18/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

„Światła miasta” nie gasną – recenzja kultowej płyty po 21 latach

2 min read

fot. empik.com

fot. empik.com

Wraz z nadejściem listopada minęło 21 lat od premiery jednego z najważniejszych albumów w historii polskiego rapu. Co prawda dzisiaj grupy hip-hopowej Grammatik już nie ma (zakończyła działalność w 2008 roku), ale czy chociaż ich najważniejsza płyta jest wciąż aktualna?

Album „Światła miasta” tworzyła czwórka młodych chłopaków, którzy dopiero wkraczali w dorosłe życie. Strun głosowych użyczyło trzech z nich – Jotuze, Ash i Eldo. Produkcją zajął się Noon, dla którego Grammatik był pierwszym krokiem do wielkiej muzycznej kariery.

Jeśli chodzi o dalsze losy tercetu raperów, to nie wszyscy objęli podobną ścieżkę. Jotuze porzucił swoją działalność artystyczną po upadku zespołu. Kilka lat wcześniej (w 2001 roku) uczynił to Ash, który po sukcesie płyty niespodziewanie zdecydował się zakończyć karierę muzyczną. Jedynym, który dalej kontynuuje swoją muzyczną pasję, jest Eldo.

Wracając do płyty – jest to muzyczny manifest, w którym autorzy za pomocą dojrzałej poezji kreślą to, jak odbierają rzeczywistość. Za sprawą lirycznych tekstów wciągają nas do swojego melancholijnego świata.

Album składa się z 12 kawałków, z czego tylko jeden można uznać za relikt przeszłości. Jest nim „Friko”, który stał w kontrze do undergroundowych raperów i tłumaczył im dlaczego zarabianie pieniędzy na rapie nie jest niczym złym. Dzisiaj, obserwując jak ten gatunek przebił się do mainstreamu, możemy tylko z uśmieszkiem wspomnieć, że w ogóle mogły istnieć takie problemy.

Cała reszta dotyka długowiecznych motywów takich jak, np. bunt jednostki („Mówią mi”) czy proces twórczości („Jest już późno, piszę…”). Ponadczasowa jest zwłaszcza piosenka o tytule „Każdy ma chwilę”, będąca rozprawą na temat niesprawiedliwości świata, zmaganiem się z trudnościami i wiarą w Boga. To zdecydowanie najmocniejszy kawałek na płycie.

Na szczególną uwagę zasługuje także nieco idealistyczny utwór mobilizujący do pracy o nazwie „Nie ma skróconych dróg”.

Wykonawcy na każdym z kawałków nie okazują w swoim głosie szczególnych emocji (nawet w momentach, w których mówią o szczęściu), co w połączeniu ze stonowanymi bitami Noona potęguje refleksyjne odczucia.

Melancholia bijąca z tej płyty sprawia, że jest ona idealna na nocne samotne spacery, które z pewnością pozwolą wtopić się w jej klimat. Obecna jesienna aura, tylko to zintensyfikuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

szesnaście − trzynaście =