Lewis Hamilton – wybitny kierowca, działacz na rzecz planety i zwolennik Black Lives Matter
6 min readLewis Hamilton siedmiokrotny mistrz świata. Najbardziej utytułowany kierowca w historii. Człowiek niezwykle ambitny, uparty, nienawidzący przegrywać, wciąż głodny sukcesów. Osobowość, która stała się marką i znakiem rozpoznawczym Formuły na całym świecie. Orędownik walki z rasizmem i dyskryminacją, wspierający ruch Black Lives Matter. Działacz na rzecz naszej planety.
Lewis ma mentalność zwycięzcy, nigdy się nie poddaje. Może to banalne stwierdzenie, ale trzeba przyznać, że Brytyjczyk jest wyjątkowo mocny psychicznie i walczy naprawdę do ostatniego okrążenia. – Gdy miałem sześć lat, tata powiedział mi, aby nigdy się nie poddawać. To motto naszej rodziny. Jako sportowiec czuję się gotowy na następne wyzwania – powiedział Lewis Hamilton po jednym z wyścigów
W 2008 roku do ostatniego wyścigu w Brazylii miał szansę na mistrzostwo świata. Na torze Interlagos rywalizował o ten tytuł z Felipe Massą. Gdy kierowca Ferrari przekraczał linię mety jako pierwszy, w Sao Paulo zapanowała zbiorowa radość. Brazylijczyk na ten moment był mistrzem świata. Jednak na ostatnim okrążeniu, gdy Massa pozdrawiał szalejący ze szczęścia tłum, Lewis Hamilton niespodziewanie wyprzedził Timo Glocka. Został pierwszym mistrzem świata dla McLarena od 1999 roku, gdy po ten laur sięgał Mika Hakkinen. Sam cieszył się z tego tytułu po raz pierwszy w życiu.
W 2018 roku zdawało się, że Sebastian Vettel może zdobyć mistrzostwo świata. Zespół z Maranello zbudował znakomity bolid. Kierowca Ferrari zaliczył wyborny początek sezonu, wydawało się, że Niemiec sięgnie po swój piąty tytuł. Nic z tego. Podczas Grand Prix Niemiec Sebastian Vettel wypadł z toru i nie ukończył zawodów, a Hamilton wygrał. Następnie zaczął regularnie zwyciężać w wyścigach. W mistrzostwach nie dał szans Vettelowi. Pokazał swoją mentalność zwycięzcy. Zresztą jego idolami są najwięksi wojownicy w historii, nie tylko ze świata sportu. – Trzej ludzie, których od zawsze podziwiam to Muhammad Ali (amerykański pięściarz, który jako pierwszy pięściarz w historii trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata wszechwag i skutecznie bronił go dziewiętnaście razy – przyp. red.) Ayrton Senna (brazylijski kierowca wyścigowy, trzykrotny mistrz świata Formuły 1 – przyp. red.) i Nelson Mandela (Prezydent Republiki Południowej Afryki w latach 1994–1999, jeden z przywódców ruchu przeciw apartheidowi, laureat Pokojowej Nagrody Nobla – przyp. red.). Senna jest moim bohaterem z dzieciństwa – powiedział Lewis.
W 2019 i 2020 roku był bezkonkurencyjny. W 2020 roku pobił rekord Michaela Schumachera w liczbie zwycięstw w wyścigach. Lewis stanął na najwyższy stopniu podium aż 95 razy! Wyrównał również inne osiągnięcie należące do legendarnego Niemca. Ma tyle samo tytułów mistrza świata (7), co Michael Schumacher.
Widać niezwykły progres umiejętności u kierowcy urodzonego w Stevenage. Od początku było wiadome, że drzemie w nim wielki talent. Już w wieku dziewiętnastu lat dano mu szansę w F1. Początek miał wyborny. W pierwszym sezonie cztery razy wygrał, a aż dwanaście razy był na podium. Stał się momentalnie wielką gwiazdą tego sportu.
Czasami jeszcze widać było u niego brak doświadczenia, czego najlepszym przykładem jest historia z Grand Prix Kanady w 2008 roku. Wjechał w alei serwisowej w tył samochodu Kimiego Raikkonena. Dla polskich kibiców była to znakomita wiadomość, bo umożliwiło to Robertowi Kubicy zwycięstwo w wyścigu.
Lewis aktualnie jest niemal bezbłędny. Wyeliminował problemy, z którymi zmagał się na początkowym etapie kariery. Dzisiaj, oprócz wrodzonego talentu do wyprzedzania dodał uzyskane przez lata na torach doświadczenie. Kierowca Mercedesa świetnie zarządza wyścigiem. Zna swój samochód na wylot. Potrafi wyczuć odpowiedni moment na przyspieszenie, ale także zdaję sobie sprawę, kiedy należy zadbać o ogumienie.
Tej perfekcji Hamilton wymaga od innych. Chcę, aby środowisko, w którym obcuje, było jak najlepsze. Idealnie dopasowali się z Toto Wolffem. Szefa zespołu Mercedes i Lewisa połączył perfekcjonizm. Obydwaj wspólnymi siłami stworzyli „maszynę do wygrywania”. Zdają jednak sobie sprawę, że nie mogą nawet na chwilę stracić czujności. Wolff widzi, że po piętach depczą im Red Bull, Ferrari i McLaren. 36-latek jest kierowcą, który ciągle się rozwija, doszukuję się błędów w swojej jeździe. Nie chcę spocząć na laurach. Wie, że młode pokolenie napiera, chcę odnosić swoje sukcesy. Aby to osiągnąć, muszą wpierw zdetronizować starego mistrza.
Jednak jak to bywa z wielkimi sportowcami, nie są lubiani przez część fanów. Hamiltonowi zarzucało się przesadną pewność siebie, a wręcz arogancję, teraz krytykowana jest jego pazerność. Brytyjczyk po wielomiesięcznych negocjacjach podpisał kontrakt z Mercedesem. Chciał on większą gażę i dłuższy kontrakt. Na postawione warunki nie chciał zgodzić się zespół. Dopiero półtora miesiąca przed rozpoczęciem nowego sezonu zespół i kierowca doszli do porozumienia.
Fanów F1 denerwują ciągłe narzekania Brytyjczyka przez radio. Bywa to męczące, ale też kuriozalne. Zazwyczaj dojeżdża on i tak pierwszy do mety.
Głównym powodem pretensji do siedmiokrotnego mistrza świata jest to, że o jego sile stanowi zespół, a nie jego umiejętności. To prawda, że Mercedes dysponuje najlepszym bolidem w stawce. Jednak o jego klasie świadczy to, że deklasuję swojego partnera zespołowego, który ma takie same auto. W dodatku pomijany w tej dyskusji jest oczywisty fakt. Tylko najlepsi dostają szasnę do jazdy w tak znakomitym samochodzie. Hamilton swoim dorobkiem kariery, ale i umiejętnościami prezentowanymi na torze regularnie udowadnia, że zasługuję na miejsce w najlepszym zespole.
Zresztą nieodłącznym elementem tej dyscypliny jest również walka konstruktorów. Zespoły od zawsze konkurowały ze sobą , o to kto stworzy najlepszy bolid. Nie dziwi, więc to że zwycięzca tego „wyścigu zbrojeń” chcę mieć najlepszego dostępnego kierowcę.
Krytyce poddawany jest jego styl życia. Jest on osobą ekscentryczną, wyróżniającą się z tłumu. Często szokuję swoim ubiorem opinię publiczną. Jednak sam bohater zdaje się tym nie przejmować. – Sporo czasu zajęło mi znalezienie własnego kierunku, co widać w tym, co noszę. Popełniłem sporo błędów, ale tak właśnie znajduje się własny styl. Lubię chodzić na pokazy, bo ogląda się tam najbardziej szalone, dziwne rzeczy. Ważne, jak się w tym czujesz. Moda to sprawa bardzo osobista. Nie obchodzi mnie, co myślą sobie inni. – powiedział w jednym z wywiadów.
Siedmiokrotny mistrz świata zaczął promować ekologię. Deklaruję on miłość do naszej planety. Na niewiążących obietnicach się nie skończyło. Założył on zespół X44, który ma wziąć udział w zawodach Extreme E, w których rywalizować będą elektryczne samochody. Kierowca zdecydował się sprzedać swój prywatny odrzutowiec oraz klika supersamochodów ze swojej kolekcji. Unika podróżowania samolotem, a jeśli jest to konieczne, to wybiera loty rejsowe. Poza zawodami porusza się elektrycznym Smartem i Mercedesem. Nie je mięsa, a od niedawna również ryb.
Brytyjczyk chcę, aby jego działania zostały również zaimplementowane w Formule 1. Dyscyplina ta uchodzi za najmniej ekologiczną na świecie. Władze F1 ostatnio wprowadziły plan, w którym zadeklarowano, że zredukują swój ślad węglowy do 2030 roku. Wkład do tej decyzji miała postawa 36-latka.
Lewis Hamilton bardzo zaangażował się w walkę z rasizmem. Przed każdym wyścigiem zakłada koszulkę z napisem „Black Lives Matter”. Sam Hamilton jest jedynym czarnoskórym kierowcą w stawce, więc sprawę odbiera bardzo osobiście. Stał się liderem walki z dyskryminacją rasową w F1.
As we continue through the year I can definitely feel the slowing in momentum of BLM. I won’t stop trying to push for change. Awareness is where that starts so you’ll see me there each weekend representing. #BlackLivesMatter pic.twitter.com/8svbrHoGqI
— Lewis Hamilton (@LewisHamilton) November 3, 2020
Jego postawa się nie spodobała wielu osobom, w tym innym zawodnikom. Niektórym nie podobają się hasło głoszone przez BLM. Pewne grupy narzekają, że kierowca nie zakłada koszulki „End Racism”, jak reszta kierowców. Również środowisku nie podoba się, że Brytyjczyk krytykował innych kierowców za to, że klęczeli ma polach startowych przed wyścigami w związku z walką z rasizmem. Rzecz jasna kierowca wspiera także ruchy LGBT+, ale także inne dyskryminowane społeczności. Według niektórych w ogóle sportowiec nie powinien brać udziału w tych wydarzeniach, gdyż sport należy oddzielić od polityki. Oprócz konstruktywnej krytyki w Internecie niestety pojawił się hejt w stosunku do kierowcy.
Trudno ocenić zachowanie Hamiltona, gdyż ta cała sytuacja dotyka go wyjątkowo personalnie. Nie będę go oceniał, niech każdy zrobi to w swoim sumieniu. Należy jednak przyznać, że Lewis Hamilton jest jedyny w swoim rodzaju. Świat F1 dużo straci po jego odejściu.