Dwa kopciuszki w finale – Eintracht Frankfurt kontra Rangers w walce o triumf w Lidze Europy

trofeum LE

Fot. Getty images

Wielki finał Ligi Europy już w najbliższą środę. Naprzeciw siebie staną niemiecki Eintracht oraz szkockie Rangers. Według bukmacherów oraz wielu piłkarskich ekspertów to ekipa z Frankfurtu ma większe szanse na końcowy triumf. Czy nieprzewidywalni, grający twardą, ciężką piłkę zawodnicy z Glasgow będą w stanie sprawić sensację? Zapraszam na analizę środowego finału drugich najważniejszych rozgrywek piłkarskich w Europie.

Eintracht szturmem podbija Ligę Europy

Eintracht Frankfurt uwielbia te zawody – wygrali je jako Puchar UEFA w 1980 roku. W czwartkowe wieczory wokół klubu, miasta i całego regionu panuje prawdziwy szum. Liga Europy daje z siebie to, co najlepsze. Trenerem Eintrachtu jest aktualnie Oliver Glasner, który w swoim pierwszym roku we Frankfurcie po przybyciu z Wolfsburga osiąga finał Ligi Europy. Austriak w zeszłym sezonie poprowadził Wolfsburg do Ligi Mistrzów – w tym spotkał się z krytyką po tym, jak jego drużyna kiepsko rozpoczęła sezon. W Bundeslidze zmagania zakończyli dopiero na 11. miejscu. To jednak nie przeszkodziło w udanym występie w europejskich pucharach. Niemiecki zespół z trzema zwycięstwami i trzema remisami przeszedł przez fazę grupową niepokonany, ale spotkania z Fenerbahçe, Olympiakosem i Antwerpią nie były łatwe. Następnie Eintracht potrzebował dogrywki, aby ograć Real Betis w 1/8 finału.

Sukces w ćwierćfinale przeciwko Barcelonie, a zwłaszcza wygrana 3:2 na Camp Nou, na długo pozostanie w pamięci. Fakt, że triumfowali z West Hamem w pierwszym półfinałowym meczu 2:1, pokazał, że ich wyczyny w Hiszpanii nie były przypadkowe. Dzieła zniszczenia dopełnili u siebie, wygrywając dwumecz z angielską ekipą i awansując do wielkiego finału. Frankfurt jest często najskuteczniejszy, gdy może trochę usiąść, oddając posiadanie piłki rywalowi, a następnie rzucając się na przeciwnika, kiedy ten się tego nie spodziewa. Ma tendencję do tworzenia większych szans w starciach z lepszymi na papierze zespołami (patrz wygrana z Barceloną na wyjeździe). Nieco gorzej wychodzi im budowanie ataków pozycyjnych, chociaż od czasu do czasu zaskakują również w ten sposób.

Rangers stara się dokonać niemożliwego

Po wyeliminowaniu w dwumeczu Borussii Dortmund 6:4 na początku fazy pucharowej Rangers nadal imponuje na arenie międzynarodowej. Silni w obronie i jak zawsze niebezpieczni w kontrze. „Light Blues” w swojej najlepszej formie są w stanie pokonać każdą drużynę. Po powolnym starcie w fazie grupowej, gdzie po dwóch wygranych, dwóch remisach i dwóch porażkach zajęli drugie miejsce, kampania Rangers tak naprawdę wystartowała w play-offach. Kolejne zwycięstwa z Crveną Zvezdą i Bragą sprawiły, że mieli przed oczami finał. Rewanżowe starcie z Lipskiem na własnym stadionie przypieczętowało pierwszy od 14 lat finał w europejskich pucharach.

Steven Gerrard będący trenerem Szkotów do listopada zeszłego roku, niezmiennie trzymał się formacji 4-3-3. Nowy menedżer Giovanni van Bronckhorst wprowadził większą różnorodność do gry Rangersów. Holender zazwyczaj preferuje ustawienie 4-2-3-1, ale może również powrócić do trójki z tyłu, z bocznymi obrońcami wspierającymi samotnego napastnika. W szkockiej ekstraklasie przegrali sezon z głównym i w zasadzie jedynym ligowym rywalem – Celtikiem Glasgow. Wicemistrzów Szkocji czeka jeszcze jedno starcie w tym tygodniu. W sobotę finałowe spotkanie Pucharu Szkocji z Hearts. To może być niezwykle intensywny tydzień dla podopiecznych van Bronckhorsta.

Finał w już w najbliższą środę

Frankfurt na papierze wydaje się być faworytem. Tego samego zdania są bukmacherzy, którzy swoimi kursami większe szanse na wygraną dają ekipie z Niemiec. Eintracht jest dopiero trzecią drużyną w historii LE, która dotarła do finału bez porażki. Chelsea w sezonie 2018/19 oraz Villarreal w poprzednim, również zdobyły trofeum z podobnej pozycji. Czy Rangers jako underdog zaskoczy? Czy zgodnie z predykcjami piłkarskiej społeczności Eintracht wzniesie ręce w geście triumfu? Finał Ligi Europy już w środę o godzinie 21 na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, na którym na co dzień swoje mecz rozgrywa Sevilla FC. Stawką jest nie tylko 15-kilogramowy puchar, 4 miliony euro za zwycięstwo, ale także udział w Superpucharze Europy i przyszłej Lidze Mistrzów.

 

Zdjęcia z tekstu zostały usunięte z przyczyn niezależnych od autora publikacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy × trzy =