Sylwester inny niż wszystkie

źrodło: pexels

Wygodnie rozłożeni na kanapie, oglądając filmy, czytając książkę lub roztańczeni na prowizorycznym parkiecie na salonowej podłodze, w akompaniamencie muzyki serwowanej nam przez telewizyjne imprezy. Tegoroczny Sylwester był inny niż wszystkie. Jak go spędzaliśmy?

Kilka dni temu świętowaliśmy Sylwestra. Rok temu na pewno nikt nie spodziewał się, że tak będzie go spędzał.  Ze względu na sytuację epidemiologiczną od razu po świętach weszliśmy w lock down, a dodatkowo w sam ostatni dzień roku pojawił się zakaz przemieszczania w godzinach wieczornych. Musieliśmy obyć się bez hucznych zabaw w opłaconych salach, wielkich koncertów z wielotysięczną widownią organizowanych przez stacje telewizyjne czy nawet tych mniej lub bardziej kameralnych domówek. Zamiast tego schowaliśmy się w zaciszach domostw, przed ekranami telewizorów lub komputerów, stukając się kieliszkami wypełnionymi szampanem z najbliższymi lub wznosząc wirtualny toast z machającymi nam z monitora znajomymi.

Nie wszystko jednak się tak drastycznie zmieniło. Jak co roku Telewizja Polska przygotowała dla tych, którzy postanowili bawić się przed telewizorem, specjalny koncert. W tym roku stacja zgromadziła swoje gwiazdy w Ostródzie. Według Jacka Kurskiego i danych zebranych z Modelu Oglądalności Rzeczywistej opracowanego przez TVP, najwięcej widzów wybrało właśnie „Sylwester Marzeń”, który osiągnął średnią oglądalność 5,9 mln widzów. Telewizyjną konkurencją dla koncertu Telewizji Polskiej była „Sylwestrowa Moc Przebojów” zorganizowana przez stację komercyjną – Polsat. Tutaj jednak (według tych samych danych) oglądalność była niemal o połowę mniejsza – średnio 3,2 mln widzów. Natomiast inny komercyjny nadawca w Polsce – TVN zrezygnował z organizacji koncertu, a zamiast tego w sylwestrowy wieczór zaproponował widzom maraton filmowy.

Nie obyło się jednak bez kontrowersji w obu przypadkach. Zaczynając od tego, że na koncerty, zaplanowane jako bez udziału publiczności, zatrudnieni zostali statyści, mający grać rozbawiony tłum. Kolejnym powodem do dyskusji byli zaproszeni wykonawcy, którzy okazali się być niekoniecznie tym, kim mieli być według słów stacji. W TVP wystąpił Pedro Santana, mający być autorem hitu „Opa, Opa”.  Jak wykazało „śledztwo” jednej z prowadzących podcast „Napisy Końcowe”, prawdziwym twórcą piosenki był Notis Sfakianakis, a muzyk zaproszony przez Telewizję Polską nie ma na swoim koncie żadnego nagranego singla, czy albumu. Występował za to w „Jaka to melodia?” coverując „Despacito”. Tymczasem w Polsacie miał zagrać głośno zapowiadany Andrea Bocelli. W dodatku Krzysztof Ibisz osobiście miał lecieć po niego helikopterem do Mediolanu. Później okazało się, że muzyk wcale nie pojawił się w studiu Polsatu, a zamiast niego na scenie obok Małgorzaty Walewskiej pojawił się ucharakteryzowany na Włocha Czadoman.

źrodło: pexels

Na Facebooku za to pojawiło się kilka żartobliwych wydarzeń, mających metaforycznie zrzeszyć ludzi w sylwestrowy wieczór. Z czego największym zainteresowaniem cieszył się „Sylwester w Miłowie!”, nawiązujący do gry The Sims 2. W Internecie pojawiło się również kilka kulturalnych propozycji. Filmowi maniacy mogli spędzić ostatni dzień w roku rozkoszując się seansami utworzonymi przez Festiwal Pięciu Smaków na ich stronie internetowej. Poza tym swoje konkursowe prace udostępnił dla internautów także Festiwal Euroshorts w swoim Wirtualnym Studiu Filmowym.

Powitaliśmy nowy rok i nawet jeśli tegoroczny sylwester okazał się całkowicie inny niż wszystkie nam znane dotychczasowe to nie zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Twórcy internetowi, stacje telewizyjne i inni całkiem dobrze zadbali o nas w ten wieczór. A wy, którą imprezę wybraliście?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

szesnaście − 6 =