o ich solowych działaniach robi się coraz głośnie. Justyna zagrała ostatnio w bardzo docenianym filmie „Piosenki o Miłości”, do którego to współtworzyła soundtrack razem z Kamilem Holdenem. Kuba to z kolei bardzo płodny muzyk, który aktualnie udziela się w wielu mainstremowych projektach jako producent. W ostatnich miesiącach współpracował m.in. ze Szczylem, Tymkiem, a także z Piotrem Roguckim. Z ostatnim z wymienionych stworzył album — „Ostatni Bastion Romantyzmu”. Płyta została wydana w 2020 roku i okazała się ogromnym sukcesem. Panowie jako zespół Karaś/Rogucki ruszyli w trasę i zostali bardzo dobrze przyjęci przez słuchaczy. Fani czekają na powrót The Dumplings, ale na szczęście przy okazji innych współpracy, dawkują oni słuchaczom swoje możliwości i talent. Gdy jednak obserwuje się tę dwójkę razem, zdaje się, że ich wspólna wizja artystyczna to coś nie do podrobienia i tylko ze sobą zrozumieją się w pełni.

 

KRÓLOWIE TECHNO 

Teraz cofniemy się w czasie. Podróż do Niemiec lat 70., czyli eksperymentalny rock, synth, elektronika, a dokładniej zespół Kraftwerk. Grupa składająca się z czterech muzyków została utworzona przez Ralfa Huttera. Panowie mimo ponad 70 lat na karku, wciąż koncertują po całej Europie i tak jak wiele lat temu potrafią przykłuwać uwagę. Awangardowe stroje i rozwiązania muzyczne to ich wizytówka. Kraftwerk tworzył konceptualne albumy wypełnione motywami przyszłości, technologii i postępu. Na YouTube wciąż możemy zobaczyć już wiekowe nagrania z koncertów i klipy, które cechują się świetnym klimatem. Ci niemieccy pionierzy muzyki elektronicznej to ojcowie twórczości wielu późniejszych artystów. Inspirujący i zaskakujący Kraftwerk tworzył piosenki w swoim ojczystym języku, ale obok nich powstawały wersje także w języku angielskim. Taka sytuacja ma miejsce z utworem „Das Model”, który to stał się sztandarowym numerem zespołu, popularnym zarówno w języku niemieckim, jak i angielskim pod tytułem „The Model”. Warto przenieść się do świata przyszłości i awangardy z perspektywy lat 70. i 80. To ciekawa dawka inspiracji oraz po prostu kawał dobrej sztuki.

 

NOCNE PODRÓŻE I LATA 80. 

Przechodzimy do wakacji i deszczowych wieczorów. Mareux, artysta nurtu romantic darkwave, którego utwory nadadzą się na letnie przejażdżki poza miasto. Pod wspomnianym pseudonimem kryje się Aryan Ashitani, pochodzący z Los Angeles producent, który w swoich nastrojowych utworach łączy naleciałości z postpunku i synthpopu. Na platformach streamingowych znajdziemy kilka jego projektów, między innymi epkę „Decade”, czy też świeży materiał „Predestiny” z 2020 roku. Szerokim echem (nieoczekiwanie dzięki aplikacji Tik-Tok) odbił się utwór „The Perfect Girl”. Powstała w 2021 roku piosenka to wpadający w ucho beat, który hipnotyzuje i wzbogacony jest ciekawy wokalem. Dodatkiem do tej całości jest bardzo prosty, ale dobry tekst. Mareux to więc klimat lat 80., nocnych podróży i deszczowych wieczorów.

 

ASTRONOMIA POETY

Wiersze Kamila Baczyńskiego i muzyka Meli Koteluk, takie połączenie musiało przynieść sukces. „Astronomia Poety” to znakomite interpretacje poezji wspomnianego przedstawiciela pokolenia Kolumbów, zaśpiewane przez świetną wokalistkę. Wiersze Baczyńskiego nie zostały praktycznie zmienione, a za warstwę muzyczną obok wokalistki odpowiedzialny był zespół Kwadrofonik. Projekt ten to bardzo dobra selekcja utworów, wykonana z dużą uwagą i wrażliwością. Obok planet i natury, pojawiają się tam tematy wolności i miłości. To także zapadający w pamięć głos nadziei i zwrócenie uwagi na ogromne piękno słowa. Twórczość Baczyńskiego obfita w metafory stanowiła znakomite źródło do stworzenia wartościowej płyty. Album ten to azyl, stanowi własny świat poety i obraz tego, jak można czuć i widzieć więcej. Kosmiczna podróż, która zostaje w głowie na długo i będziecie chcieli do niej wracać.

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

siedemnaście − 7 =