22/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Cuda w GP Sao Paulo! Verstappen wraca na szczyt!

7 min read
Max Verstappen triumfował w GP Sao Paulo.

Źródło: Pixabay

Wydarzenia z GP Sao Paulo przejdą do historii F1. Max Verstappen, pomimo startu z 17. pola, odniósł niesamowite zwycięstwo w strugach deszczu na torze Interlagos. Spektakularny rezultat zanotowali również kierowcy Alpine. Esteban Ocon był 2., a Pierre Gasly 3.

Rozkazy i kontrowersje

Weekend z GP Sao Paulo zdominował sprint, więc pierwsza czasówka odbyła się już w piątek. W SQ1 nie było większych niespodzianek, za to inaczej było w SQ2. Tam pożegnali się już Lewis Hamilton i Sergio PerezBrytyjczyk był 11., a Meksykanin 13. Wypada jednak rozgrzeszyć Pereza, a winę przerzucić na jego zespół. Gdy Sergio wykręcił pierwszy czas, który inni kierowcy potem przebili, zespół wypuścił go z garażu zbyt późno, aby mógł podjąć drugą próbę. Podczas weekendu w Brazylii komunikacja Pereza z jego inżynierem nie należała do najlepszych.

W SQ3 rządzili już kierowcy McLarena. Najszybszy czas ustanowił Oscar Piastri, pokonując Lando Norrisa o 0,029 sekundy. Za nimi ustawili się Charles Leclerc i Max Verstappen. Z dobrej strony pokazał się młody Ollie Bearman, który w trybie awaryjnym zastąpił Kevina Magnussena w Haasie. Brytyjczyk wszedł do SQ3.

Przed sprintem Piastri powiedział, że odda Norrisowi zwycięstwo, aby pomóc mu w walce o tytuł. Nie zrobił tego jednak od razu. Po starcie długo utrzymywał prowadzenie. Za nimi o 3. miejsce walczyli Leclerc z Verstappenem. Norris co chwila mówił do swojego zespołu, aby Oscar oddał mu prowadzenie. Brytyjczyk nie był w stanie go pokonać w normalnej, wyścigowej walce. Na 16. okrążeniu Max uporał się z Leclerkiem i chciał gonić McLareny.

Jego plany pokrzyżowała jednak wirtualna neutralizacja na 2 okrążenia przed końcem. Nico Hulkenberg zatrzymał swój wóz na torze i wypadł z walki. Dziwne było jednak zwlekanie z decyzją o VSC. Zwykle natychmiast przerywa się wyścig, teraz czekano nadzwyczaj długo. Dopiero gdy Piastri dał prowadzenie Norrisowi, ogłoszono neutralizację. Sytuacja ta wzbudziła sporo kontrowersji. Sprint zwyciężył więc Lando, przed Oscarem i Leclerkiem, bo Max został ukarany za rzekomą zbyt szybką jazdę podczas neutralizacji.

Ciągle pada

Na sobotni wieczór przewidziane były kwalifikacje do wyścigu głównego, ale nad Sao Paulo przeszła prawdziwa ulewa. Czasówka miała się rozpocząć o 15 czasu lokalnego, lecz start opóźniano o 15 minut. Po upływie dwóch godzin zdecydowano przenieść kwalifikacje na niedzielę. Ostatni raz taka sytuacja zdarzyła się w 2019 r. Kierowcy musieli wcześnie wstać, bo sesja ruszała już o 7:30 czasu lokalnego!

Zmieniono też godzinę wyścigu. Zamiast o 14, miał ruszyć o 12:30. W niedzielę jednak znów lało. W trudnych warunkach nie poradził sobie Franco Colapinto, który rozbił się w Q1. O włos od odpadnięcia na początku był Norris, który awansował z zaledwie 15. czasem i 2,5 sekundy straty do Maxa. Pierwszej części czasówki nie przebrnął za to Lewis Hamilton z 16. wynikiem. Deszcz ciągle się nasilał, a przed nami były jeszcze prawdziwe grzmoty.

W Q2 rozbiło się dwóch kierowców – Carlos Sainz i Lance Stroll. Kiedy ten drugi zniszczył swój bolid pokrzyżował plany kierowcom Red Bulla. Verstappen i Perez byli wówczas na szybkich okrążeniach, jednak wywieszono czerwoną flagę i przerwano sesję. Również nie obyło się bez kontrowersji, bo znów zwlekano z decyzją. Gdy rozbijali się inni kierowcy natychmiast zatrzymywano sesję. Jednak w przypadku Strolla czekano aż 40 sekund. Akurat tak, by Norris skończył swoje okrążenie, a Max i Sergio nie.

Kierowcy Red Bulla byli wściekli. Mieli szansę na bardzo dobry wynik. W Q3 znów nie było spokojnie. Tym razem w ściany uderzyli Alex Albon i Fernando Alonso. Gdy w końcu sesja ruszyła, na torze działo się mnóstwo i szybko. Zwyciężył Norris przed George’m Russellem. Swój życiowy wynik osiągnął Yuki Tsunoda. Japończyk ustanowił 3. czas. Sensacji było więcej, bo za nim ustawili się Esteban Ocon i Liam Lawson.

Szarża Maxa z końca stawki

Verstappen miał jeszcze karę za wymianę silnika, więc startował dopiero 17. W ogóle nie ruszył Albon, u którego uszkodzenia w bolidzie były zbyt duże. Z kolei na okrążeniu rozgrzewkowym odpadł Stroll. Kanadyjczyk po prostu stracił panowanie nad wozem i uderzył w bandę. Potem utknął w żwirze. Incydent opóźnił start, ale gdy światła zgasły, Norris jak zawsze utracił prowadzenie jeszcze przed 1. zakrętem.

Na mokrym torze Russell ruszył lepiej i został liderem. Tsunoda, Ocon i Lawson walczyli o 3. miejsce, ale ich starcie skończyło się awansem Leclerka na 5. miejsce. Już na początku GP Sao Paulo deszcz się nasilał, jednak nie przeszkodziło to Maxowi w odrabianiu pozycji. Holender jechał niesamowicie i wyprzedzał wszystkich po kolei w coraz gorszych warunkach. Na 15. okrążeniu był już 6.

Deszcz się nasilał, a kierowcy musieli zmienić opony. W tym celu do boksów zjechali Russell i Norris, a prowadzenie sensacyjnie objął Ocon, który poradził sobie z Tsunodą. Niektórzy kierowcy nie zjechali i sporo na tym zyskali. Należeli do nich Ocon, Verstappen i Gasly. Liczyli oni na czerwoną flagę, czyli „darmową” wymianę opon. I takiej się doczekali.

Warunki się pogarszały, a tor nawiedziła prawdziwa ulewa. Na 32. okrążeniu rozbił się Colapinto i sędziowie przerwali wyścig. W międzyczasie czarną flagę (dyskwalifikację) zobaczył Hulkenberg. Niemiec wypadł z toru, a obsługa toru popchnęła go z powrotem, co jest zabronione. Ostatni raz czarna flaga pojawiła się w 2007 roku! Wyścig przerwano i stracili na tym wszyscy, którzy zmienili wcześniej opony, w tym Norris i Russell. W górę piął się Verstappen.

Jazda godna mistrza

Wyścig wznowiono ze startu lotnego. Prowadził Ocon, przed Verstappenem i Gaslym. Francuz nie nacieszył się długo prowadzeniem, bo przy pierwszej okazji Max objął prowadzenie. To był symboliczny obrazek, bo Holender pięknym manewrem w bardzo trudnych warunkach zdobył przewagę, a jego konkurent do tytułu, Norris, stracił kontrolę i na zakręcie w lewo pojechał prosto. Brytyjczyk popełnił kolejny błąd w 4. zakręcie, gdy znów wypadł z toru, a daleko z przodu Max dosłownie fruwał.

Błyskawicznie odskoczył od Ocona i wykręcał rekordowe czasy. 3. miejsce zachował Gasly, a za nim plasowali się Leclerc i Russell. Monakijczyk jednak wypadł w 3. zakręcie i kierowca Mercedesa go wyprzedził. Norris był na 6. lokacie, bo Piastri znów mu ją oddał. Mimo tego, nie był w stanie zagrozić Charlesowi i utknął na tej pozycji do końca wyścigu. Z kolei Piastri musiał mieć się na baczności, bo na ogonie siedział mu Tsunoda na 8. pozycji.

Bardzo ciekawa walka toczyła się o 1 punkt. Brali w niej udział Liam Lawson, Sergio Perez i Lewis Hamilton. Meksykanin non stop naciskał kierowcę VCARB, jednak nie mógł znaleźć na niego sposobu. Ich walkę wykorzystał Hamilton, który przemknął obok Pereza i zabrał mu 10. pozycję. Sergio szukał rewanżu, a Lewis polował na Lawsona, lecz junior pogodził obu weteranów i dojechał na 9. miejscu.

George Russell chciał odebrać z kolei Pierre’owi Gasly’emu 3. miejsce i zbliżył się do niego. Jednak nie na tyle, aby myśleć o ataku, bo francuski kierowca jechał bardzo dobrym tempem. GP Sao Paulo było teatrem jednego aktora. Max Verstappen na czele miał już 20 sekund przewagi nad Oconem i aż 30 nad Norrisem. Gdy inni się rozbijali i obracali, Holender był w swojej lidze. Z 10 najlepszych czasów 9 należało do niego.

Historyczny wynik Alpine

Max odniósł swoje 8. zwycięstwo w sezonie, pierwsze od czerwcowego GP Hiszpanii. Z jego jazdy dumny byłby idol Brazylijczyków, Ayrton Senna, czyli król ścigania w deszczu. Tym samym Holender przypomniał krytykom, kto jest najlepszym kierowcą na świecie. Powiększył też swoją przewagę nad Norrisem do 62. punktów podczas weekendu, gdzie na początku nic nie szło po jego myśli.

Jednak to kierowcy Alpine dosłownie rozbili bank. Ocon dojechał na 2. miejscu, a Gasly, startujący z 15. pola, był 3. Francuzi mieli trochę szczęścia przy czerwonej fladze, ale ich strategia była znakomita. Gdy już znaleźli się na czele stawki, byli niezagrożeni. Na początku sezonu Alpine snuło się na szarym końcu, a w GP Sao Paulo mieli dwóch kierowców na podium. W zespole zapanowała prawdziwa ekstaza. Podczas 20 poprzednich wyścigów Alpine zdobyło 16 punktów. W Brazylii za jednym zamachem dopisali aż 35.

GP Sao Paulo było bez wątpienia najlepszym wyścigiem sezonu, a może nawet ostatnich lat. Wielu kierowców gratulowało Maxowi historycznego wyczynu, jednak problem miał Norris. Powiedział, że to był czysty fart. Brytyjczykowi brakuje klasy zarówno na torze, jak i poza nim. Po raz kolejny przegrał wyścig, który powinien spokojnie wygrać, dysponując najszybszym samochodem już od maja. W F1 mówi się, że deszcz wyrównuje warunki, bo nie liczą się osiągi samochodu, a umiejętności kierowcy. W Brazylii dostaliśmy idealne potwierdzenie tej tezy. Holender zdeklasował stawkę w nie najszybszym Red Bullu. Już w następnym wyścigu może zdobyć 4. z rzędu tytuł mistrzowski. Królowa motorsportu uda się do stolicy hazardu na GP Las Vegas.