Legwan zielony – Fantastyczne zwierzęta i jak je hodować #4 część 2

Fot. archiwum prywatne Andrzeja

Pies, kot, chomik, papuga, rybka w akwarium – wszyscy dobrze znamy te zwierzęta domowe. Jednakże sklepy zoologiczne, specjalistyczne giełdy czy osoby prywatne oferują sprzedaż także wielu innych, mniej popularnych gatunków. Są wśród nich gryzonie, gady, owady, a nawet… jeże. Bohaterami niniejszej serii będą właśnie mało znane zwierzęta domowe oraz ich posiadacze, którzy w wywiadach opowiedzieli o tych wyjątkowych pupilach.

Z Andrzejem, współwłaścicielem drukarni i miłośnikiem zwierząt, rozmawiałam o legwanie zielonym. Okazało się, że hodowla tego gada to bardzo szeroki temat. Zdecydowałam się więc podzielić nasz wywiad na dwie części. Pierwszą z nich możecie przeczytać TUTAJ.

Opowiedz nam o usposobieniu swojego legwana.

Nazwałem go Potwór, ale od razu powiem, że imię to nie odnosiło się do jego sposobu bycia, tylko zainspirowane było filmem „Park Jurajski”. Zawsze mówiliśmy, że ma charakter kota. Kiedy podczas chodzenia po mieszkaniu chciał wejść na szafę, to po prostu to robił. Można go było odwodzić od tego zamiaru, a i tak dopiął swego. Trzeba było bardzo pilnować, czy nie wspina się na coś niebezpiecznego, na przykład stojący na półce zegar. Było też parę zabawnych sytuacji, kiedy wskakiwał na stos pościeli, on oczywiście się na niego przewracał i musiał się spod niego wygrzebywać. Wychodząc z domu, nigdy nie zostawialiśmy go poza terrarium, dlatego jeśli leżał akurat na kanapie czy fotelu, trzeba było zagonić go z powrotem. Potrafił wówczas zapierać się pazurami, był bardzo uparty. Lubił pieszczoty i sam się o nie prosił, na przykład wskakując na mnie, gdy leżałem na kanapie. Jednak kiedy miał dość, otrzepywał się tylną łapą i wiedziałem, że już wystarczy mu tych czułości. Był także bardzo ciekawski. Kiedy robiliśmy imprezę i pokój wypełniał się ludźmi, potrafił pół godziny nas obserwować, siedząc bez ruchu z nosem przy szybie.

Miał jakieś przyzwyczajenia, nawyki?

Prowadził dzienny tryb życia. W nocy spał, czasem tylko słyszeliśmy, jak zmienia pozycję na gałęzi. Kiedyś w zimie zdarzyło się, że wszedł za kanapę i tam zasnął. To zwierzę zmiennocieplne, widocznie nie dopilnowaliśmy wówczas odpowiednio wysokiej temperatury. Uwielbiał się kąpać, na co często mu pozwalaliśmy. To był cały rytuał: odkręcałem kran, otwierałem drzwi od łazienki i drzwi od terrarium, Potwór przybiegał, ustawiał się wzdłuż wanny i patrzył na mnie, wyczekując, aż wsadzę go do wody. Lubił, kiedy woda lała się na niego z góry, zawsze wkładał głowę pod odkręcony kran. Po kąpieli natomiast wydmuchiwał nosem kryształki soli.

Ile czasu zajęło oswajanie go?

Trudno powiedzieć, po jakim czasie legwan nabrał do mnie zaufania i na przykład siedział mi na ramieniu, kiedy chodziłem po mieszkaniu. W oswajaniu na pewno wiele zależy od tego, jak człowiek postępuje ze swoim zwierzakiem. Pamiętam pierwszy moment po przywiezieniu Potwora ze sklepu. Wszystko było przygotowane, terrarium w pełni wyposażone, z kuwetą napełnioną wodą. Chlapnąłem tą wodą, a on bardzo się wystraszył. To był jedyny raz, kiedy widziałem tak gwałtowną reakcję. Niczym dinozaury w „Parku Jurajskim” wstał na tylne łapy, popędził do sąsiedniego pokoju i wskoczył na pościel leżącą na fotelu. Agresji jednak nigdy nie okazywał. Nie miałem obaw, że mnie podrapie, pogryzie, czy uderzy ogonem. Mam wprawdzie blizny po jego zadrapaniach, ale zawsze robił to nieumyślnie, kiedy na przykład zapierał się przed wejściem do terrarium. Później widziałem w Internecie filmiki, na których legwan atakował kota. My mieliśmy w domu psa. Między nim a Potworem nigdy nie dochodziło do starć czy agresywnych zachowań. Zdarzało się jedynie, że gdy terrarium było otwarte, pies podkradał legwanowi arbuza lub pomidory.

Jakie predyspozycje musi mieć przyszły hodowca?

Powinien być bardzo cierpliwy, mieć odpowiednią wiedzę i możliwość zapewnienia legwanowi odpowiednich warunków życiowych. Trzeba też liczyć się z kosztami, choć te największe ponosimy na początku. W moim przypadku sporo pieniędzy pochłonęło zbudowanie i wyposażenie terrarium. Koszty samego utrzymania nie są już wysokie, zwłaszcza jeśli pożywienie możemy zbierać na łące albo hodować w doniczkach w domu.

Czy Potwór odszedł ze starości czy chorował?

Generalnie nie miewał problemów zdrowotnych, ale ciekawostką jest, że jeśli legwan zachoruje, to podaje się mu antybiotyki w spreju. Na starość Potwór zrobił się po prostu niedołężny – nie mógł wejść na swoją gałąź, drżały mu łapy, przestał jeść. Kiedyś spadł z gałęzi i rozbił sobie głowę do krwi. Postanowiliśmy go uśpić. Zajął się tym weterynarz z Ciapkowa, który, gdy dowiedział się, że zwierzak ma 13 lat, bez słowa wykonał zastrzyk.

Bardzo miło wspominam Potwora. Teraz pewnie legwan nie robi już takiego wrażenia, bo jest dostępny w wielu sklepach zoologicznych. Jak na tamte czasy, było to nietypowe i wyjątkowo ciekawe zwierzę. Fajne było to, że nawiązywał z człowiekiem kontakt wzrokowy, obdarzał zaufaniem. Do naszego mieszkania na praktyczne lekcje biologii przychodziły dzieci z pobliskiej podstawówki. Wyobraź sobie: dwadzieścioro dzieci stało w kolejce do otwartego terrarium, żeby dotknąć legwana. On pozwalał im się głaskać, zamykał oczy jak kot, widać było, że sprawiało mu to przyjemność. Był bardzo spokojnym, ufnym zwierzakiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *