Matura po koreańsku, czyli najtrudniejszy egzamin na świecie
4 min readUważa się, że egzamin dojrzałości jest jednym z ważniejszych w życiu człowieka. W Korei Południowej jest tak istotny, że nawet samoloty przestają latać nad państwem na czas jego trwania. Jak wypada polska matura w porównaniu ze swoim południowo-koreańskim odpowiednikiem?
My mamy maturę, Koreańczycy z południa mają suneung. Liceum kończą w jeden listopadowy dzień, ośmiogodzinnym maratonem egzaminów. 80 minut na koreański, 100 na matematykę, 70 na angielski i tak dalej. Warto podkreślić, że poziom trudności suneung nie ułatwia sprawy. Mówi się, że materiał na poziomie polskiego liceum obrabiają już na wcześniejszych etapach edukacji. Nasza matematyka rozszerzona to dla nich podstawy.
Wysokie wymagania sprawiają, że suneung staje się najważniejszym egzaminem ich życia. Presja jest ogromna, ponieważ uważa się go za wyznacznik przyszłości człowieka. Nasza matura również jest istotna, ale czy tak bardzo? Wioleta Błazucka, Polka żyjąca w Korei powiedziała raz, że była zaskoczona, bo „tutaj nastolatków na ulicy nie zastaniesz”. Są zbyt zajęci.
„Budzę się o 6:50, o 8:10 siadam w klasie. Kończę zajęcia o 15:30, a o 16:30 zaczynam dodatkowe. O 18:30 muszę zjawić się na korepetycjach w akademii, w której uczę się do 22:30 – wtedy kontynuuję w bibliotece. Do domu wracam o 1:00.” – pisze koreańska internautka.
Z takim planem dnia, każda minuta jest na wagę złota. „Mama przygotowuje mi posiłek, żebym ja nie tracił na to czasu. Tata podwozi mnie do szkoły, żebym w tym czasie mógł się więcej pouczyć”. – odpowiada licealista, Jang Jihun na pytanie „jak rodzice pomagają ci w przygotowaniach do egzaminów?”. Spotkania ze znajomymi i rozrywki, które my kojarzymy z licealistami w Polsce, w oczach Jihuna są rozpraszaczami. W okresie przedmaturalnym nawet piosenki, które uznawane są za „zbyt chwytliwe” i dekoncentrujące, są zakazane.
Czy każdy spędza licealne lata w ten sposób?
Ciężko powiedzieć, że nie. Zajęcia dodatkowe i wizyty w specjalnych akademiach pozaszkolnych nie są obowiązkowe – jednak utarło się, że uczęszcza każdy. Presja społeczna jest tak silna, że nawet najbiedniejsze rodziny starają się zapewnić dzieciom korepetycje. Edukacja jest w tym państwie najważniejsza.
To dość ironiczne, że w tym samym czasie uczniowie bardziej niż wiedzę, chłoną umiejętność idealnego wpasowania się w system. Najlepszym przykładem jest angielski – to, że uczeń wypełnia arkusze egzaminacyjne na 100%, wcale nie znaczy, że potrafi przeprowadzić w tym języku faktyczną konwersację. Nauka na suneung to zazwyczaj po prostu przerabianie testu za testem. I tak przez trzy lata w kółko.
Jak nie oszaleć?
Uczniowie są przemęczeni i zestresowani. Nie pomagają rankingi wywieszane na licealnych korytarzach. Dwie osoby z najgorszymi wynikami napiętnowane są specjalnymi przezwiskami. Z kolei topowi uczniowie prowadzą zawziętą rywalizację o pierwsze miejsce, co wykańcza ich psychicznie i wywołuje liczne spory.
Badania potwierdzają, że Korea Południowa to jeden z krajów, w których nastolatkowie są najmniej usatysfakcjonowani z życia. Z roku na rok wzrasta dyskusja na temat ich zdrowia psychicznego. Wielu nie radzi sobie z ciężarem „najtrudniejszego egzaminu na świecie”. Koreańczycy coraz częściej zauważają, że wymaga on reformy, a suneung spotyka się z protestami.
Po co to wszystko?
Stygmatyzacja to kolejny problem Koreańczyków z południa. Chociaż istnieją zawodówki, za jedyną słuszną drogę po gimnazjum uważa się liceum – a potem obowiązkowo studia. Zakłada się, że na wykształcenie wyższe decyduje się ponad 70% mieszkańców Korei Południowej. Jeśli go nie masz, jesteś skazany na pogardę i krzywe spojrzenia.
To nie koniec, bo przecież uczelnia uczelni nie równa. Nie ma co oczekiwać poklasku, póki nie dostało się na jedną z trzech topowych. SKY – Seoul National University, Korea University oraz Yonsei University – to najbardziej prestiżowe instytucje w kraju. Wystarczy, że dostaniesz się na jedną z tych uczelni, a całe twoje życie zawodowe będzie usłane fiołkami.
„Nasz uczeń dostał się na Seoul National University” reklamują się na wielkich bilbordach akademie. Normą jest wymienianie nazwisk tych osób, a nawet wstawianie ich zdjęć. Absolwenci SKY dostaną przecież pracę wszędzie. Ukończyłeś filozofię, a aplikujesz na pozycję menadżera działu finansowego? Żaden problem.
Aż w końcu: dzień, w którym zatrzymuje się świat.
Dzień egzaminów jest ważny nie tylko dla tych, którzy do nich przystępują. To coś, czym żyje cały kraj. Internet zalewają życzenia, świątynie zapełniają się modlitwami i nawet samoloty przestają latać nad Koreą, byle nie zagłuszyć angielskiej słuchanki na teście. Komunikacja miejska zwiększa częstotliwość, a biura przesuwają godziny pracy, aby nikt poza uczniami nie blokował ulic. Zdawać by się mogło, że spóźnienie na egzamin jest w tych warunkach niemożliwe, ale i dla ewentualnych spóźnialskich wymyślono rozwiązanie – podwózkę radiowozem.
Dotarłeś na miejsce, co dalej? Pod szkołą wita cię tłum ludzi z motywacyjnymi transparentami. Nie bez powodu mówi się, że „dzień suneung to najzimniejszy dzień roku”. Niektórzy rodzice wyczekują powrotu dziecka pod bramą, długimi, mroźnymi godzinami. Kiedy już wyjdą, ich los będzie przesądzony.
Wielu uważa suneung za najtrudniejszy egzamin na świecie nie tylko dlatego, że wymaga ogromu wiedzy, a przede wszystkim przez presję, z jaką się wiąże. Przygotowania wymagają tak wielu poświęceń, że Koreańscy uczniowie zaznają zabawy dopiero na studiach.