Superliga – mokry sen wielkiej dwunastki

fot. Pixabay/QuinceCreative

Pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. O nich śnią dzisiaj prezesi topowych europejskich klubów z Florentino Perezem na czele. W końcu kogo interesuje jakiś tam sport. Prawdziwa gra toczy się przy stołach, w gabinetach zarządów, a jej rozgrywający pięknie prezentują się w garniturach.

Ostatnimi dniami cały świat piłkarski (i nie tylko) żywo debatuje na temat piłkarskiej Superligi. Chociaż pomysł prawdopodobnie spalił już na panewce, nie mógłbym przejść wobec tego tematu obojętnie. Ale o co tutaj w ogóle chodzi? Otóż piłkę trzeba podobno ratować, dlatego znaleźli się ochotnicy. Plan jest prosty: nikogo nie obchodzą małe kluby, więc w sumie po co nam one. Zakładamy ligę gigantów – Superligę. W jej skład ma wchodzić dwadzieścia najlepszych drużyn z Europy, w tym dwanaście założycielskich, pięć, które miałyby dostać się przez eliminacje oraz trzy, które ostatecznie nie odpowiedziały na zaproszenie. I to by było na tyle. Dla reszty nie ma wstępu.

Dawid pokonuje Goliata? Gdzie tam. Kto by chciał na to patrzeć. Bić się będą sami Goliaci i to o wielkie sumy – to jest to! Dla Dawidów w wielkim świecie nie ma miejsca. Ale dobra, żeby nie było, damy szansę paru szczęśliwcom, niech spróbują. A co jak wygrają? Spokojnie, prezesi wszystko rozplanowali. Żadna z drużyn dodatkowej piątki nie zarobi więcej niż kluby założycielskie. Niezależnie od miejsca w turnieju. Niech nie oczekują za wiele. Wiadomo, kto tu rządzi. Tylko nie wiedzieć czemu, większości pomysł się nie podoba. UEFA i FIFA straszą karami, politycy wzburzeni. Plebs na ulice wychodzi i się awanturuje. Co to ma być!?  Wszystko by się udało, gdyby nie ci wścibscy kibice! Protestują, dyskutują o jakimś duchu futbolu. A dajcie spokój. Jeszcze ci trenerzy i piłkarze. Cały plan diabli wzięli. Statek tonie, ale kapitan Florentino zostaje do końca. Za to muszę mu przyznać szacunek.

No i super! Wracamy na stare śmieci. Czy to dobrze? Na pewno lepiej, ale nadal piłkarze kosztują gargantuiczne sumy, a pieniądz rządzi sportem. Dobrze wiedzieć, że nie na tyle, żeby tak absurdalny turniej doszedł do skutku. Co będzie dalej? Pożyjemy, zobaczymy. Nadzieja umiera ostatnia. Na razie świat zafundował wielkiej dwunastce niemiłą pobudkę. Zwłaszcza, że sen był bardzo krótki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *