Wymiana Harden-Simmons, czyli sytuacja win-win dla obu stron [ANALIZA]

James Harden | Fot. James Harden – Facebook

Wymiana, o której mówiło się w środowisku koszykarskim już od dłuższego czasu, stała się faktem! James Harden i Ben Simmons wczoraj zamienili się drużynami! Popularny brodacz będzie teraz zdobywał punkty dla Philadelphii 76ers, a wysoki Australijczyk przenosi swoje talenty do Nowego Jorku, a konkretnie do Brooklyn Nets. Zapraszam na moją analizę całego przedsięwzięcia!

Wczorajsza wymiana na linii Sixers-Nets bez wątpienia jest jedną z głośniejszych, najbardziej popularnych w ostatnich latach w całej NBA! O takiej możliwości transferowej przed trade deadline mówiło się za Oceanem już od dłuższego czasu. Choć wiele osób spodziewało się tego ruchu, to i tak wciąż jest on nieco szokujący i taki, który powinien zmienić układ sił w NBA. Dobrze, że w środowisku dziennikarskimi mamy takich ludzi jak Adrian Wojnarowski czy Shams Charania. Dzięki nim szybko dowiadujemy się o transferach pomiędzy klubami w najlepszej koszykarskiej lidze świata! Zacznijmy jednak od zaprezentowania bohaterów całej transakcji!

Wymiana (w nawiasie: pozycja, statystyki w sezonie 2021/2022):

Philadelphia 76ers:

  • James Harden (SG/PG, 22,5 punktów, 10,2 asysty, 8 zbiórek na mecz)
  • Paul Millsap (PF, 3,4 punktów, 3,7 zbiórki na mecz)

Brooklyn Nets:

  • Ben Simmons (PG/PF, 14,3 punktów, 7,2 asysty, 6,9 zbiórki na mecz w sezonie 2020/2021)
  • Seth Curry (SG, 15 punktów, 4 asysty, 43% skuteczności w rzutach za 3 punkty)
  • Andre Drummond (C, 6,3 punktów, 8,8 zbiórki, 53% skuteczności w rzutach za 2 punkty)
  • Wybory w pierwszej rundzie draftu w 2022 i 2027 roku

Sixers dostają superstrzelca i będą mieć jeden z najlepszych duetów w lidze

Ta wymiana jest w mojej opinii korzystna dla zespołu z Filadelfii. Rozstali się z zawodnikiem, który i tak nie wystąpiłby w tym sezonie, czyli Benem Simmonsem. Australijczyk po przegranym meczu numer 7 w półfinale konferencji wschodniej w poprzednich rozgrywkach z Atlantą Hawks (3:4) został skrytykowany przez gwiazdę zespołu Joela Embiida i samego szkoleniowca – Doca Riversa. Simmons popadł więc z nimi w konflikt i zażądał latem ubiegłego roku wymiany. Nie trenował z drużyną, nie wykonywał swoich obowiązków, za co według niektórych doniesień amerykańskich mediów stracił około 10 milionów dolarów (niezłe oszczędności dla Sixers). Na rozegraniu dojdzie u nich do sporej zmiany. Simmons nie dysponuje wciąż przecież dobrym rzutem za 3 punkty, który jest z kolei jednym ze znaków rozpoznawalnych Hardena (w karierze notuje około 36% w tym elemencie). James jest też zawodnikiem grającym bardziej z obwodu i umiejącym odnaleźć się na dystansie, co nie zawsze wychodziło Australijczykowi, który przez rywali był wręcz zachęcany do rzutów z dalekich odległości. Wydaje mi się też, że popularny brodacz lepiej odnajdzie się w duecie z Joelem Embiidem. Nie będzie takiej sytuacji, że liderami ekipy są dwaj rośli zawodnicy, którzy głównie bazują na atletyzmie, penetracji i grze pod koszem (choć Embiid rzuca też z dystansu). To może być jeden z najbardziej groźnych duetów całej NBA! Umiejętności strzeleckie Hardena i dominacja w polu 3 sekund Embiida mogą przynieść Sixers wymierne korzyści.

Harden będzie mógł też wrócić do roli, w której moim zdaniem spisywał się najlepiej – do grania jako rzucający obrońca. Uważam, że niepotrzebnie przeniósł się kilka lat temu na pozycję rozgrywającego. Z tego wynikało w poprzednich zespołach więcej strat niż pożytku. Na miejscu trenera Doca Riversa zestawiłbym Hardena na obwodzie w duecie z Tyrese Maxeyem, który rozgrywa całkiem udany sezon (średnio 16,9 punktów i 4,8 asysty na mecz). Jednak rolę rozgrywającego i kreatora gry drużyny przydzielił Maxeyowi, a odpowiedzialność za zdobywanie punktów przeniósł na Hardena. Kreowanie gry i zdobywanie sporej ilości punktów przynosi co prawda dobre zdobycze indywidualne Jamesowi w ostatnich latach, ale nie drużynie, w której występuje. Od paru dobrych lat nie zagrał w nawet finale konferencji NBA, nie wspominając już o braku zdobytego mistrzostwa ligi. Dlatego dla dobra drużyny nie umieszczałbym Amerykanina na „jedynce”. Poza frustracją zespołu, samego Hardena i fanów klubu z Philadelphii nie przyniesie to nic pożytecznego.

Jednakże ta wymiana to też dwa problemy dla Sixers. James Harden zaliczy teraz właśnie trzeci klub w ciągu ostatnich dwóch lat. Nie umiał dobrze współpracować z Russelem Westbrookiem w Houston Rockets, nie do końca wychodziło mu to też w Nets z Kevinem Durantem i Kyrie Irvingiem. Przez rok cała trójka zagrała razem zaledwie 16 spotkań. Trudno więc powiedzieć, czego potrzebuje Brodacz, aby walczyć realnie o swoje pierwsze mistrzostwo NBA. Coraz więcej pojawia się głosów, jakoby to on miał stanowić problem i nie umiał się dopasować do zespołu. Charakter Amerykanina może być nie lada kłopotem do zbudowania dobrej atmosfery w Sixers. Duża będzie tutaj rola trenera Riversa, aby umiał utemperować swoją nową gwiazdę i dobrze wpasować go do swojego systemu gry.

Drugi kłopot to strata Curry’ego i Drummonda. Seth Curry to jeden z najlepiej rzucających graczy za 3 punkty w całej NBA (43%), który świetnie odnajduje się w roli role-playera. Nie musi być na pierwszym planie, aby jego gra dla zespołu była efektywna. Z kolei Andre Drummond zalicza regres formy od momentu odejścia z Pistons w 2020 roku i Nets będą dla niego piątym zespołem w ciągu ostatnich dwóch lat. Jednakże to wciąż solidny podkoszowy, który może dać wiele swojej drużynie, zwłaszcza w obronie w polu 3 sekund, jak i na zbiórce (atakowanej i bronionej). Teraz Sixers zostaje pod koszem z zestawem Embiid, Tobias Harris, Charles Bassey i Millsap. To może być za mało, jeśli „Szóstki” chcą walczyć o dobry rezultat w fazie play-off w tym sezonie. Daryl Morey, GM Sixers (dyrektor generalny) będzie musiał ściągnąć podkoszowego z listy wolnych agentów, jeśli Philadephia chce być w czołówce swojej konferencji.

Simmons przenosi się do Nowego Jorku. Świetna wymiana dla Nets!

Dla dyrektora generalnego Brooklyn Nets – Seana Marksa, należą się duże słowa uznania. W jednej wymianie oddał zawodnika, który powoli przestawał się już dobrze czuć w drużynie i myślał o transferze, a w zamian pozyskał trzech wartościowych koszykarzy, którzy powinni skutecznie wesprzeć Nets w ich poprawie wyników (bilans 29-25, 8. miejsce w konferencji wschodniej) oraz walce o mistrzostwo NBA.

Ben Simmons | Fot. All-Pro Reels

Ben Simmons powinien znacząco pomóc Nets w obronie. Defensywny rating zespołu trenera Steve Nasha jest dopiero na 20. miejscu w całej lidze (111,4 punktów). Ponadto Australijczyk jest zawodnikiem, który w swojej grze bazuje głównie na penetracji, rzucie z półdystansu i akcjach w polu 3 sekund. Moim zdaniem świetnie może się uzupełniać z Kevinem Durantem, który jeśli tylko jest zdrowy, to należy do grona  czołowych graczy całej ligi. KD świetnie rzuca z półdystansu, jak i zza linii 7,25 metra. Ponadto ma też ciąg na kosz. W parze z Australijczykiem mogą stwarzać spore problemy obronie rywali. Z kolei brak dobrego rzutu z dystansu Bena nie musi być wcale aż takim obciążeniem dla drużyny. Nets w ramach wymiany z Sixers zyskali dobrego w rzutach z dystansu Curry’ego, a dodatkowo w swoim składzie mają jeszcze Patti’ego Millsa czy Kyriego Irvinga, który zaczyna grać w coraz większej ilości meczów w tym sezonie. Cała trójka trafia rzuty za 3 punkty na bardzo dobrej skuteczności. Ben nie będzie musiał brać też większej odpowiedzialności za rozgrywanie akcji jak w Philadelphii, gdyż będzie miał od tego między innymi wspomnianą przeze mnie wyżej trójkę. Może się więc skupić na grze pod koszem, wykorzystaniu przewag (mobilność, atletyzm) i być przez to bardziej efektownym zawodnikiem dla zespołu.

Jedyna wątpliwość to aktualna forma Simmonsa. Ostatni mecz w NBA Australijczyk rozegrał w fazie play-off w poprzednim sezonie, więc to, w jakiej akurat jest dyspozycji na tej moment, to wielka zagadka. Stawiam jednak, że Simmons szybko udowodni w Nowym Jorku, na co go stać i pokaże swój potencjał. Gra w nowym otoczeniu może mu pomóc i odstawić negatywne emocje związane z wydarzeniami w Sixers w ostatnich miesiącach na bok.

Ponadto Nets pozyskując Curry’ego i Drummonda poszerzają swój skład, który wygląda dzięki temu bardzo imponująco. Curry wniesie sporo dobrego w grze na obwodzie i w rzutach z dystansu. Drummond z kolei może być świetnym zmiennikiem bądź uzupełnieniem dla graczy typu Lamarcus Aldridge czy Blake Griffin. Zestaw podkoszowych zawodników w Brooklyn Nets robi spore wrażenie – są Simmons, Aldridge, Griffin, Claxton i teraz Drummond. Głębia składu, która może się bardzo przydać w fazie play-off. Joe Harris dzięki temu będzie mógł bardziej skupić się na grze na pozycji numer 3. Podobnie jak James Johnson. Trener Steve Nash będzie miał większe pole manewru podczas nadchodzących spotkań.

Zresztą spójrzmy na cały skład Nets po tej wymianie:

PG: Kyrie Irving/Patty Mills

SG: Seth Curry

SF: Kevin Durant/Joe Harris/James Johnson

PF: Ben Simmons/Lamarcus Aldridge

C: Blake Griffin/Andre Drummond/Nic Claxton

Dla mnie ten skład wygląda na niesamowicie mocny. Zawiera zawodników utalentowanych rzutowo (Durant, Irving czy Mills), dobrych w obronie (Simmons), umiejętnie broniących obręcz (Griffin, Drummond). Są też zawodnicy, którzy są dobrymi zadaniowcami oraz żeby dobrze grać, nie potrzebują być na pierwszym planie, nie muszą zostawać liderami zespołu (Curry, Harris). Jeśli tylko Durant będzie zdrowy, a Kyrie będzie mógł grać we wszystkich meczach (zwłaszcza domowych), to moim zdaniem Nets realnie może zawalczyć w tym sezonie o mistrzostwo NBA. Najpierw jednak trzeba znacząco poprawić pozycję w konferencji wschodniej, bo 8. miejsce daje jedynie grę w fazie play-in. Ta wymiana to mimo wszystko dla Nets dobry ruch, który może im się w bliższej bądź dalszej przyszłości (są też dwa wybory w drafcie) znacząco opłacić.

Ocena końcowa

Uważam, że to dobry ruch dla obu stron. Sytuacja win-win. Obie ekipy moim zdaniem mogą na tym tylko zyskać. Simmons i tak nie wystąpiłby już prawdopodobnie w Sixers i to mogłoby jeszcze gorzej wpłynąć na atmosferę w całej organizacji w klubie. Nie dość, że zagra w zespole m.in. z Kevinem Durantem, to ponadto nie będzie już tracił na tym finansowo. Nie będzie też na nim ciążyła spora odpowiedzialność za wyniki, gdyż na pierwszym planie będą przede wszystkim Durant czy Irving.  Z kolei Harden, który przestawał się dobrze czuć w Nowym Jorku i dogadywać z kolegami z drużyny, też może w nowym otoczeniu tylko zyskać. Zresztą, z niewolnika nie ma pracownika. Teraz dwaj zawodnicy na poziomie All-Star zagrają w nowych zespołach, które mają wielkie plany. Liga może być przez to tylko ciekawsza! Na koniec – to satysfakcjonująca wymiana dla obu ekip, ale więcej korzyści ma z niej mimo wszystko Brooklyn Nets. Jednak prawdziwe efekty tego transferu zobaczymy dopiero za parę miesięcy, kiedy spojrzymy na miejsce obu ekip na koniec rozgrywek.

Kacper Czuba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × 5 =