„Ekstremista” Mroza fast foodem czy dobrym kryminałem? – recenzja
4 min readRemigiusz Mróz stał się na polskim rynku wydawniczym maszynką to masowej produkcji książek. Czy prędkość, z jaką publikuje, nie zaczyna sprawiać, że najnowsze książki przypominają średniej jakości fast food? Czytając jego nową powieść, niestety zaczynam odczuwać takie wrażenie.
Przez karty historii przewinęło się już wielu ekstremistów. Hitler, Bin Laden czy obecnie Putin to szczególne przykłady, pokazujące jak opłakane w skutkach może być hołdowanie skrajnym ideologiom. Remigiusz Mróz oferuje nam zbrodniarza, który miałby stanąć w szeregu wspomnianych panów. Po raz kolejny zawodzi go jednak zbyt duża pewność swojego geniuszu i tendencje marketingowe. Nie dostajemy więc historii, na którą czekaliśmy.
„Ekstremista” to trzecia część serii o Gerardzie Edlingu i Małgorzacie Rosie. Jak się okazuje także nieostatnia. Mróz tworzy bowiem sobie bezpieczną furtkę, umożliwiającą stworzenie kontynuacji. Prócz wątku prywatnego dwójki bohaterów poszczególne powieści nie mają ze sobą jednak wiele wspólnego. Pozwala to na niezależne czytanie każdej z nich. Najnowsza część, mająca premierę wiosną 2021 roku, porusza temat problemów okresu dojrzewania. Zwraca uwagę na zagubionych nastolatków, którzy często niezrozumiani przez społeczeństwo, szukają wsparcia w Internecie zamiast u bliskich. Na świecie jest jednak zło, które potrafi uczynić jatkę z największych życiowych tragedii. Wszystko zaczyna się od tajemniczego zniknięcia maturzysty, po którym pozostała jedynie karta tarota. Wobec sprawy nie umie pozostać obojętna dziennikarka Małgorzata. O pomoc w rozwiązaniu zagadki prosi ex prokuratora, znawcę od ludzkich zachowań Gerarda. Byli kochankowie rozpoczynają wyścig ze śmiercią.
Remigiusz Mróz jest dziś najbardziej rozpoznawalnym twórcą kryminałów. Zasłynął ze świeżych pomysłów, błyskotliwych rozwiązań, realizmu. W niezwykły sposób pokazywał polski wymiar sprawiedliwości od kuchni. Jego warsztat pisarski sprawiał, że pochłaniało się powieść z mocno bijącym sercem. Ostatnimi czasy jednak często odnoszę wrażenie, że pisarz stał się zbyt mocno przekonany o potędze swojego geniuszu. Kiedy doszyły do tego jeszcze olbrzymie pieniądze, jakie dostaje od swojego wydawnictwa – Filia, pojawił się wyraźny spadek jakości i oferowanie czytelnikowi dużej ilości książek pisanej w dwa miesiące na kolanie. A jak jest z „Ekstremistą”? Na pewno pozostaje ona najsłabsza z całej trylogii. Nadal jest jednak dobrą książką. Po prostu widać w niej gołym okiem sporo niedociągnięć autora.
Mróz udowodnił, tworząc Koncert Krwi czy spektakularne sztuczki iluzjonistyczne, że jest mistrzem niekonwencjonalnych, innowatorskich rozwiązań. Tak samo jest w przypadku zbrodniarza z „Ekstremisty”, który, choć sam nie dokonuje morderstw, umiejętnie pociąga za sznurki, doprowadzając młodzież do ostateczności. Wykorzystuje do tego ich największe słabości. A wszystko to w hołdzie własnej ideologii. Autor daje nam więc niezwykle ciekawe zagwozdki, historia ma niesamowity potencjał. Topnieje on jednak wraz z rozwojem akcji. Toczy się ona po prostu zbyt szybko, przez co ma się wrażenie, że wiele rzeczy zostało nie wystarczająco rozwiniętych. Panuje też duży chaos. Im dalej w las tej prawie pięćsetstronnicowej książki, tym gorzej. Mróz zaczyna stawiać sobie za cel zaskoczenia czytelnika za wszelką cenę, co odbiera cały realizm. Do rozwiązania zagadki Gerard wykorzystuje analizę lingwistyczną – ciągle niedocenianą metodę śledczą. Pomysł został jednak przez autora niedopracowany. Pokazuje, że z raptem paru zdań udaje się zidentyfikować sprawcę, co jest niemałym absurdem. Najbardziej absurdalne okazuje się jednak zakończenie, które autor znalazł na półce nieprawdopodobnych składników.
Mimo wszystko jednak powieść sprawia, że nie sposób się od niej oderwać. Wszystko za sprawą dobrze zbudowanego poczucia napięcia, ciekawej narracji i naturalnego języka. Intrygujące są też kreacje bohaterów, które na przestrzeni czasu ulegają zmianie. Edling, który zawsze zachowywał stoicki spokój, poddaje się emocjom, wywołanym uczuciami do Małgorzaty. Ich relacja oraz przeszłość w zbilansowany sposób zostały wplecione w akcje, co stanowi przyjemny dodatek do mroku książki. Gerard jednak podobnie jak sam Mróz zaczął cierpieć na lekkie zadufanie w sobie. Wystarcza mu szczypta pisaku do zbudowania piramidy, jest doskonały i nieomylny.
„Ekstremista” może być lekkim rozczarowaniem dla fanów Mroza przyzwyczajonych do całkowitej wierności rzeczywistości i błyskotliwym pomysłom. Mimo to czytelnicy odnajdą w niej dużo emocji i prawdziwy, krwawy kryminał. Dlatego właśnie polecam powieść wszystkim wielbicielom dreszczyku emocji, bo „wyścig ze śmiercią czas zacząć”.