Z miłości do ubrań – moda na vintage – rozmowa z „wearevintyl”
7 min read
Coco Chanel twierdziła, że „Moda nie istnieje wyłącznie w ubiorach. Moda jest na niebie, na ulicy, moda to idee, sposób życia, wszystko to, co się dzieje”. Jak wiemy moda lubi powracać. Dziś jesteśmy znudzeni tym, co oferują nam sieciówki. Poszukujemy w ubraniach swojej indywidualności. Stąd właśnie pojawiła się moda Vintage.
XXI wiek to dziwny czas. Z jednej strony towarzyszy nam nuda. Jesteśmy przebodźcowani internetowymi treściami. Z drugiej stoimy u progu ekologicznej katastrofy. To wszystko zrodziło w nas większą świadomość. Zaczęliśmy z utęsknieniem zaglądać wstecz.
Moda towarzyszy nam na co dzień. Służy wyrażaniu siebie, swoich myśli i poglądów. Nasze szafy zaczęły mieć dusze. Ubrania to już nie tylko skrawki materiału, ale prawdziwe życiowe historie. Nauczyliśmy się zmieniać świat. Efektem tego jest popularyzacja przemyślanych zakupów, second handów, przerabiania starej odzieży i manifestowania sprzeciwu wobec sytuacji na rynku.
Na temat mody Vintage i wszystkiego, co się z nią łączy porozmawiamy sobie z Patrycją z „wearevintyl”. Na swoim profilu Patrycja wręcz zaraża miłością do ubrań, pokazuje ich duszę i porusza ważne społecznie tematy około modowe. Motywem przewodnim jej twórczości jest właśnie zamiłowanie do vintage. Na swoim Instagramie uzbierała już ponad 8 tys. obserwujących, z którymi chętnie wymienia się doświadczeniami i inspiracjami.
Patrycjo, czym jest dla Ciebie moda? Jak wyrażasz siebie za jej pośrednictwem?
Dla mnie od zawsze moda była środkiem wyrazu i opcją na upust kreatywności i pokazanie tego, jaką osobą jestem. Przechodziłam też przez znany wielu etap, kiedy modą wyrażałam bunt. Na szczęście teraz staram się nią przekazywać zupełnie inne emocje, a przede wszystkim piękne historie, z którymi się utożsamiam, a czasem nawet jestem ich częścią. Nie ma nic lepszego niż rzecz, która opowiada tysiące przygód innych i jednocześnie budzi szereg wspomnień w Twojej głowie – taka jest w większości właśnie moja szafa.
Skąd czerpiesz inspiracje modowe?
Najczęściej? Z ulicy – tych bliskich, z mojego podwórka, ale też tych ze szlaków moich podróży. Uwielbiam patrzeć na ludzi i podziwiać ekspresję, pomysły i odwagę innych. Często korzystam też z Pinteresta – to taka ulica online, która uzależnia. Tworzę tam wiele tablic, nie tylko w obszarze stylizacji, ale także fotografii czy ostatnio wnętrzarskich inspiracji.
Co najbardziej boli Cię w świecie mody?
Lukrowa otoczka, która kusi i na pozór jest bardzo smaczna, ale później odbija się przez długi czas głośnym echem. Boli mnie brak odpowiedzialności za to, co przez lata było zamiatane pod dywan. W ostatnich latach świadomość tematu realiów mody istotnie wzrosła, ludzie chcą wiedzieć jakie są źródła ich ubrań, chcą wybierać odpowiedzialnie i świadomie – staram się swoimi działaniami jeszcze tę świadomość powiększać – razem mamy wiele do zrobienia w tym obszarze. Staram się skupiać jednak na pozytywach, tym że to grono świadomej społeczności systematycznie rośnie, inaczej już dawno bym się poddała. Ciągle widzę światło w tunelu – może tak to zakończę.
Jakie masz podejście do dużych marek i domów mody?
Zależy – trzeba pamiętać, że bez nich nie byłoby tej całej ekscytacji, trendów, piękna i ogromu inspiracji. One po prostu są wspaniałą częścią mody i dużo w tym pozytywnych rzeczy. Kocham przeglądać kampanie, zanurzać się w pięknych obrazach sesji zdjęciowych. Jednocześnie nie lubię kiedy tak potężni gracze przemysłu tekstylnego nie reagują na bieżące potrzeby rynku, proponując wykorzystanie poliestru z recyklingu lub publikując jedną “odpowiedzialną” kolekcję obok setki codziennie wypuszczanych nowych produktów. Nie działa już na mnie mydlenie oczu w formie greenwashingu.
Co sprawiło, że postanowiłaś założyć konto na Instagramie o takiej tematyce?
Impuls i chwila w głowie połączona z kryzysem w zawodowym w tamtym czasie. Od dawna taki pomysł chodził mi po głowie – któregoś dnia stwierdziłam po prostu, że czas założyć profil, w którym będę tworzyła swoje treści. Wcześniej robiłam to tylko dla klientów. Odważyłam się, znalazłam w tym codzienną przyjemność, a do tego poznałam szereg super ludzi. Czy mogło być lepiej? Nie sadzę!
Na Twoim profilu znalazłam informację, że zrezygnowałaś z pracy, by zająć się marketingiem modowym. Nazwałabyś siebie aktywistką?
Zrezygnowałaś to raczej niepasujące słowo – ja po prostu tę pracę zmieniłam na rzecz właśnie tej profesji i działania na własny rachunek. Obecnie prowadzę profil @wearevintyl, ale także współpracuję marketingowo z fajnymi klientami. Nie wiem czy to aktywizm, raczej nie, ale znajduję w tym masę siły i frajdy.
Czym dla Ciebie jest vintage?
Vintage to dla mnie okazja do chwili zatrzymania się nad pięknymi historiami zamkniętymi w ubraniach. Nie umiem porównać magii rzeczy vintage do pachnących nowością sukienek czy dodatków. Dla mnie zawsze wygrywa moc czasu i tego, ile mogło się wtedy wydarzyć. Czy w mojej sukience znalezionej w lumpeksie ktoś nie zaliczył najpiękniejszej randki w życiu? Kto wie i to właśnie jest piękne.
Vintage to także sposób na ekologię. Wiadomo, że powinno się kupować mniej, robić przeglądy szafy, sprzedawać używane ubrania. Jak można jeszcze dbać o ekologię w tej dziedzinie?
Szczerze? Od pewnego czasu wyzbyłam się już podejścia zero jedynkowego, staram się nie ograniczać, nie biczować za nic – wręcz przeciwnie – chwalić się za każdy krok naprzód. Takim krokiem może być przede wszystkim korzystanie na maksa z ubrań i noszenie ich. Nie ma bardziej odpowiedzialnej mody, od tej użytkowej, która cieszy nas na co dzień.
Jakie jest Twoje podejście do sieciówek i sklepów typu SHEIN?
Moje podejście do sieciówek i SHEIN prezentuje bardzo często w materiałach na TikToku czy Instagramie – serdecznie zapraszam tam! Staram się nikogo przy tym nie urazić, ale pokazywać kulisy działania tych gigantów i tego jak dużo ludzi na skandalicznych warunkach jest w to zaangażowanych. Jeśli uda mi się choć jednej osobie otworzyć na te smutne realia oczy, dostaję motor napędowy do dalszego działania.
Masz zakładkę na swoim IG o ubraniach będących nośnikami historii, wspomnień. Pokazujesz, że ubrania to coś więcej niż skrawki materiału. Jaka jest najciekawsza historia ubrania Twoja bądź taka, którą usłyszałaś od kogoś innego?
Ta historia jest dosyć świeża, bo łup, o którym opowiem znalazłam jakieś 2 miesiące temu. Chodzi o klipsy sygnowane z inicjałami Heleny Rubinshtein, niezwykle inspirującej kobiety, przedsiębiorczyni i pierwszej pogromczyni zmarszczek. Klipsowe cudeńka wygrzebałam za okrągłe 2 złote na krakowskim targu staroci. Mam już plan, by dopisać do ich wyjątkowej historii jeszcze jedną – będą towarzyszyć mi podczas ślubu i dodawać siły w ten dzień.
To naprawdę cudowne. Napisałaś kiedyś, że miłością do mody vintage zaraziła cię babcia. To podkreśla ducha tego zjawiska. Czego może nauczyć nas vintage?
Wielu rzeczy! Poszanowania rzeczy, rozpoznawania jakości, a nawet vintage może pobudzić w kimś romantyczną i marzycielską naturę. Wystarczy chcieć.
Czy w świecie zdominowanym przez konsumpcjonizm etyczna moda jest możliwa?
Nie ukrywajmy – 100% etyczna moda chyba już nie jest na ten moment możliwa. Ale możemy się starać, by była jak najbardziej etyczna!
Jak szukać dobrych jakościowo rzeczy?
O tym też wiele mówię na moim profilu. Przede wszystkim stawiać na dobrej jakości materiały i odszycia. W tej kwestii wybija się też vintage, bo jeśli coś zachowało dobry stan już przez minimum 20 lat to na pewno musi być świetnej jakości, prawda? 🙂
Jak rynek może zmienić się dzięki wrażliwość pokolenia Z?
Rynek reaguje na popyt, czyli nasze potrzeby. Pokolenie Z mówi o nich głośno i często w tych potrzebach pojawia się etyczność i transparentność. Świadome marki reagują na to – mówią o swoich planach względem środowiska czy coraz częściej wprowadzają opcję zakupu z drugiej ręki. Oby tak dalej.
Udajesz się też w podróż po Polsce i pokazujesz lumpeksy. Co można znaleźć w second handach? Dlaczego są to dla Ciebie tak wyjątkowe miejsca?
Można tam znaleźć po prostu… wszystko! I to chyba jest najbardziej wyjątkowe. Kocham to uczucie kiedy nie wiem czego mogę się spodziewać przed łowami. Ta niepewność pod tytułem “co wpadnie mi dziś w ręce”.
Jakie wartości oprócz już powiedzianych chcesz promować?
Zależy mi na tym, by pokazywać, że w odpowiedzialnym podejściu do mody jest miejsce na wszystko, bez skrajności i świata tylko w czerni i bieli. To, że nie udało się czegoś kupić z drugiej ręki to naprawdę nie koniec świata. Następnym razem będzie lepiej! W praktyce rzecz z sieciówki, którą nosimy i wykorzystujemy w 100% będzie przecież lepsza niż bluzka z second handu, która kurzy się na dnie szafy. Zdrowy rozsądek, umiar i normalność – to przede wszystkim.
Jaka Twoim zdaniem będzie przyszłość mody?
Przyszłość to my, każdy z nas. Popyt tworzy podaż. Nasze decyzje i czas pokażą co się wydarzy. Na pewno drugi obieg wzbija się dopiero na wyżyny popularności i mam nadzieję, że to dopiero początek. Jestem dobrej myśli! 🙂