17/11/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Czas na życie, życie na czas – co mi dał gap year?

5 min read

Fot. Pixabay

Fot. Pixabay

Gap year jest terminem dość popularnym wśród młodego pokolenia, ale niektórym może być nieznany, dlatego już go wyjaśniam. To anglojęzyczne pojęcie tradycyjnie określa rok przerwy pomiędzy liceum (college) a studiami (univeristy), jednak może mieć zastosowanie również w przypadku innych przerw pomiędzy konkretnymi etapami życia, np. odetchnięcie po rzuceniu korporacji, a przed podjęciem nowej pracy. Ja zdecydowałam się na gap year po zdaniu matury, ponieważ byłam bardzo niezdecydowana w kwestii wyboru studiów. Wprawdzie wzięłam udział w rekrutacji na Uniwersytet Gdański i dostałam się nawet na dwa kierunki, jednak ostatecznie nie podjęłam nauki.

Początkowo nie miałam konkretnych planów na najbliższe miesiące. Cieszyłam się po prostu, że mam wreszcie czas dla siebie i nic mnie nie ogranicza. Skupiłam się na szukaniu pracy, bo to był mój priorytet. Tak naprawdę nie posiadałam jeszcze doświadczenia zawodowego (ponieważ praca w komisji wyborczej i opieka nad dziećmi w prywatnych domach według mnie się nie liczy), więc moje CV nie było specjalnie atrakcyjne. Trudno powiedzieć, czy to była główna przyczyna, dla której nie mogłam znaleźć zatrudnienia przez półtora miesiąca intensywnych poszukiwań, narzucania się pracodawcom mailowo, telefonicznie, a w końcu osobiście. Ostatecznie, pod koniec listopada, zostałam przyjęta na stanowisko obsługi klientów w kawiarni w centrum Gdyni. Obowiązków było sporo, bardzo zróżnicowanych, ale to oznaczało, że nie będzie nudno i rzeczywiście, spodobało mi się. Niestety na początku marca wybuchła epidemia, ogłoszono lockdown i dalszego ciągu pewnie już się domyślacie… Kawiarnia zawiesiła działalność, gdyż obsługa na wynos nie byłaby zbyt opłacalna (to miejsce, do którego przychodzi się głównie na kawę i ciasto, a sporą część klientów stanowią przyjezdni, którzy zaglądają tam wychodząc z Dworca Głównego). Ja natomiast po 3 miesiącach zakończyłam swoją błyskotliwą karierę, zanim jeszcze na dobre opanowałam pożądane tempo pracy. Część gap yearu związana z aktywnością zawodową tu się właściwie skończyła. Choć krótkie, było to doświadczenie bardzo rozwijające, uczące odpowiedzialności, słowności, oszczędności i ogólnie wzbogacające. O zaletach (i oczywiście również wadach) pracy w gastronomii można by jeszcze wiele powiedzieć.

Fot. archiwum prywatne

Jak pewnie wiele osób, nie załamałam się, ponieważ naiwnie uznałam, że to krótkotrwałe zawirowania – koronawirus nie może być aż tak groźny i nie zatrzyma ludzkości na długo. W związku z tym nie byłam szczególnie przygnębiona faktem przymusowej przerwy w pracy i szybko znalazłam sobie inne zajęcia. Najbardziej skupiłam się na czytaniu, ponieważ w liceum nie miałam praktycznie czasu na sięgnięcie po książki, które nie byłyby lekturami szkolnymi. Oprócz tego sporo gotowałam, chodziłam na spacery i spędzałam czas z rodziną. Wspólne funkcjonowanie we czwórkę, na sześćdziesięciu metrach kwadratowych, na szczęście nie było dla nas problemem.

Nadszedł maj i życie ponownie wywróciło się do góry nogami, kiedy mój dziadek usłyszał diagnozę. Życie rodzinne zaczęło kręcić się wokół pomysłów na to, jak mu pomóc, czy zdecydować się na operację, kto pojedzie się nim opiekować i wielu podobnych zmartwień. Kochamy go tak bardzo, że byliśmy zdeterminowani walczyć na wszystkie możliwe sposoby. Dziadek przeszedł operację i na trzy tygodnie zamieszkał u nas. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że był to bardzo dobry czas, który pozwolił mi wzmocnić relację z nim, zwiększyć swoją wyrozumiałość, cierpliwość, pokorę i optymizm. Dziadek ma wielką wolę życia oraz niepowtarzalne poczucie humoru, które pozwalało śmiać się przez łzy. Udało nam się, z ogromną pomocą z Góry, uratować go i obecnie możemy nadal cieszyć się jego obecnością.

Gap year u każdego przebiega inaczej i każdy może skorzystać z różnych jego zalet. Gdybym miała skrótowo opowiedzieć, co ja dzięki niemu zyskałam, zawarłabym to w siedmiu punktach:

  1. Wprowadzenie dobrych nawyków żywieniowych – miałam więcej czasu na przyrządzanie posiłków, testowanie nowych przepisów, ale także czytanie na temat zdrowego stylu życia,
  2. Zacieśnienie więzi z bliskimi – szczególnie z dziadkami; z przyjaciółką, którą znam jeszcze z podstawówki, ale nasza relacja została czasowo zaniedbana,
  3. Rozwój duchowy – czytałam książki o tej tematyce, poświęcałam więcej czasu na praktyki religijne,
  4. Podbudowanie samooceny – to nastąpiło chyba jakoś przy okazji, niezauważalnie, ale na pewno wpływ miała praca, w której starsze koleżanki mnie chwaliły, a klienci okazywali sympatię,
  5. Poprawa stanu zdrowia – miałam mniej stresu niż w liceum, lepiej się wysypiałam, więcej czasu spędzałam na świeżym powietrzu, zdrowiej jadłam, a to wpłynęło pozytywnie na mój stan psychiczno – fizyczny,
  6. Przemyślenie swojej ścieżki życiowej – co chcę robić w życiu, w czym jestem dobra, a w czym na pewno bym się nie odnalazła, w którą stronę pójść,
  7. Nauka cieszenia się życiem – to jest chyba najważniejsze; nauczyłam się doceniać każdą drobną dobrą rzecz, która mi się przytrafia, mniej narzekać, a więcej dziękować.

Czy gap year ma jakieś wady? Gdyby się głębiej zastanowić, pewnie można by takowe znaleźć. Ja dostrzegam taką, że jestem „rok do tyłu” w stosunku do rówieśników, którzy zaczęli studia zaraz po maturze (chociaż jeszcze dwie moje przyjaciółki też zrobiły sobie przerwę w edukacji i dobrze na tym wyszły) i prawdopodobnie wcześniej je skończą. Oprócz tego spotkałam się z niezbyt przyjemnymi komentarzami, że „stracę rok”, „zmarnuję czas” itp. No i rzeczywiście, było trochę tak, jak przewidywała moja mama, że po tak długiej przerwie będzie mi trudno wdrożyć się z powrotem do nauki i obowiązków. Ale teraz, po trzech miesiącach na pierwszym roku dziennikarstwa, uważam, że weszłam już w ten rytm.

Polecam każdemu, kto waha się w kwestii życiowego wyboru i ma taką możliwość, aby przemyślał, czy nie zafundować sobie gap yearu. Być może macie młodsze rodzeństwo czy znajomych, którzy nie wybrali jeszcze studiów albo piszecie licencjat i nie jesteście przekonani do robienia magisterki. Warto wtedy zastanowić się nad takim rozwiązaniem, na które ja postawiłam. I absolutnie nie żałuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sixteen + eleven =