O europejskich filmach słów kilka #11 — Polska
6 min readKino europejskie. Kolebka kultury filmowej. Pomimo naczelnej roli amerykańskiej kinematografii, to już od początku tego wieku zauważa się rosnącą popularność filmów pochodzących ze Starego Kontynentu. Z tego powodu celem tej serii jest przybliżenie ważnych i wyróżniających się produkcji z Europy.
Kino polskie na przestrzeni wielu lat osiągało niebotyczne sukcesy na arenie międzynarodowej. Jej historia jest bardzo obszerna, a początek sięga aż 1908 roku, kiedy to ukazał się pierwszy, zachowany polski, ośmiominutowy film pod tytułem Pruska kultura, poruszający problematykę walki z polskością w zaborze niemieckim. Natomiast Moralność Pani Dulskiej (1930) był pierwszym filmem dźwiękowym.
II wojna światowa doprowadziła do zniszczenia polskiej kinematografii. Nowa władza komunistyczna dążyła do jej szybkiego odbudowania, aby wykorzystać ją do celów propagandowych. Z tego powodu filmy kręcono zgodnie z nurtem socrealizmu, chociaż zdarzały się obrazy, wychodzące poza jego łamy jak chociażby Pokolenie (1955) Andrzeja Wajdy. Ruch ten nazywano polską szkołą filmową, a obejmował on okres między 1956 a 1963 rokiem. Twórcy pragnęli nawiązać emocjonalny dialog ze społeczeństwem o aktualnych ówcześnie problemach, w szczególności w kontekście dalszego losu Polaków przełomu lat 50. i 60. Był to jeden z najważniejszych kierunków w polskiej kinematografii. Jej twórcami byli na przykład Jerzy Kawalerowicz, Andrzej Munk czy Wojciech Has.
Przełom lat 70. i 80. XX wieku to czas kina moralnego niepokoju. Nurt ten bardzo przyczynił się do przeobrażenia zbiorowej świadomości Polaków. W filmach główną rolę odgrywał zazwyczaj buntownik albo młody idealista, który próbuje przeciwstawić się skorumpowanej rzeczywistości oraz władzy. Produkcje z tamtego okresu miały zazwyczaj negatywny wydźwięk i doprowadzały do unieszczęśliwienia bohatera. Ponosi on porażkę, często dochodzi także do jego wykluczenia z życia politycznego oraz społecznego. Sztandarowymi filmami z tego nurtu są na przykład Barwy ochronne (1976) Zanussiego, Amator (1979) Kieślowskiego, Aktorzy Prowincjonalni (1979) Holland albo Dziecinne pytania (1981) Zaorskiego.
Obecnie reżyserzy starają się dokonać rozrachunku z daną grupą społeczną (Kler, 2018), zajmują się osądem wiary katolickiej (Boże ciało, 2019) czy kręcą filmy wojenne (Miasto ‘44, 2014) lub ekranizacje dzieł literackich (Ogniem i mieczem, 1999). Coraz częściej da się również zauważyć inspiracje obrazami hollywoodzkimi.
Pomimo, że w ostatnim czasie na popularności zyskują filmy pokroju 365 dni (2020) a polscy filmowcy wyraźnie zmagają się z problemem niskiej jakości dźwięku (bo ledwo co słychać jakiekolwiek dialogi), to nie można zapomnieć, że mamy z czego być dumni. I nadal potrafimy kręcić dobre produkcje. Jeśli mamy możliwość, oglądajmy je. Stawiajmy sobie wyzwania i nie dajmy się filmom, które powodują sieczkę w głowie. A jest ich coraz więcej, nie tylko w Polsce.
1. Nóż w wodzie (1961)
Nóż w wodzie, czyli klasyk polskiego kina. Film, który przyniósł sławę Romanowi Polańskiemu. Mimo stosunkowo niewielkiego budżetu zapisał się w historii kinematografii, a sam Martin Scorsese uważa go za arcydzieło i wytypował go do prezentacji w Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie w ramach festiwalu polskich filmów Martin Scorsese Presents: Masterpieces of Polish Cinema w 2014 roku.
Andrzej (Leon Niemczyk) i jego żona Krystyna (Jolanta Umecka) wyjeżdżają na jednodniowy rejs jachtem na Mazury. Po drodze zabierają się ze sobą młodego autostopowicza (Zygmunt Malanowicz). W trakcie wycieczki dochodzi do rywalizacji pomiędzy dwoma mężczyznami.
Film Polańskiego ma już 60 lat, a wydawać by się mogło, że w ogóle się nie zestarzał. Kłótnie toczone między Andrzejem a Chłopakiem są uniwersalne. Między dwoma różnymi pokoleniami. Między dwoma różnymi postawami życiowymi. Została ukazana opozycja na linii Chłopak — buntownik, a szanowanym dziennikarzem, Andrzejem, któremu nic nie brakuje — ma piękną, młodą żonę i pewną pozycję społeczną. Dlatego chce on pokazać wyższość nad Chłopakiem, drwi z niego na najróżniejsze sposoby. Na domiar złego Krystyna z zainteresowaniem przyjęła nowego gościa, czego jej mąż nie może znieść.
Nóż w wodzie początkowo nie został dobrze przyjęty przez krytyków, podobnie jak przez władze PRL-u. Reżyser był atakowany za aspiracje czy płytkość swoich bohaterów albo za kierowanie się zachodnimi wzorcami. Z czasem jego film zaczęto doceniać za wychodzenie poza tematy, które były poruszane w ówczesnej Polsce. Marek Hendrykowski, filmoznawca i teoretyk filmu stwierdził, że: „Film Polańskiego okazuje się pierwszą w naszej kinematografii próbą wyjścia poza zamknięty krąg historyzmu szkoły polskiej, naznaczony ustalonym przez lata repertuarem tematów, kompleksów, urazów psychicznych, obsesji indywidualnych i zbiorowych. W tym sensie jest czymś zupełnie nowym i świeżym, czego nasze powojenne kino dotąd nie znało.” To ważny obraz w polskiej kinematografii.
2. Przypadek (1981)
Podobnie jak poprzedni film, Przypadek Kieślowskiego również spotkał się z dużą krytyką w Polsce. Jednak dzisiaj uważany jest za klasyk oraz za jedno z kluczowych dzieł w filmografii wybitnego reżysera.
Przypadek to opowiedziana na trzy alternatywne sposoby historia życia studenta medycyny, Witka (Bogusław Linda, rola ta uważana jest za jego najlepszą w karierze), w zależności od tego, czy zdąży on na pociąg.
Film Kieślowskiego, w przeciwieństwie do jego następnych projektów, należy do nurtu kina moralnego niepokoju. Osadzony na przełomie lat 70. i 80. XX wieku ukazuje charakterystykę społeczeństwa polskiego z tamtego czasu oraz dylematy, z którymi wielu Polaków musiało się zmierzyć. Przypadek jest kinem refleksyjnym, zmuszającym do myślenia. Kieślowski pokazuje widzom, że człowiek stanowi tylko pojedynczą jednostkę w wielkiej machinie, na której pracę nie ma wpływu, a wszystko zależy od tytułowego przypadku. Reżyser niemal nakazuje nam zastanowić się czy istnieje jakiekolwiek przeznaczenie. Co właściwie sprawia, że nasze życie wygląda tak, a nie inaczej. Nie daje nam odpowiedzi na te egzystencjalne pytania. Jak miał to w zwyczaju, snuje filozoficzne wywody. I robi to w fantastyczny sposób.
Kieślowski nie ocenia. Witek mógłby być każdym, młodym obywatelem, żyjącym w czasach PRL-u. To, czy wstępuje do ruchu solidarności, czy do PZPR-u, czy fakt, że nie opowiada się po żadnej ze stron nie jest poddane krytyce. Były to najzwyczajniej w świecie problemy, z którymi główny bohater (ale nie tylko on) musiał się zmierzyć.
Nie dziwi jednak fakt, że Przypadek nie szybko doczekał się swojej premiery. Na domiar złego musiał również zostać okrojony ze względu na cenzurę. Mimo to Kieślowski serwuje nam genialny dramat psychologiczny, świetnie pokazujący Polskę lat 70.
3. Ida (2013)
Jeden z najważniejszych obrazów zeszłej dekady. Pierwszy pełnometrażowy, polski film, który został nagrodzony Oscarem w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny.
Polska, 1962 rok. Anna (Agata Trzebuchowska) przygotowuje się do ślubów zakonnych. Przed ich złożeniem siostra przełożona każe jej spotkać się z jedyną, żyjącą krewną — ciotką Wandą (świetna Agata Kulesza). Anna dowiaduje się od niej, że tak naprawdę jest Żydówką i nazywa się Ida Lebenstein. Obie wyruszają w podróż, podczas której odkrywają swoją mroczną przeszłość.
Głównym motywem przewodnim filmu Pawła Pawlikowskiego jest zmaganie się z traumą potomków Żydów, którzy zostali zgładzeni podczas okupacji niemieckiej na ziemiach polskich. Temat trudny. Wydawać by się mogło, że reżyser, kręcąc Idę, przez cały czas stąpa po cienkim lodzie, bowiem w Polsce jest on, do dnia dzisiejszego, tematem kontrowersyjnym. Przeszłość nie ginie, o czym przekonuje się główna bohaterka. Przeszłość cały czas za nami chodzi i nie jesteśmy w stanie od niej uciec. Wydaje się jednak, że nad warstwą fabularną góruje jednak jego forma. Czarno-białe estetyka, format 4:3 oraz widoczna symbolika. Łukasz Żal za obiektywem również nie zawodzi. Jego zdjęcia są mocnym punktem całego filmu.
Pomimo licznych sukcesów, Ida wywołała także wiele kontrowersji w różnych środowiskach politycznych — z jednej strony zarzucano, że jest to film antypolski, z drugiej, że powiela on wiele stereotypów o Żydach. Tak, czy siak, to z pewnością ważne dzieło, które dowodzi, że nasze kino dalej jest formie. W mojej opinii, Pawlikowski swój zmysł narracyjny i reżyserski lepiej wykorzystał w Zimnej wojnie (2018), aczkolwiek Ida pozwoliła mu zaistnieć na arenie międzynarodowej. Koniecznie trzeba śledzić jego następne projekty.