Historie moich kobiet #5

Często popadamy w rutynę, zwłaszcza ostatnimi czasy, kiedy nasz plan dnia dzieli się na czas spędzony przy komputerze i w pobliżu niego. Niezależnie jednak od światowej kondycji, zdarza nam się płynąć przez życie dość bezrefleksyjnie, bo przecież gonią nas terminy i zaraz znowu będą święta za rogiem. Bywa, że sytuacja nas przerasta, bywa, że nie mamy siły i zwyczajnie nic nie idzie po naszej myśli. Potrafimy sobie wyobrazić uczucie bezsilności, ale od nas jedynie zależy, czy zauważymy je u kogoś innego.

W momentach życiowych rozterek i rozdroży, w chwilach, w których podejmujemy ważne decyzje rzutujące na resztę naszych dni, nie ma nic bardziej wartościowego niż wsparcie. Myślę o tym, gdy przypominam sobie jedną z nauczycielek sprzed lat. Pamiętam semestralny egzamin jej uczennicy, był dość ważny, decydował o ocenie w ostatnim roku nauki w szkole muzycznej. Dziewczyna ostatnimi czasy była dość chaotyczna, nie dogadywała się z rodzicami, próbowała zdecydować się na jakieś studia, a to wiązało się z porzuceniem artystycznej kariery. Opuściła się w nauce i szczerze później przyznała, że nawet nie przygotowała się do tego semestralnego zaliczenia, o czym zresztą komisja egzaminacyjna musiała się przekonać, kiedy jej członkowie usłyszeli, jak dziewczyna próbuje zagrać utwór nie do końca jej znany. To tragedia dla muzyka, kiedy mówią mu, by przestał grać.

Pamiętam jak wyszła z sali koncertowej na trzęsących się nogach i w jej oczach nie było widać nic oprócz zmęczenia. I wtedy wspomniana nauczycielka przytuliła ją szczerze i zapewniła, że nic złego się nie stało, że może liczyć na jej pomoc, że może już odpuścić, odpocząć. Gdyby ktoś wtedy na nie spojrzał, widziałby jak świat wokół nich się zatrzymał na kilka sekund, kiedy szeptały ze łzami w oczach na szkolnym korytarzu.

Podejrzewam, że owa kobieta nie zdaje sobie do teraz sprawy, jak bardzo pomogła swojej uczennicy; że była jedyną osobą, która okazała jej wsparcie w tamtych dość trudnych momentach życia i sprawiła, że dziewczyna wygrzebała się z emocjonalnego dołka.

Fot. Tim Samuel

Więc co z tego, że czasem nie jesteśmy dość blisko siebie, żeby wiedzieć w czym leży problem? Może czasem wystarczy powiedzieć, że rozumiemy i naprawdę to nie twoja wina”. Może też nam się wydawać, że nie ma w tej krótkiej historii niczego niezwykłego i wartego zapamiętania. Cóż, dla tamtej dziewczyny ten moment był wszystkim, czego potrzebowała, czymś co odmieniło jej życie. Nie od razu i wcale niegwałtownie oczywiście – była jak efekt motyla, pierwszy klocek domino, okrąg na wodzie.

Wszystkich nas czasem dopada zmęczenie i kryzysy, wiemy jakie to uczucie nie dawać sobie z czymś rady. Powiedzmy więc komuś, kogo dopada bezsilność i słabość, że wszystko w porządku, że rozumiemy albo staramy się zrozumieć i przede wszystkim nie oceniamy, bo każdemu może się coś nie udać. Zwłaszcza teraz każdy z nas potrzebuje wsparcia, a nie każdy zawalony egzamin oznacza lenistwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × cztery =