Od bezsilności do niegasnącej determinacji

Sylwia (20 l.) i Łucja (21 l.). Na co dzień – studentki Uniwersytetu Gdańskiego. Od ponad tygodnia – społeczne aktywistki. Od samego początku biorą czynny udział w trójmiejskich protestach przeciwko orzeczeniu TK w sprawie aborcji. – Jesteśmy zmęczone. Czujemy gniew i mamy dość. Jesteśmy zdeterminowane jak nigdy wcześniej i mamy nadzieję, że coś w końcu się zmieni – mówią młode dziewczyny.

Mieszkanie we Wrzeszczu. Spotykam się tam z Łucją i Sylwią, które powoli przygotowują się do wzięcia udziału w kolejnym dniu protestów. Rozmawiamy w salonie. Na stole leżą markery, farby, pędzle i ołówki.  Dziewczyny wykorzystują je do tworzenia transparentów, których cały stos leży pod ścianą. Jest ich około czternastu. To materiały wykonane nie tylko przez dziewczyny, ale także ich przyjaciół. W ich kręgu mówi się, że to mieszkanie stało się teraz prawdziwym centrum dowodzenia. Wszyscy spotykają się tu przed protestami, ale też po nich. Łucja tworzy kolejny transparent. Niewielki fragment kartonu zamalowuje najpierw czerwoną farbą.

– Dzisiaj idę na protest z napisem: „Chcesz wspierać życie? Finansuj psychiatrę dziecięcą – tłumaczy.

Czerwonej farby jednak nie starcza. Drugą połowę kartonu Łucja maluje na biało.

–  Bardzo dobry transparent – komentuje Sylwia. – Ja lubię wszystkie hasła na transparentach. Mocny jest ten: Poszłam spać obudziłam się bez praw.

Nowa nadzieja

Dziewczyny jak dotąd krytycznie oceniały większość działań partii rządzącej. Sprzeciwiały się językowi nienawiści, dyskryminacji mniejszości i propagandzie medialnej telewizji publicznej. Jak same mówią: do tej pory czułyśmy bezsilność, że nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Obie rozważały, by w przyszłości wyjechać z Polski. Także teraz z niepokojem wyczekiwały wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji ciężko uszkodzonego płodu. W czwartek 22. października TK uznał zapis o aborcji „eugenicznej” za niezgodny z konstytucją. Orzekł, że dopuszczenie aborcji ze względu na ciężkie uszkodzenie płodu, narusza obowiązek ochrony życia ludzkiego.

Pokłosiem tej decyzji są trwające od ponad tygodnia protesty w całej Polsce. Głównie młodzi ludzie wychodzą na ulice nie tylko największych polskich miast. Z licznych doniesień medialnych wynika, że z dnia na dzień liczba protestujących jest coraz większa.

Łucja: Tego dnia stałam w kuchni. O decyzji Trybunału powiedziała mi Sylwia. Wtedy nie wierzyłam, że to w ogóle możliwe. Nie sądziłam, że skala niezadowolenia będzie tak duża. Czuję, że dzieje się teraz coś bardzo ważnego. Kiedy pomyślę o moich rodzicach, którzy brali udział w strajkach, kiedy byli w liceum, mam poczucie, że to bardzo podobny moment. To inny protest, ale równie ważny czas dla naszego kraju. Mam nadzieję, że nie będziemy żyć w takim państwie jak jeszcze kilka miesięcy wcześniej. PiS zrobił o jedną rzecz za dużo i miarka się przebrała. Wszyscy mamy już po prostu dość.

Sylwia: Dawno nie byłam tak zdeterminowana, żeby coś osiągnąć. Bardzo długo czułam bezsilność. Teraz jako jednostka w połączeniu z większą całością, jako wspólnota wierzę, że możemy coś zmienić. Mam ogromną nadzieję.

Kolejny dzień walki o wolność wyboru

Piątek 30. października jest szóstym dniem protestu Sylwii i Łucji. Od piątku, dzień po ogłoszeniu decyzji TK, na manifestacje nie poszły tylko raz.

Sylwia: Wczoraj pierwszy raz zostałam w domu. Potrzebowałam przerwy. Na początku byłam całkowicie zafiksowana na tym punkcie, porzuciłabym chyba wszystko. Kompletnie nie skupiałam się na studiach.  Mój współlokator powiedział mi, że w tej walce warto pamiętać o własnym komforcie psychicznym. Doceniam takie wsparcie.

Łucja: Trzy dni temu, jak staliśmy po Katedrą w Oliwie i widziałam, co się tam działo, pierwszy raz w moim życiu odczułam taką złość. Protest zaczął się przemarszem z centrum Gdańska,
aż pod katedrę w Oliwę, więc już sama długość marszu zrobiła na mnie wrażenie. Gdy doszliśmy pod katedrę, tam czekał na nas kordon policji, ochraniający grupę religijnych fundamentalistów, którzy modlili się o – no właśnie, o co? O ochronę kościoła czy może była to modlitwa ze strachu przed nadchodzącymi zmianami i kurczowe trzymanie się tego, co było? Mało się denerwuję, ale wtedy czułam naprawdę ogromną złość. Aktualnie mało śpię, nie za dużo jem. Mam wrażenie, że ze stresu i z nerwów skurczył mi się żołądek. Myślę, że może jednak zostanę w Polsce. Będę tu pracować i żyć. Chciałam wyjechać, bo nie wierzyłam, że coś miałoby się zmienić.

 

Przełomowy moment

W tym samym dniu, w którym spotykam się z dziewczynami, w Warszawie odbywa się, największa jak dotąd manifestacja organizowana przez Ogólnopolski Strajk Kobiet. Przed dalszą mobilizacją nie powstrzymały panujące w kraju obostrzenia sanitarne. W tygodniu w całej Polsce miały miejsce trzy duże wydarzenia m.in. środowy strajk „Nie idziemy do pracy”. Dziewczyny tego dnia wzięły udział w Strajku Studentów na terenie kampusu UG.

W piątek Sylwia i Łucja zdecydowały, że wezmą udział w „Techno Blokadzie” w Gdyni. Dołącza do nich ich współlokator Tomek, który również od kilku dni zaangażowany jest w protesty. Idziemy na dworzec kolejowy Gdańsk Wrzeszcz. Pociąg SKM przyjeżdża ok. godziny 17. Sylwia pokazuje nam zdjęcia tego, co dzieje się wówczas w Warszawie.

Sylwia: Dzisiejszy dzień może być przełomowy. Jeżeli politycy znowu podejmą decyzję na niekorzyść, to protesty się nie skończą. Będą jeszcze dwa razy mocniejsze. Teraz walczą też ludzie, którzy niebezpośrednio zaangażowani są w Strajk Kobiet. Widziałam niedawno na Instagramie, jak ktoś napisał, że trzeba podziękować Kaczyńskiemu, bo zjednoczył całą Polskę.

Wysiadamy w Gdyni Głównej. Na miejscu dołącza do nas Alicja – koleżanka Łucji, Sylwii i Tomka ze studiów. Dostała zlecenie stworzenia relacji z „Techno Blokady” w Gdyni. Wszyscy kierujemy się w stronę Skweru Kościuszki. Przyjechaliśmy na miejsce godzinę po rozpoczęciu, dlatego początkowo mamy problem ze znalezieniem, którędy aktualnie idą protestujący. Przy skwerze spotykamy grupę młodych ludzi, którzy dostali informacje, że tłum kieruje się w dół ulicy Świętojańskiej.

Organizatorzy gdyńskiej manifestacji przygotowali na tę okoliczność specjalny bus, z którego głośników słychać muzykę techno. Protestujący to w znakomitej większości młodzi ludzie. Kobiety i mężczyźni. Niemal wszyscy trzymają w rękach transparenty. W tłumie widać także czarne parasole, powiewające flagi. Do ludzi machają stojący w oknach mieszkańcy Gdyni. Mijamy także długi uliczny korek. Protest samochodowy dopinguje spacerujących. Głośno trąbią, pokazują do nas znak solidarności. Sylwii i Alicji udało się wcześniej wejść do „Technobusa”. Idę razem z Tomkiem i Łucją. Zaczynają krzyczeć hasło: MYŚLĘ, CZUJĘ, DECYDUJĘ. Powoli dołączają do nich kolejne rzędy idących przed nami ludzi.

Maszerujemy ulicą Władysława IV i ponownie kierujemy się w stronę Skweru Kościuszki. Łucja znowu próbuje wykrzyczeć protestacyjne hasła. Wspiera ją w tym kilka osób, które idą obok nas. Tłum bardziej żywo reaguje na hasło „Je*** PiS”.

–  Z moich ust dziś to hasło nie popłynie – mówi do mnie Tomek.

(Nie)Nasza forma protestu

Powoli zbliżamy się do „technobusa”. Dostrzegamy na nim Sylwię. Jest uśmiechnięta. Energicznie macha tęczową flagą. Tego dnia w całej Polsce odbywa się także Tęczowy Piątek. To akcja zainicjowana przez Kampanię Przeciw Homofobii. Jej celem jest okazanie solidarności z młodzieżą LGBT+ i wspierania jej w środowisku szkolnym. „Technobus” zatrzymuje się na Skwerze Kościuszki.  Dołączają do nas Sylwia i Alicja. Dostrzegam w naszej grupie odmienne nastroje. Wszyscy oni żywo komentują obecność nietrzeźwych ludzi w tłumie.

Łucja: Żałuję, że nie ma mnie dzisiaj w Warszawie. Dobrze pokrzyczeć, wyrazić gniew, ale nie zapominajmy, po co tu jesteśmy. My też krzyczymy, ale krzyczmy też całą masę innych haseł. W ten sposób pokażmy, dlaczego tu jesteśmy. Bardzo nie lubię, kiedy przychodzą tutaj pijani ludzie i robią sobie z tego imprezę. Tak postrzegam dzisiejszą manifestację. Czuję, jakbym była na zupełnie innym proteście.

Podobnego zdania jest reszta grupy. Po raz kolejny wracają wspomnienia niedawnego incydentu pod gdańskim klubem „Ziemia”. Dziewczyny widziały tam osoby nietrzeźwe, skłonne do wandalizmu i niebezpiecznych zachowań.

Sylwia: Ludzie trochę źle interpretują marsze, uliczne blokady. Taka forma, czyli z puszczaniem muzyki, tańcami jest naszą formą protestu. Takim jesteśmy pokoleniem. Jednak naprawdę nie możemy zapomnieć, po co wyszliśmy na ulice. Bardzo mi się nie podoba sytuacja, kiedy w tłumie idą za nami nietrzeźwi ludzie lub gdy są bez maseczek. Niestety z moich obserwacji wynika, że są to głównie mężczyźni. Mieli nas przecież wspierać. Wygląda to tak, że gdy ludzie krzyczą „Je***PiS”, to słychać w nim bardzo donośne męskie głosy. A gdy są hasła np. „myślę, czuję, decyduję”, to nagle te głosy milkną. Mieli oni tu być dla nas, a nie nas przebijać. To jest bardzo nie w porządku. To znowu podkreśla, że żyjemy w męskim świecie.

Kwestia wulgarnych haseł jest nieodłącznym elementem dyskusji nad sensem trwających w Polsce protestów. Zwolenników tej formy wyrażania niezadowolenia, jest tyle samo co ich przeciwników.

 

Co dalej?

Powoli kierujemy się w stronę Gdyni Głównej. Po drodze zatrzymujemy się w Starej Pączkarni. Złą energię odpędza widok trwającego protestu samochodowego. Sylwia, Łucja, Tomek i Alicja machają do osób w samochodach. Pokazują im znak solidarności. Tego dnia ich udział w proteście się kończy. Na dworcu wszyscy przeglądają relację osób uczestniczących w manifestacji w Warszawie. Są oni zachwyceni skalą i liczbą jego uczestników. Dziewczyny wiedzą, że końca protestów jednak dalej nie widać. To także nie jest ich ostatni strajk.

Łucja: Mam nadzieję, że ludzie mogą coś zmienić. Walczę o prawo wyboru, ale cały czas mam w głowie prawa człowieka, o których poszanowanie władza w dalszym ciągu nie dba.  Mam tu na myśli prawa mniejszości i wolność słowa.

Sylwia: Wszystkiego od razu nie wywalczymy. To jest proces. Aktualnie głównym celem protestów jest prawo wyboru i wolność, nie zapominajmy o tym. Niemniej rząd musi podać się do dymisji. Nie wiem czy jest to możliwe, ale chcę w to wierzyć.

W niedzielę 1. listopada Ogólnopolski Strajk Kobiet ogłosił skład Rady Konsultacyjnej i jej pierwsze postulaty. Dotyczą one między innymi osób LGBT+, katastrofy klimatycznej, a także zakończenia finansowania Kościoła. – Rada ma pracować nad tym, by głosy protestów, które odbywają się w Polsce, zebrać i uporządkować – mówiła Marta Lempart, jedna z liderek OSK. Przedstawione zostały także te, które najczęściej pojawiają się na protestach oraz w mediach społecznościowych związanych ze strajkiem. To m.in. kwestia aborcji i pełni praw kobiet, prawa społeczności LGBT+, wprowadzenie świeckiego państwa i usunięcie religii ze szkół, czy likwidacja tzw. śmieciówek na rynku pracy. Strajk chce się zająć także kwestiami praw zwierząt, edukacji oraz służbą zdrowia.

 

Imiona bohaterów reportażu zostały zmienione w celu zachowania ich anonimowości i prywatności.

 

 

Zdjęcia: Anna Nagiel

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *